babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 sierpnia 2025

23.08.2025 No i jest !

 Kanapa w naszym PDzO . Przywieźliśmy, syn i sąsiad pomogli nam wyładować i zatargać do domku. Było trochę kłopotu z przepchnięciem przez drzwi. Gość z firmy zapewniał, że przejdzie przez drzwi 80-cm . Teoretycznie powinna się zmieścić , bo nasze drzwi mają 90cm ale nie . Trzeba było pokombinować. Po drodze wstąpiliśmy do centrum ogrodniczego po doniczkę ale na tym się nie skończyło. Trochę się zawiodłam , bo zawsze mają ogromny wybór donic w różnych kształtach i kolorach. Planowaliśmy ceramiczną, czworokątną ale były tylko okrągłe. Stanęło na nieco mniejszej niż docelowa imitującej czarny kamień. No niech tam , jak roślinka podrośnie i tak będzie trzeba przesadzić. Kwitnąca na czerwono mandewila wygląda w tej doniczce pięknie . Ozdobiła wejście do PDzO. Jak zwykle kupiliśmy jeszcze dwie doniczki z delikatnymi kolorowymi kwiatkami ( nic o nich nie wiem ) jeśli przetrzymają zimę to się ucieszę.. Przemeblowałam z ich pomocą donicę z żurawkami. Nieopatrznie dodałam im turków i zawłaszczyły sobie donicę. Żurawki zniknęły. Teraz je widać. Ochłodziło się więc dziś nic szczególnego poza porządkami na działce nie robiliśmy. 

A teraz najlepsze: kanapa w całej okazalości, do spania rozkłada się ją do przodu, powstaje kawał łóżka : 


Tymczasowo przy kanapie i fotelikach stanął stolik przewidziany jako pomocnik do grilla , ale planowany , na razie w planach więc chwilowo musi wystarczyć 

Wejście ozdobiła mandewila i taka ptasie kratka. Roslinka mocno się rozrasta i wspina , stąd pomysł

 
Donica w nowej odsłonie 


Miłej niedzieli ! 



piątek, 22 sierpnia 2025

22.08.2025 A jednak w stronę jesieni

 Ochłodziło się , po południu i na jutro zapowiadają chłodniejsze dni i opady. Mnie tam nie przeszkadza, lepiej mi się pracuje przy niższych temperaturach. Jeździliśmy dziś trochę po mieście i okolicy i już widać wyraźnie, że lato w odwrocie. Dojrzały glubki i chyćka ( mirabelki i czarny bez) w ogródkach mnóstwo słoneczników i kolorowych kwiatów i już nawet trochę żółknących listków na drzewach. Lubię tę porę roku. 

Dzień dzisiaj całkiem zwyczajny poza tym ,że trzeba było oddać oferty. Całe towarzystwo się porozjeżdżało do klientów a ja siedziałam w biurze sama. Nie pierwszy raz. Przynajmniej trochę porządku w korespondencji zrobiłam. Małżonek do zusu z wnioskiem nie zdążył , utknął u klienta na więcej niż pół dnia. Starsza młodzież wróciła z wycieczki do Niemiec, młodsza poleciała dziś do Turcji na ostatni tydzień wakacji. Po południu zaliczyliśmy cotygodniowe zakupy. Trochę tego dziś było ale jest zapas na dłużej. A jutro jedziemy po kanapę i może jeszcze gdzieś po drodze wstąpimy po jakieś dobra ogródkowe? Roślinek nigdy za dużo. 

Zmarł dziś Stanisław Sojka. Świetny muzyk - artysta. Na początku lipca tego roku był u nas na letnim koncercie. Uświetnił swoim występem pierwszy z piątkowych koncertów pod hasłem "Jazz i nie tylko". Te koncerty odbywają się w wakacyjne piątki już od kilku lat. A dziś taka wiadomość. Szkoda... 

czwartek, 21 sierpnia 2025

21.08.2025 A to niespodziewajka !

 Kilkanaście dni temu zamówiliśmy kanapę na działkę. Podali nam termin realizacji na 4 września. A tu dziś około południa telefon; kanapa gotowa i co mają zrobić przywieźć czy sami odbierzemy. Poprosiłam o kilka minut żeby obgadać sprawę z małżonkiem , bo nie zdążyliśmy umówić się z synem sąsiadki, który ma dostawczaka i nie wozi w nim całego warsztatu jak nasze chłopaki. Młody sąsiadki wyjechał na urlop , ale ma być po niedzieli, uznaliśmy, że zdążymy do czwartego a tu zonk! Kanapa gotowa wcześniej. Już chcieliśmy zlecić dowóz , chociaż miałam wątpliwości , bo akurat zamknęli odcinek drogi z powodu remontu i trzeba jeździć objazdami ale wtrąciła się synowa. Stwierdziła, że skoro ich nie będzie , bo będą od jutra na urlopie to i tak bus będzie stał. P pomoże nam jutro wypakować narzędzia i materiały  i możemy sami przywieźć. Stanęło na tym ,że tak zrobimy i w sobotę po kanapę pojedziemy do Swarzędza sami. Oddzwoniłam i ustaliłam szczegóły. Już nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem jak wyszła w tym wybranym przez nas obiciu?  Tak poza tym kończymy oferty , jutro trzeba je oddać a co dalej to się sprawy będą rozstrzygać. Na razie jest co robić więc się nie przejmuję wynikiem konkursu. Zresztą i tak temat na rok następny. 

