babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 3 sierpnia 2018

3.08.2018 Sprawy babusine

poprawiają się odrobinę . Przynajmniej te firmowe. Upał nadal nie daje spać i to jest największy mój problem na dziś . Nie potrafię funkcjonować przy takich temperaturach. Marzę o jesieni . Nie tylko ja zresztą . Wracałam dziś do domu taksówką , bo moje auto wymaga pomocy mechanika i ten sam problem miał taksówkarz. Narzekał na upal i brak opadów. Miejskie budowy stoją w miejscu . Nawet deweloperzy nie pozwalają budowlańcom pracować w upale. Nawet nasz królik na przechowaniu ma dosyć upału; leży i popija wodę , nie kuszą go nawet kolorowe pałeczki do chrupania. Nie wiadomo co w nich jest , ale zwykle za nimi szaleje , a teraz nic , dziabnie raz i drugi zębami i dalej leży. 
Roboty łazienkowe na razie robimy po trochu ; wczoraj posprzątaliśmy resztki płytek , zaprawy , kawałki płyt i inne śmieci , dzisiaj szlifowaliśmy futryny przed malowaniem  , kupiliśmy nowe kratki do drzwi i jeszcze kilka drobiazgów. Jutro popracujemy nad wykończeniami. 
I to w zasadzie wszystko , żadnych rewelacji. Powiedziałabym ,że wręcz letnia nuda.  


czwartek, 2 sierpnia 2018

2.08.2018 Gdybym miała

podsumować ostatnie 2-3 tygodnie to musiałabym napisać jedno zdanie ( nie pamiętam skąd zaczerpnięte) :"siła złego na jednego" ; upał, firma, remont i wybryki mojej matki to jak na jeden łeb , nawet taki odporny jak mój aż nadto. 
Z innych spraw to skończyłam książkę "2020 Bój o Polskę" . Znaczy skończyłam już kilka dni temu, ale nie miałam czasu napisać co o niej myślę.  A myślę , że warto ją przeczytać nawet jeśli zainteresowanie polityką sprowadza się do oddania głosu w wyborach . Powiedziałabym ,że zwłaszcza wtedy. Książka z gatunku political fiction - to trzeba mieć na uwadze , nie mniej podobieństwo większości bohaterów do osób z aktualnych obozów politycznych jest aż nadto wyraźne . Mamy więc kandydatów na urząd prezydenta : aktualnie urzędującego Adriana Dudka , urzędnika z UE Donka Zusa , lewicowca Goldberga , bankstera Roberta Frankowicza , nic nie znaczącego ludowca i a jakże : oryginała o nazwisku Jacek Cesarz -Krull. Do tego zacnego grona dołączają  Stalin i Hitler . Tak , tak , okazało , się , że obaj żyją , zręcznie zakamuflowani . Jedynie zbieg okoliczności sprawia, że trafiają na szerszą arenę dziejów . Sztabowi wyborczemu Stalina przewodzi Olo Filipiński . Do Hitlera zgłasza się  tajemniczy gość słusznej postury Karol Misiek i dawny polityk lewicy Jerzy Killer.  Doborowa obsada.  Akcja zaczyna się , kiedy trwa już w najlepsze kampania wyborcza . Obaj zbrodniarze natychmiast zyskują poklask i poparcie . sztaby wyborcze manipulują sondażami i nawzajem podkładają sobie przysłowiowe świnie , zawierają sojusze i eliminują kontrkandydatów , a wszystkim "steruje" Berlin i Moskwa . Książka jest zabawna, napisana barwnym językiem , ale daje do myślenia i to mocno. Obaj kontrowersyjni kandydaci grają tą samą kartą ; rewanżem za krzywdy narodowe . Obaj mówią o tym co kiedyś zrobili dobrego dla nas Polaków , obaj licytują się co oddadzą nam po wygranych wyborach ; zwrot Kresów , wypłata reparacji wojennych , obaj grają na narodowo- katolicką nutę. Co ciekawe , żadnemu nie sposób odmówić logiki argumentów , ba nawet trudno podważyć ich rację. W miarę rozwoju akcji Stalin skupia wokół siebie elektorat lewicowy i robotniczo- chłopski , zawłaszcza pod hasłami odzyskania Kresów ścianę wschodnią  i byłych Kresowiaków ,bezrobotnych i żyjących z socjalu; Hitler zagarnia dla siebie obóz narodowy , elektorat biznesowy i mieszkańców miast. Jak się kończy książka nie zdradzę , bo naprawdę warto po nią sięgnąć . Mogę tylko napisać , że zaskakująco.  
Refleksje jednak mam po niej smutne.  Autor świetnie uchwycił i pokazał nasze narodowe wady i kompleksy , pokazał przy okazji jak łatwo na tych emocjach pogrywać i manipulować jednocześnie umysłami ludzi , napuszczać jednych na drugich i wzbudzać nienawiść do wszystkiego co inne ,obce czy nie zrozumiałe .  Czytało mi się świetnie i chyba za kilka dni sięgnę jeszcze raz po tę pozycję , z pewnością odkryję w niej jeszcze wiele ciekawych wątków , tym bardziej, że polityką interesuję się równie długo jak historią , właściwie od kiedy poznałam znaczenie tego słowa. 

