babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 29 grudnia 2018

29.12.2018 Zaplanowałam

kolację , przekąski , wystrój, muzykę ; będą niespodzianki . Dawno nie urządzałam jakiejś fajnej imprezki więc się postaram . Co do muzyki to skończy się pewnie na jakimś szalonym rocku z tv , jak to w Sylwestra , ale zacznę od mroczniejszych klimatów , przynajmniej na wejście .  Czarno - czerwony wystrój stołu + nasze ciuchy i oczywiście wyłącznie czerwone wina , choć do drobiu podobno nie pasują  .Ale co mi tam , ma być wieczór czerni i czerwieni , to się kolorem wina przejmować nie będę . Przyjaciółka usiądzie z wrażenia , bo twierdzi , że nie lubi czerni i konsekwentnie nic czarnego nie ma, nawet dodatków.  Zaskoczę ją, może zmieni zdanie choć odrobinę.  
Na kolację zamierzam podać krem brokułowy z groszkiem ptysiowym, kurczaka z awokado w orzeszkach ziemnych , sałatkę z rukoli z wędzonym twarogiem i figami , a na deser krem kokosowy z polewą z wiśni . Do kawy makowiec , pierniczki i mnóstwo bakalii - wszyscy je lubimy podjadać . Na przekąski , kanapeczki na krakersach z różnymi masami i dodatkami , marynowane warzywa i sałatkę  z fety, czarnych oliwek i pomidorków koktajlowych ( pięknie wygląda i smakuje też doskonale) , może jeszcze jakieś przekąski na wykałaczkach z wędliny lub sera z dodatkami , ale zobaczę jak czasowo dam radę. W sumie szybko i prosto , bez długiego stania przy garnkach. 
Mamy się dobrze bawić a nie objadać . No i ile można zjeść na jednym spotkaniu. 
  A z innych tematów , to skuszeni informacjami o wyprzedażach do 80% wybraliśmy się z małżonkiem do sklepu z modą włoską . No i porażka . Obniżki owszem , ale chyba powinniśmy się wybrać wcześniej , zaraz jak przyszły sms-y czyli przed świętami. Nie było w czym wybierać . Znaczy było , ale wszystko nie w naszym stylu , a to co by nam odpowiadało okazywało się za małe albo za duże. Żadnych specjalnych potrzeb co do garderoby nie mamy więc nic straconego . Innym razem . Wybraliśmy się później do le roy obejrzeć lampy do naszego salonu. Owszem wybór jest , ale znaleźć coś sensownego , co daje dużo światła nie sposób. Trzeba by zgasić światła i włączać wybrane egzemplarze , żeby ocenić moc światła. A w sytuacji gdy świeci 90 % wystawionych jest to nie możliwe. 
Jutro przed ostatni dzień roku , z pewnością zamieszczę jakieś podsumowanie .

piątek, 28 grudnia 2018

28.12.2018 No i się wydało i takie inne ,żeby za minorowo nie było na ten koniec roku

W sprawie wizyt mojej matki u lekarza dziś się sprawa wyjaśniła. Pojechałam rano ją zarejestrować . Nie udało mi się na dziś , ale już na najbliższy poniedziałek. Pogadałam z rejestratorką i mi sprawę wyjaśniła. Matka była wczoraj w przychodni 4 razy , ale po leki . O tym ,że musi wejść do lekarki , bo ma zleconą ze szpitala kontrolę słowem nie pisnęła. Doczekała się w końcu recepty i poszła.  Do poniedziałku poczekamy . Co prawda znów mam średnio z terminem , ale jakoś to zorganizuję . Przesunęłam sprawy na późniejszą godzinę i liczę, że się w tych dwóch, które mam wyrobię . Sylwester więc może nie będzie tłoku do lekarzy . Niby piszą godzinę wizyty , ale jak znam tę lekarkę ( a z nam jeszcze z czasów jak pracowałam w zozie ) to się spóźni. Najwyżej na nią wrzasnę , bo ja się lekarzy nie boję jak większość i jak mi coś nie pasuje to uszu po sobie nie kładę , tylko mówię głośno co myślę. 
No to żeby tak źle nie wyglądał ten koniec roku , to teraz o czym innym będzie .  Inwenturę zrobiłam, nawet podliczyć zdążyłam , ostatnie faktury wystawiłam , ostatnie sprzęty do zwrotu wysłałam , został jeszcze program antywirusowy i nowy laptop dla małżonka do kupienia . I chyba to jutro zrobię . Ważne żeby faktury były na ten rok.  Obroty nieco lepsze niż w ubiegłym , ale do rekordu z 2016 jeszcze trochę zabrakło.  W poniedziałek nie pracujemy ; zjedziemy się tylko tradycyjnie podsumować rok i symbolicznie wypić po łyku szampana za minione i przyszłe. Po łyku , bo wszyscy kierowcy więc nikt ryzykować utraty prawka nie będzie. 
Sylwestra świętujemy z przyjaciółmi z Poznania , nic szczególnego ; winko, kolacja , jakieś przekąski i muzyka w tle. Dawno się nie widzieliśmy. 
I jeszcze na koniec nieco świątecznych klimatów w wersji obrazkowej . 