Wszystko wskazuje na to, że zamknięcie drzwi na patent się sprawdza i babsko się zniechęciło. Od tygodnia podstawiam na noc kamerkę i poza pierwszym dniem kiedy zamknęliśmy  nic się wieczorem i nocą nie dzieje. I jak na razie nie namierzyłam nowych śladów bytności. Może przez jakiś czas będzie z nią spokój.

środa, 20 sierpnia 2025

20.08.2025 Bez rewelacji

 dzień jak każdy tyle, że pracy papierkowej miałyśmy dziś po uszy. Zrobiłam cztery oferty , synowa trzy ale większe , a małżonek wrócił od klienta przed dziewiętnastą. Dobrze idzie. Na działkę dziś nie dotarłam ale nic straconego. Podlejemy jutro a podobno i tak ma padać ( uwierzę jak zobaczę). Starsza młodzież zwiedza Spreewald i Drezno , a młodsza w piątek leci do Turcji. Paradoks , nam prawie emerytom zabrakło czasu na urlopowanie, urywaliśmy się w ciągu tych 38 lat prowadzenia firmy jedynie na krótkie wypady a teraz kiedy możemy już wyjechać na dłużej bo ma nas kto zastąpić i mamy środki nie mogę się ruszyć ze względu na matkę. 

Politykę omijam szerokim łukiem , chociaż słabo mi idzie. Wróciłam do czytania zwłaszcza , że już wieczory dłuższe się robią . Mam mały stosik w zanadrzu . Tylko nie wiem czy stosik to własciwe określenie , bo trzy z nich  to pliki , pozostałe dwie tradycyjne. Zaczęłam od trzeciej części "Mocy Korzeni" . Tom pt." Lot Jastrzębia". Wciąga. 

wtorek, 19 sierpnia 2025

19.08.2025 Blisko , coraz bliżej

 do emerytury mojego małżonka. Może złożyć wniosek już w najbliższy piątek. Wiadomo , z dnia na dzień nie odejdzie z firmy. Jeszcze trzeba dograć sprawy prawne ze spółką, przekazać chłopakom , część spraw pozamykać, inne dokończyć ale zwalniamy tempo definitywnie. W każdym razie wniosek już napisany , wystarczy dostarczyć do zusu. 

Tak poza tym mamy działkowe żniwa, po trochu wszystkiego dziś urwałam. Kabaczek, po kilka pomidorów i ogórków , cebulkę, bazylię i kolejną porcję fasolki szparagowej. A poza tym najedliśmy się jeżyn wprost z krzaka. Pyszne są. Zrywamy już to wszystko od kilku tygodni ale dziś po raz pierwszy zerwałam pomidory. Trochę późno ale jednak dojrzały , nie złapały zarazy i urosły wielkie. 

Przyszły dziś moje ozdoby , które sobie zamówiłam na chińskim allegro. Będą bardzo stylowe dekoracje jesienne i nawet świąteczne. Pochwalę się w swoim czasie. Tylko czemu u nas takich drobiazgów nikt nie produkuje i przez to trzeba kupować na drugim końcu świata ? 

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

18.08.2025 Koniec luzu

 trzeba było wziąć się do pracy. Trochę tego było po tej czterodniowej nieobecności na pół gwizdka. Ogarnęłam, a jakże. I jestem z tego bardzo zadowolona. Jutro mam do wystawienia kilkanaście faktur ale to mi zajmie ze 2 godziny.  Od jutra znów u nas sezon urlopowy ale tylko kilkudniowy i zamiennie. Damy radę. Trochę się ochłodziło,  co mnie cieszy. Od razu łatwiej funkcjonować. A dzień już nieco krótszy , ewidentnie zwrot w stronę jesieni. Jeszcze nie widać tego w przyrodzie , wciąż zielono i kwitnąco ale ten krótszy dzień daje już znaki. No i tak a propos jesiennych klimatów zamówiłam sobie nową bluzę dresową. Tę , którą mam, trochę nadwyrężyłam przy robotach działkowych, straciła na wyglądzie. No i fajnie kupić sobie coś nowego. 

