babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 20 listopada 2010

20.11.2010 Pan Miś

a raczej ogromny ,pluszowy niedźwiadek – prawie Uszatek z bajki. Też ma klapnięte uszko i wystawiony czerwony jęzorek. Do tego zielony kubraczek założony na miodowego koloru futerko . Zasiadł wczoraj w bujanym fotelu ,w naszej sypialni ( która coraz bardziej zaczyna przypominać pokoik dziecięcy) . Od dawna takiego szukaliśmy i wczoraj przy okazji załatwiania spraw w banku znaleźliśmy ( nie w banku rzecz jasna tylko sklepiku, który mijaliśmy po drodze) . Założenie było ,ze to to będzie prawdziwy Uszatek , ale po dokładnym , prawie godzinnym oglądaniu zdecydowaliśmy,że jednak ten . Uszatek był wprawdzie ciemnobrązowy i miał czerwony krawat , ale ten w zielonym kubraczku miał zdecydowanie sympatyczniejszy wyraz pyszczka i wesoły uśmiech . No i futro ładnie przystrzyżone. Tym sposobem zamieszkał u nas. Będzie czekał na wnusię , a właściwie to na 2 wnusie ( bo przecież druga już niedługo będzie z nami). Do domu jechał na siedzeniu pasażera – przyzwoicie zapięty pasami. Helenka już go widziała , kiedy przyjechali wczoraj do nas . Aż piszczała z radości na jego widok. Ma nawet zdjęcie z misiem. Miś jest większy od niej .
A najważniejsze,że michu jest swój – wykonany ręcznie przez polską firmę i bardzo przypomina misie z naszego dzieciństwa , choć oczywiście jest zrobiony z lepszych materiałów i dużo lżejszy niż ten , które miały moje dzieci . Sprzedawca – taki sympatyczny starszy pan- w sklepiku bawił się równie dobrze jak my przy tym wybieraniu i dyskusji . Powiedział nam ,że wybierając zabawki zawsze szuka polskich firm rękodzielniczych , stąd u niego konie na biegunach, wozy drabiniaste , bączki , drewniane auta i kolejki , wiklinowe wózeczki dla lalek itd. zamiast różowych i piszczących koszmarków z Chin. Następny zakup u niego to będą saneczki dla Małej na Gwiazdkę ( może śnieg dopisze). W markecie wprawdzie widzieliśmy dużo tańsze , ale jakościowo nawet nie ma czego porównywać .
A poza tym to dziergam świąteczną sukienkę . Wolno mi to idzie, bo wrabiam wzorki , a to wymaga dokładnego liczenia oczek. I zrobiłam kolejne świąteczne zakupy: następne pudełko bombek – tym razem w kolorze żółtym , ozdobne gałązki do wazonów , perełki do dekoracji pierniczków, olejek migdałowy , proszki do pieczenia itp. - wszystko , o czym najłatwiej zapomnieć . Bombki oczywiście szklane. Mężuś nie pozwala mi innych kupować , choć takie są droższe od plastikowych i nietrwałe, ale szklane ładniejsze i mają się tłuc ,żeby na następne święta kupować nowe, bo świętami trzeba się nacieszyć . Za to go kocham . Niby taki racjonalny i rzeczowy a potrafi się cieszyć takimi drobiazgami.
Mężuś idzie dziś na firmową imprezke do jednego z naszych klientów , a ja ruszam do boju uzbrojona w miotłę, mop i ścierki.- z mniejszym wprawdzie duchem niż w ubiegły tydzień , ale przynajmniej dziś nic mi nie przeszkodzi. .
Jutro świąteczna degustacja win . W programie wina z winnic europejskich , w tym węgierskie wino lodowe. Na pewno nie wyjedziemy bez zapewnienia sobie stosownego zapasu.