środa, 1 sierpnia 2018

31.07/01.08.2018 Sprawy babusine na koniec miesiąca

takie sobie . Ani lepsze ani gorsze . Upał nieznośny , aż ciężko coś robić .  Majster odwołał dzisiejszą robotę ( a zostało już tylko fugowanie ) , mają dokończyć jutro . Ok. jeszcze jeden dzień w tę czy w tamtą ,większej różnicy nam nie zrobi.  Zaczęliśmy sprzątanie .To było wczoraj 31.07.208. Dziś : cieszę się jak diabli! Majstry skończyli !!! Remont dobiega końca . Teraz kolej na etap końcowy: malowanie sufitów drzwi i futryn , zakładanie lamp i wykończenie niedoróbek po poprzednim majstrze. No i meble , ale to jeszcze chwilka - robią się. 
A teraz niestety muszę się ruszyć ; do sklepu i do sprzątania. Może jeszcze tu zajrzę dzisiaj , bo trudno coś robić w taki upał dłużej niż 20 minut . Najodpowiedniejsze zajęcie to leżenie na kanapie. 

poniedziałek, 30 lipca 2018

30.07.2018 Sprawy babusine

Nie wiele ich dzisiaj . W pracy mamy problem ze znalezieniem podwykonawców . Trochę nam się robót nawarstwiło i potrzebujemy wsparcia . A tu klapa ; chętnych nie ma . Nikt nie chce zarobić. 
Roboty łazienkowe na ukończeniu. Jutro chyba już będzie koniec . W każdym razie koniec układania płytek. jeszcze tylko fugowanie. I potem już tylko wykończeniówki we własnym zakresie ; gniazda , tapeta w miejscu szafy i takie tam. 
Mężuś własnie wyjechał ratować klienta . Pocięli kabel magistralny przy okazji jakich robót ziemnych przy posesji. Połowa wsi odcięta od świata. A ja "pilnuję" majstrów. No, trochę przesadziłam ; pilnować ich nie trzeba , robią co do nic należy. Po prostu jestem w domu. 
Jutro starsza młodzież wyjeżdża na wakacje w Sudety. Będę miała królika na przechowaniu. Królik jest nie kłopotliwy . Dostanie jeść i wodę i przy tych upałach leży wyciągnięty na całą długość klatki. 

niedziela, 29 lipca 2018

29.07.2018 Sobotnia beztroska

czyli pobyt na zielonej trawce. Pojechaliśmy na działkę młodszej młodzieży świętować poczwórne imieniny.  Prababć nie było. Teściowa się rozchorowała . Przeziębiła się nie wiedzieć czemu , bo przecież lato w pełni. A moja najpierw obiecała ,że przyjdzie, nawet w piątek przed południem umawiała się ze mną ,że ją zabierzemy, po czym w piątek wieczorem zadzwoniła , ze ona nie jedzie , bo musi iść na "śpiewki" , że nie może tego zostawić i td. I nie docierało ,że to święto rodzinne. No cóż... Posiedzieliśmy na tarasie, poszliśmy nad jezioro popływać , po powrocie dziadek z dziećmi bawił się w ogrodowym basenie , a my przygotowałyśmy kolację . Grillowane kiełbaski i mięso, sałatki i sosy. Miło było i taki totalny luz dobrze nam zrobił. 
Wróciliśmy około 23.30 . 
Dziś niestety już tak miło nie było. Oprócz niedzielnego luzu niestety musiałam przygotować protokóły . Obudzili się na ostatnie dni miesiąca , jak by nie można było zrobić tego wcześniej . Ogarnęłam . Jutro tylko wpisze numer faktury i dostarczę klientowi. 
Czytam "2020 Bój o Polskę " . Choć kontrowersyjne , to jednak fascynujące ale napiszę więcej jak skończę . 
Wszystko wskazuje na to, że za dwa - trzy dni wc będzie gotowe. Potem jeszcze parę robótek wykończeniowych i sprzątanie gigant . Przy tych afrykańskich upałach ta praca mnie po prostu przeraża.