Pierniczki - tym razem robiły dzieci , z całkiem nie złym skutkiem 


Taka turkusowa choinka cieszy nam oko w biurze 



A tu już ta domowa i worek prezentów obok 

      za staropolską podłaźniczkę robią mi w tym roku kolekcjonerskie , malowane od środka  specjalnym pędzelkiem , opatrzone certyfikatem bombki z niemieckiej manufaktury 




Kominek obsiadły skrzaty i leśne zwierzątka ; wspólnie pilnują latarenek 


       Tradycyjnie ; piernikowa chatka , piernikowy  las i jego  mieszkańcy 

W kuchni 2 w 1 dekoracje użytkowe 


Skrzat - narciarz w szkockim ubranku wpadł na ciasteczko i herbatę 




   Zimowe klimaty robią mi z braku śniegu poduszki z zimowymi widoczkami 
Wystawę kamieni oświetlają maleńkie lampki - bombki 


 Stałe miejsce dekoracyjne nadal w czerni i srebrze z delikatnym akcentem w kratkę  


Przed tv gwiazdor zaparkował ciuchcią  pełną zabawek 

Przy wejściu saneczki i worki z prezentami 

 Dekoracje stołu wigilijnego ( na razie w budowie )

I prawie gotowy - zgodnie z założeniem w szkockiej kratce 

No i jeszcze z trochę innej beczki - zdjęcie mu zrobiłam "temu misiu ", bo jest absolutnie wyjątkowy,  a jak widać siedzi na wystawie sklepu z damską bielizną 

I miejski klimacik , na razie mam tylko to jedno zdjęcie , pstyknięte tak w locie , ale wybieram się i mam nadzieję ,że mi się uda pokazać więcej.



czwartek, 27 grudnia 2018

27.12.2018 Ciężki kaliber

Moja matka a jakże.  Poszła do lekarza , ale teoretycznie i do końca nie wiem czy w ogóle weszła do gabinetu. Najpierw lekarka nie dotarła na czas . Miała być od 10.30 do 14.30 . Do mamy dzwoniłam o 14.35 z pytaniem co załatwiła , stwierdziła, że idzie się najeść , bo lekarki nie ma i będzie dopiero o 16.00. O 16.20 zadzwoniłam po raz kolejny . Stwierdziła , że ma receptę i idzie do domu . Zaczęłam wypytywać , co jej powiedziała i czy dostała skierowanie do neurologa , a matka na to, że nie , bo nie była u lekarki . No to na nią wrzasnęłam , że nie poszła . No to się zaczęła tłumaczyć , że była , lekarka przyjechała przed 16.00 wypisała recepty tym swoim stałym pacjentom , pielęgniarka rozdała im na korytarzu a lekarka sobie poszła .  No nie wiem ...  Nie pasowało mi to , więc pojechałam do niej do domu i zaczęłam wypytywać co i jak . Zamotała się kompletnie . Po godzinie dałam spokój . Jutro zarejestruję ją jeszcze raz i pójdę z nią . Dziś wyszło tak ,że nie mogłam ani ja ani synowa , chociaż planowała jeśli ja nie dam rady. Nie dałam , ale mam już zrobioną inwenturę w firmie.Nawet jeśli nie zdążę jutro wycenić do końca to nie szkodzi , mogę dokończyć już po nowym roku ( do 6.01.mamy czas, wystarczy ,że policzone). Jutro mogę zrobić sobie wolne. No i mam problem . Dopadło mnie. Koniec wspólnych z młodzieżą wyjazdów na weekendy , ktoś musi być zawsze na miejscu i pilnować . A jeszcze nie wiadomo jak to będzie i co pokażą badania neurologiczne. No i tyle na dziś . 