Tak poza tym wygląda na to, że zamknięcie drzwi od pokoju na patent poskutkowało i babsko się wyniosło. Pytanie na jak długo. Na razie jednak od tygodnia się nie pokazała. 

Z działkowych spraw , to dziś odpuściliśmy. Musiałam zagospodarować zbiory. Mam kolejne słoiki z ogórkami kiszonymi i po szwedzku czyli pocięte w plasterki i zalane zalewą octową. Stan spiżarni znów powiększyłam. Coś z tej działki będzie ,choć mniej niż w ubiegłym roku. 

I to by było na tyle.  Jeszcze tylko swoją ulubioną porę lata podkreślę stosownym wystrojem bloga. 

niedziela, 17 sierpnia 2025

17.08.2025 Co i jak

 w tym urlopie bez urlopu było opowiem i pokażę jak obiecałam. Pierwszy dzień jak wspomniałam był  zakupowy i o tym relacja była. Następnego dnia pojechaliśmy do Torunia . Miało być Chełmno, ale stwierdziliśmy, że tam wybierzemy się jesienią , bo to jednak trochę dalej i za gorąco. A dzień był upalny już od wczesnych godzin rannych. Po tym jak obskoczyłam biuro, żeby zostawić swojego lapka, na wszelki wypadek i wizytę u matki z tabletkami i listą przykazań wyruszyliśmy. Jechało się przyjemnie , nie było wielkiego tłoku na drogach i do miasta dotarliśmy po niecałych dwóch godzinach. Nie śpieszyło nam się. jechaliśmy bez planu i pomysłu, bo i po co. Zwiedzania nie planowaliśmy, bo Toruń znamy doskonale. Wybraliśmy się ot tak, żeby trochę pobłądzić po urokliwych uliczkach, popodziwiać odnawiane kamieniczki , spróbować piernikowych lodów , odnaleźć znane nam sklepiki, pracownie i galerie, pogapić się na pływające po Wiśle stateczki spacerowe , przejść Bulwarem Filadelfijskim ... I tak się stało. Spróbowaliśmy lodów tak zwanych rzemieślniczych z malutkiej cukierenki blisko Krzywej Wieży, małżonek cytrynowych, ja o smaku szarlotki (miały nawet kawałeczki jabłek i pachniały cynamonem), wypiliśmy kawę, odnaleźliśmy pracownię ceramiczną, galerię obrazów i pracownie witraży, które już kiedyś odwiedzaliśmy. W galerii kupiliśmy niewielki obrazek pt. "Marcowe Roztopy" sygnowany podpisem malarza. Niepozorny ale cos w sobie ma. Wyszperałam go w stercie grafik stojących w skrzynce pod oknem i od razu wiedziałam, że oprawiony w złoconą ramkę znajdzie miejsce na naszej domowej ekspozycji. No, przesadziłam ; "mini - ekspozycji" Po prostu, od razu do mnie przemówił. A oto i on 


Krzywa Wieża wciąż trwa


Na parapetach kamieniczki , w której mieści się sklep z antykami przysiadły sobie miejskie skrzaty 


Nowa atrakcja  dla dużych i małych - piernikowy ekspres 


I jeszcze jeden skrzat 





 Pizzerii o wdzięcznej nazwie "Czerwony Pomidor" - pilnuje groźny rycerz 


Bulwar nad Wisłą oblegany przez turystów i miejscowych 


Wróciliśmy około 20.00 i jak to bywa , od razu dopadła mnie szara rzeczywistość .
Szara czy nie szara , nie dałam się zdołować tejże i następnego dnia po oczywiście wizycie u matki pojechaliśmy na działkę. Upał skutecznie utrudniał prace ale w domku mamy chłodno więc zabraliśmy się za poprawianie i ulepszanie. No i coś nam z tego wyszło . 
Prawie zniknęły lata 90-te , wystarczyła zmiana uchwytów przy szafkach i wielki magnez na lodówkę 

a na tym wąskim "cargo" naklejka w łączkę i od razu kuchnia przestała straszyć. Styl? A po co styl, jest kolorowo, kocio i wesoło.


Kącik działkowicza - majsterkowicza , siedziska gotowe 

 Kącik j/w "instalacja " ogrodowa w trakcie malowania (na razie tylko tła) 

Kącik j/w stół kuchenny w renowacji - nie widać tego na zdjęciu ale nogi są lekko cieniowane techniką na suchy pędzel


Tak poza tym zakwitły w końcu gladiole - coś nie poszło z kolorami , miały być bordowe i czekoladowe a wyszło jak widać 


I jeszcze widok ogólny na PDzO w pełni lata 


Tak poza tym , nowy skalniak się rozrasta , może trzeba będzie stworzyć jeszcze jeden , przybyło kilka roślinek , a kabaczki rosną jak szalone 
Ciąg Dalszy Nastąpi