babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 września 2023

23.09.2023 I wreszcie jest

 pierwszy dzień jesieni . Dzień spadającego liścia . Poważnie; wymyślił go pewien Zielonogórzanin , po to by nie żałować lata a cieszyć się tą piękną i kolorową porą roku  i uczcić jej początek na przykład długim spacerem.  Jesień przywitała nas nocnym deszczem i dość chłodnym dniem. Od nie pamiętam już kiedy musiałam dziś na działkę włożyć bluzę i długie spadnie zamiast szortów i koszulki.  Sobota znów minęła nam pracowicie . Od rana musiałam trochę  nadrobić sprawy z tygodnia a małżonek przygotował sobie narzędzia i zaczął demontować próg, co okazało się pewnym wyzwaniem , co mnie nie zdziwiło , bo jak mój śp. ojciec zabierał się za robotę , to to co powstało okazywało się niezniszczalne. Takie , wiecie : "nie gniotsa nie łamiotsa", jak się mówiło za moich czasów ( ha!ha!ha!) . Po obiedzie pojechaliśmy na działkę.  Trochę mało czasu mieliśmy , bo dzień się skrócił przecież i przed siódmą trzeba było kończyć , bo zaczął zapadać zmierzch. I tak ładnie podziałaliśmy . Wykopałam buraczki i marchewkę . Nie wiele tego , bo i nie wiele posiałam na tym skrawku ogródka , buraki jakieś okazałe nie urosły , za to marchew dorodna! Nie myślałam ,że taka będzie , bo rosła marnie i po woli. Mężuś popryskał zielsko przed ogrodem , a potem zabraliśmy się za ciąg dalszy , to znaczy opaskę przy domku i naprawę stołu . Deski małżonek kupił  u producenta będąc po sąsiedzku u klienta . Pomalowałam je farbą olejną i jutro jak wyschną zamontujemy w miejsce tych , które spróchniały. Zrobienie kolejnego odcinka opaski znów zajęło nam sporo czasu , najwięcej wypoziomowanie podłoża  pod obrzeże . Samo ułożenie włókniny i przymocowanie obrzeża to już drobiazg. W efekcie mamy już opaskę z dwóch stron. Coś tam jeszcze zrobimy przed końcem sezonu. Nie wszystko co było w planach , ale przynajmniej porządek zaprowadzimy . Sąsiadka znów uszczęśliwiła nas koszyczkiem winogron. Ma w tym roku prawdziwą, winogronową klęskę urodzaju. 

piątek, 22 września 2023

22.09.2023 Chyba trochę się przeliczyłam

 Obiecałam jutro fotki dekoracji domowych  wstawić ale mi nie poszło. Raz , że ten nieplanowany remont, graty z korytarzyka mam porozstawiane po pokoju a wiadomo, w bałaganie najładniejsze dekoracje stracą na uroku , a po drugie nie wyrobiłam się dzisiaj z różnymi sprawami domowymi, będę nadrabiać. Miałam dziś kolejną jazdę z matką. Zawiozłam ją na sor , tu akurat szczęście nam dopisało, bo były tylko dwie osoby i do gabinetu weszła szybko. Porobili badania pod kątem zawału i innych spraw kardiologicznych i wypisali. Jak zwykle nic szczególnego a wyniki idealne. Trochę jej skakało ciśnienie ale w sumie nic co by jakoś mogło zaszkodzić . To jednak po południu. Od rana co chwilę gnębiła mnie telefonami czy ja do niej przyjadę . Byłam jak zwykle rano z lekami i ciśnieniomierzem , ale pół godziny później znów dzwoniła. I tak przez pół dnia. Jak się spytałam po co mam przyjechać - "no tak się pytam" . I bądź tu mądry... 

 Tak poza tym ... wciąż letnie klimaty , choć jesień już za kilka godzin.  Od południa zanosiło się na burzę, ale jakoś nie przyszła. Za to ciekawostka : zaczął padać deszcz. I niech pada jak najdłużej. 

I skoro jesień już do nas puka , to jeszcze klimat jesienny wprowadzę . 


Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor niewiadomy .

czwartek, 21 września 2023

21.09.2023 Nieplanowany remont

 rozpoczęty. Płytki skuliśmy , gruz zapakowany w worki i wiadra po farbie i zdeponowany w moim aucie, Jutro małżonek wywiezie na wysypisko, po powrocie z pracy wytniemy jeszcze próg  a resztę zrobi majster. Nie było w planach , ale skoro jest okazja to czemu nie ? Trochę padnięta jestem po tej robocie , bo jednak noszenie worków z gruzem z piętra na dół do lekkiej pracy nie należy. Miłego wieczoru ! 

środa, 20 września 2023

20.09.2023 Taki mały fart

 Robią nam płytki gresowe na klatce schodowej. Wczoraj małżonek wpadł na pomysł, że może by pogadać z majstrem , na fuchę namówić i może zrobił by nam płytki w korytarzyku przy wejściu. Już dawno planowaliśmy wymienić , ale zawsze schodziło a i żaden majster nie był chętny układać gresu na 2m2 ( dokładniej 2,16) . Jak pomyślał tak zrobił. I majster się zgodził pod warunkiem, że sami skujemy istniejące. Co to dla nas , pewnie, że skujemy. No i dzisiaj pojechaliśmy kupić . Wybraliśmy drewnopodobne w odcieniu zbliżonym do naszej deski barlineckiej, którą mamy w holu i jadalni , żeby się nie różniły jak w tej chwili. Ten kawałek został po starym wystroju z czasów jak remontowaliśmy kuchnię. Wyglądało to fatalnie i wkurzało mnie sakramencko , zwłaszcza próg w drzwiach . Kiedy to mieszkanie kupiliśmy a to było w połowie lat 90-tych progi w każdych drzwiach były obowiązkowe nikt nie chciał mnie słuchać jak mówiłam , że progów ma nie być . Nie i już , mój małżonek trzymał z moim ojcem w tej sprawie i progi poinstalowali. Wreszcie pozbędziemy się przedostatniego . Dwóch nie dało się wyeliminować , bo niestety budynek jest zaadaptowany po hotelu OHP i ma swoje wady , nierówny poziom podłóg w pomieszczeniach na ten przykład. Ale dobre i to ;jak się nie ma co się lubi to wiecie ; musi być jak jest. 