środa, 26 grudnia 2018

26.12.2018 No to sobie poświętowałam

na pomocy doraźnej w naszym szpitalu. Krótko po czwartej zadzwoniła moja matka, że się źle czuje i żebym powiedziała synowi , żeby ją zawiózł na pogotowie.  Nie wiem czemu sama do młodego nie zadzwoniła , ale mniejsza z tym i tak ich nie ma , bo pojechali odwiedzić kuzyna w Warszawie.  Kazałam jej chwilę poczekać , ubrałam się i pojechałam po nią a potem na doraźną do szpitala. Okazało się , że boli ją w klatce piersiowej . Ból w klatce więc ją od razu na badania wzięli ;ekg, krew, ciśnienie  i od razu do lekarza . Lekarka ją zbadała, obejrzała wyniki  ekg i markery, wypytała o leki ( na szczęście matka miała przy sobie w torebce więc je lekarka spisała ) i kazała za dwie godziny powtórzyć  badanie, bo podejrzenie zawału. No to siedzimy. Po godzinie jak już widziałam, ze się zbiera wyszłam na chwilę przestawić samochód , bo się zaparkowałam nie całkiem w zgodzie z przepisami. W tak zwanym między czasie zadzwoniłam , do małżonka ,że posiedzę dłużej. Zajęło mi to w sumie z 15 minut.  Po dwóch godzinach powtórka z badań . Chwile czekaliśmy na wyniki , a pani doktor zaliczyła jakąś wyjazdową wizytę . Nie mogę narzekać , zajęli się matką od razu i dokładnie ( co nie koniecznie musiało się zdarzyć , bo jak działa służba zdrowia w naszym pięknym Kraju wszyscy wiedzą i raczej nie ma czego chwalić) . Około 20 z minutami już było wszystko wiadomo . Zawał wykluczyli i inne "wieńcówki " też. Przy okazji wspomniałam pani doktor  o tym zapominaniu.  Kazała załatwić skierowanie od rodzinnego do neurologa i psychiatry i muszę tego dopilnować . W czasie jak przestawiałam auto podali matce leki , które przed wyjazdem na wizytę zleciła lekarka o czym matka zapomniała i twierdziła przed wyjściem z gabinetu , że niczego jeszcze nie dostała. Lekarka sprawdziła i okazało się , że jednak dostała.  W końcu matkę wypisali z zaleceniem stawienia się jutro u rodzinnego . I na koniec pani doktor z własnej inicjatywy obejrzała jeszcze siniak na ręce . Matka twierdzi , że nigdzie się nie uderzyła , ale kto ją tam wie. Siniak na połowę przedramienia jak po ostrej bójce albo co najmniej upadku ze schodów. Nic ją nie bolało , więc pozostał nie zidentyfikowany. I jak już wychodziłyśmy to jeszcze mi szepnęła , żeby zrobić coś z tym zapominaniem , bo to wygląda na początki alzhaimera . Oby nie , ale nigdy nic nie wiadomo. Odwiozłam ją do domu i pojechałam do siebie i teraz jak tak myślę , to kto wie, niby ma te leki na nadciśnienie i zawroty głowy , ale czy je bierze , albo czy na przykład nie wzięła ich za dużo , bo nie pamiętała . Mogło być i tak. A przyczyna tego wszystkiego ? Prawdopodobnie się czymś zdenerwowała . I też twierdzi , że nie miała powodu . No niby nie , ale może sobie coś wkręciła , bo tak miała od zawsze ; coś sobie wymyśliła i najczęściej kończyło się jakąś awanturą ; mogło się skończyć i jakimiś zaburzeniami serca. Jednym słowem nie wesoło. Na szczęście jutro mam w miarę swobodny dzień w pracy , jeśli nic mi dziwnego nie wyskoczy pójdę z nią do rodzinnego. Zmówiłam się zresztą z synową , jeśli ja nie będę mogła , to ona pójdzie. 
No i tym sposobem świąteczne foto-klimaty przekładam " na później", z braku czasu ...

wtorek, 25 grudnia 2018

25.12.2018 Działo się , oj działo

jak zwykle w święta zresztą . Będzie relacja i będą fotki . Jednak nie dzisiaj . Dzisiaj odpoczywam . Potrzebne mi to . Leżę więc sobie na kanapie , słucham muzyki i obmyślam sylwestrową kolację . 
Wesołych Świąt wszystkim ; niech mijają powoli , tak byśmy zdążyli się nimi nacieszyć !

niedziela, 23 grudnia 2018

23.12.2018 Wesołych Świąt !

jutro z pewnością już na to czasu nie znajdę więc już dziś składam Wszystkim zaglądającym do mnie  najlepsze życzenia . Niech te Święta będą niezapomniane , niech spokój i radość zagości w Waszych domach i sercach , niech otoczy Was miłość i dobro.

Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni, autor nie znany.