czwartek, 18 listopada 2010

18.11.2010 Na co się przydaje pisanie pamiętników i firmowe reklamówki

Rankiem w firmie odebrałam telefon z komisariatu policji Poznań -Wilda . Od razu mi ciśnienie skoczyło nieco w górę , bo starszy synalek dziś na szkoleniu więc od razu oczkami wyobraźni jakiś wypadek zobaczyłam . Ale okazało się ,że nie . Chodziło o to, że jak się wyraził aspirant „mają zatrzymanych, którzy mieli przy sobie nasze długopisy firmowe i on tak po tych reklamówkach dzwoni ,żeby popytać” , po czym zapytał czy może jakieś włamanie mieliśmy , albo może jakiś nasz pracownik. Powiedziałam ,że owszem , włamali się do auta szefa w październiku. No to gość mnie zaczął wypytywać , kiedy – dokładna data i w jakich okolicznościach , czy zgłaszaliśmy na policję itd. No i tu się przydał blog, bo odpaliłam sobie szybciutko tę moją szafunierkę i sprawdziłam dokładną datę . Potem jeszcze pogadaliśmy, o tym co jeszcze znaleźli przy zatrzymanych . Wyszło,że aparat fotograficzny . Laptopa też mieli , ale niestety nie naszego. Po niedzieli mężuś jedzie zidentyfikować i odebrać fanty. Ot i pożytek z reklamówek i bloga. A swoja drogą komisariat Poznań – Nowe Miasto sprawę umorzył już prawie dwa tygodnie temu więc to „znalezisko „ to nic innego jak fuks.

wtorek, 16 listopada 2010

16.11.2010 Wszystko wskazuje





na to, że będzie druga wnusia !!!

niedziela, 14 listopada 2010

14.11.2010 Wnusia miała wyjątkowe urodziny !

Wczoraj o 15.00 jak było umówione stawiliśmy się w lokalu Gospa- Ejo z bukiecikiem różyczek i obwiązanym czerwoną wstążką prezentem. W tej samej chwili zjechali się wszyscy goście naszej wnusi. Mała minkę miała trochę smutną , bo bolały ją ząbki, ale nie marudziła. Rozglądała się tylko ciekawie , trochę zdziwiona skąd tylu ludzi wokół niej. Prezentów dostała całą górę ; trzy lale, wózeczek , piankowego misio-łosia do skakania ( coś takiego jak te wielkie piłki do skakania tylko w kształcie zwierzątka) i całe mnóstwo różnych grająco-piszcząco-świecących dziwolągów, do których jako starej daty babcia nie mam przekonania . Na początek był tort w kształcie sera po którym buszują wesołe myszki z fajerwerkiem i 1 świeczką , kawa i lampka szampana. Tort był pyszny. Mała była zafascynowana płomieniami i chichotała jak szalona – nawet o bolącym ząbku zapomniała.. Obsługa restauracji zadbała o wystrój stosowny dla dziecka i wystawiła na salę zabawki; zjeżdżalnię i konia na biegunach. Czteroletni synek chrzestnej naszej wnusi miał na czym szaleć. Około 17.00 okazało się ,że na galerii będzie druga impreza . Miejscowe Bractwo Kurkowe świętować miało zakończenie sezonu strzeleckiego. Stawili się w sile około 20 , w pełnym umundurowaniu , z medalami i kapeluszami z piórkiem . Na koniec przybył szef wszystkich szefów czyli sam burmistrz. Bractwo zaliczyło jakiś obiad a potem toasty i śpiew chóralny. Najpierw hymn Bractwa a potem śpiewy patriotyczne, była „Pierwsza Brygada” , „Marsz, marsz Polonia” , „Maszerują Strzelcy „ i jeszcze parę innych. Po godzinie burmistrz wymówił się niecierpiącymi zwłoki sprawami miasta i opuścił braci . W tym czasie czteroletni gość Helenki zdążył kilka razy pobiec na galerię i z powrotem , nie zapominając przy tym poinformować kurkowego towarzystwa ,że Helenka obchodzi roczek . Kiedy rodzinka w trakcie pysznej kolacji zaśpiewała małej 100- lat Bracia Kurkowi włączyli się do śpiewu . „100 Lat „ wzmocnione dwudziestką męskich głosów zabrzmiało imponująco. No a kiedy się okazało ( przy okazji puszczania dymka w palarni) , czyją wnuczką jest Helenka , to oczywiście musieliśmy przedstawić panienkę , a ta zaczęła się do nich uśmiechać , stroić minki i trzepotać rzęsami to już Bractwo „padło na kolana”. Mała zawojowała ich kompletnie nawet zrobili sobie z nią fotkę. Imprezkę urodzinową skończyliśmy po 20.00. Bractwo Kurkowe „walczyło „ do późnej nocy – jak się synalek dziś dowiedział , kiedy pojechał rozliczyć się za przyjęcie.
Wieczorem Małej wyrósł nowy , piąty już ząbek.