Tak poza tym nic szczególnego , zwyczajny dzień jakich wiele. Zapaliłam dziś po raz pierwszy po lecie pachnącą świecę - jesień za trzy dni jak by na to nie spojrzeć.  

wtorek, 19 września 2023

19.09.2023 Poniosło mnie

 i zrobiłam już część jesiennych dekoracji. Tych dwóch najważniejszych , które sobie zaplanowałam jeszcze nie ale inne już zajęły swoje miejsca. Czekam na te jesienne klimaty.  

Tak poza tym zwykły dzień. Gotowało się dziś w firmie jak zwykle wtedy , gdy ktoś , coś zawala, a zawalił dostawca. Nie poinformował, że sam czeka na dostawę i ze wyśle dziś. Trochę w tym i mojej winy, bo zapytana pomyliłam dostawców. Jeden ma w nazwie EC drugi FC . Sprzęt od FC wysłali od EC nie a ja byłam przekonana, że to idzie od tego pierwszego. No i się zakotłowało.  Cóż , nie pierwszy to raz. 

Odebrałam dziś matki emeryturę , a właściwie to część i jej oddałam. Mam kartę więc wyciągnęłam z bankomatu. Stwierdziłam ,że jak znów zgubi , albo gdzieś schowa to część a nie całą . Myślałam, że się będzie awanturować , ale jakimś cudem uznała to za dobry pomysł. Zobaczymy... 

Dalej dziubię mitenki. 

poniedziałek, 18 września 2023

18.09.2023 No i wrócił dzień jak co dzień

 Dość szybko dziś zleciało mi dziś w pracy , głownie na czytaniu warunków ubezpieczenia grupowego , w celu uruchomienia procedur dla naszego pracusia . Okazuje się ,że nasza ubezpieczalnia jest bardzo "pro ubezpieczony"  , nie musi nawet czekać na zakończenie leczenia, żeby się ubiegać o wypłatę odszkodowania a z pakietu medycznego, który mamy w cenie też może dostać refundację za rehabilitację a nawet zwrot za zakup sprzętu rehabilitacyjnego gdyby potrzebował. Wystarczy dokumentacja, że zdarzenie miało miejsce i karta medyczna. Na wszelki wypadek skonsultowałam z naszym agentem ubezpieczeniowym i faktycznie. Po raz kolejny pozytywnie nas zaskoczyli, małżonkowi za zawał też nie złą kasę wypłacili, choć to żaden powód do radości ; zdrowie ważniejsze przecież.

Tak poza tym zaczęłam dziergać mitenki. Nie wiem po co , bo wciąż upał , ale jak już miną to na pewno się przydadzą. 

niedziela, 17 września 2023

17.09.2023 Skubanie fasoli

 Wiem ,wiem , że poprawnie powinno być "łuskanie ziaren fasoli " ale to "skubanie" to wspomnienie dzieciństwa u babci. Niektórzy mówią , że starym jest się wtedy kiedy zamiast marzyć , wspominamy. Ja jestem więc w stanie przejściowym , bo wciąż mam jakieś plany , wciąż gna mnie do przodu ale równie często wspominam. A wracając do tego skubania , to ta prosta i mało ekscytująca czynność wywołała te wspominki. Zasuszyłam trochę "przerośniętych strączków z wyhodowanej na działce fasolki . Leżało to na szafce w kuchni i czekało, aż zrobię z tym porządek . No i dziś właśnie zrobiłam. "Poskubałam". I właśnie przy tym skubaniu przypomniałam sobie jak to było u babci. Groch i fasolę skubało się późną jesienią , gdy już innych zajęć w gospodarskich było mało , a za oknami panowały niepodzielnie deszcze, mgły i jesienne wichry. Siedziało się w kuchni przy stole, w piecu płonął ogień , gadało się nieśpiesznie o różnych sprawach , lub razem milczało po prostu, a ciszę przerywał tylko trzask łamanych strączków. Lubiłam te wspólne chwile w kuchni babcinej. W piekarniku nazywanym u nas framugą piekły się zwykle jabłuszka na podwieczorek, a bury kot  wygrzewał się w kącie obok skrzyni na drewno. Piękny to był czas. 

Wspominki fajna sprawa , ale tu i teraz ma swoje prawa. Od rana trochę się poleniliśmy. Jako ranny ptaszek byłam na nogach już kilka minut po siódmej , małżonek pospał dłużej. Lubię takie wczesne niedzielne wstawanie. Poczytałam , pooglądałam ulubione programy , wyprasowałam pranie i zleciało. Po obiedzie pojechaliśmy znów na działkę. Prace postępują , po woli ale coś już widać. Dziś zrobiliśmy część obrzeża do opaski dookoła domku. Nie była to taka ciężka robota jak wczoraj , ale  za to czasochłonna. Na działkach pachnie jesienią , a dziś było przy tym bardzo spokojnie. Aż nie chciało nam się wracać. Szkoda, że sezon dobiega końca. Może jeszcze z dwa miesiące i przerwa zimowa. Będę snuć plany na następną wiosnę i lato. Dobrego tygodnia.