Na zimowe dni. Pytanie kiedy to zrealizować , ale ja tak mam . Skończę jedno i już mam trzy następne tematy w głowie. A skończyłam - no bez przesady ; prawie skończyłam sweterek dla wnusia. Tylko pozszywam i zrobię pliskę . Z godzina roboty. Wygląda bardzo ładnie, przynajmniej taki w kawałkach. Pokażę kiedy będzie gotowy. Oczywiście już zaczęłam czytać "Grę w Kości" . Zapowiada się ciekawie.
A pomysły ?
Jak następuje :
- wymyśliłam nowe poduszki na kanapę , nawet już materiał udało mi się kupić - teraz tylko uszyć ( te robione na drutach i szydełku już mi się trochę opatrzyły)
- mam parę fajnych butelek , pudełek i domowych sprzętów, które postanowiłam ozdobić decoupage'm zamiast wyrzucać . Porozdaję po znajomych i rodzinie , bo ile rzeczy można trzymać w domu
-po woli powstaje koncepcja fragmentu kolejnej rodzinnej księgi , zbieram też materiały historyczne w tym samym celu
- do wspominków wrócę niebawem ; marnie mi idzie , rok 1990 okazał się trudny do opisania
- dogadałam się synalkiem - pożyczy mi rower treningowy , żeby wspomóc odchudzanie , za tydzień o tej porze , będę już po wizycie u dietetyczki
-w niedziele zaczynam nową robótkę - szalik Zawiszy Bydgoszcz dla misia - szalikowca , na urodziny wnusia. Co roku robię mu szaliki miniaturki klubów piłkarskich, będzie i w tym roku.
A poza tym , kolejny kontrakt doszedł do skutku - ogromny kontrakt.. Poszła już faktura na zaliczkę . Szybciejj niż się spodziewaliśmy , drugi też przyklepany , trzeci rozstrzygnie się na dniach. Jeden nam nie wyszedł , ale w sumie i tak na plusie i to dużym. Remont łazienek nabiera kształtu - jeśli tak będzie, dalej to kasę odłożę szybko.
babusia

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy
czwartek, 6 lutego 2014
wtorek, 4 lutego 2014
4.02.2014 Sprawy babusine jak zwykle
Imprezka udana. Wszyscy się najedli , synalkowie w szczególności , na kuchnię mamusiną łasi . Pączki się udały pod każdym względem i po raz pierwszy nie zostały wszystkie pożarte - zrobiłam aż 55 sztuk , to rady nie dali..
Sałatka z kaszy gryczanej , z przepisu z pudełka super. Nie spodziewałam się ,że będzie taka pyszna. Wpadli też teściowie młodszego . Posiedzieliśmy do 23.00 sącząc winka różnych gatunków. Nawet moja matka z niczym durnym nie wyskoczyła , co jak na jej możliwości jest i tak zadziwiające.
Aranżacja stołu skromna tym razem , ale i tak wyszło ładnie, choć użyłam codziennej zastawy , a nie tej świątecznej ( z lenistwa zresztą , bo nie chciało mi się wyjmować z szafy ) .
A prezent od mężusia przyszedł jak zwykle do biura ; piękny , szlifowany kwarc dymny w ciężkiej srebrnej oprawie . Do pracy się raczej nie nadaje - nie zbyt praktyczny , ale do wielu moich ciuchów będzie pasował idealnie . Kolekcja się powiększyła tym samym . Na fotce wygląda, że jest czarny , a faktycznie bardzo ciemny brąz. Marzył mi się taki .

Tak poza tym zapowiada się pracowity miesiąc. Nowe kontrakty , na razie na etapie dogadywania szczegółów , kolejne rodzinne imprezki i pilnowanie dzieci w sobotni wieczór i noc. Już widzę co się będzie działo. Maluchy odkryły nową bazę ; pod łóżkiem babci i dziadka.. Świetnie się tam bawią . Wygląda na to,że nie wiele z moich planów na zimowe dni wyniknie, przynajmniej w lutym.
W końcu dotarła do mnie zamówiona książka pani Cherezinskiej . Problem w tym ,że nie za bardzo mam teraz czas na czytanie , ale już mnie nosi , doczekać się nie mogę .
Subskrybuj:
Posty (Atom)