Spotkałam dawno nie widzianego kolegę z podwórka, podstawówki, lo . Przyjechał z Niemiec zakończyć sprawy rodzinne. Przed dwoma laty zmarła jego matka . Byłam oczywiście na pogrzebie , chwilę rozmawialiśmy , ale sytuacja nie sprzyjała. A dziś wpadliśmy na siebie na ulicy. Niestety bardzo się spieszyłam i nie mogliśmy pogadać dłużej. Wymieniliśmy się telefonami, uściskaliśmy serdecznie i obiecaliśmy sobie dłuższe pogaduchy przy innej okazji. W dzieciństwie i wczesnej młodości byliśmy wielkimi przyjaciółmi. Niektóre dziewczyny nawet patrzyły na nas z zazdrością . Chyba nie wiedziały , jak to wygląda , bo W jest gejem . Mnie to nigdy nie przeszkadzało , naszej podwórkowej paczce też nie. Cieszę się ,że go spotkałam ...
Tak poza tym to jak zwykle w tym roku ; przesyłkowe niefarty wciąż trwają . Dziś trzy kolejne. Wczoraj też jedna. I tak nam idzie jak po grudzie. Pechowy jakiś ten rok . Niby nic takiego ale upierdliwe .
Pogoda szaleje . Po kilku dniach szarugi , wiatru , niskich temperatur i deszczu dziś było 18 stopni na plusie . Co prawda pochmurno , ale ciepło, wręcz duszno. I tak ma być jeszcze kilka dni.
Miłe są takie spotkania. Z tą pogodą zwariować przyjdzie. Pewnie wiesz co we Włoszech się dzieje. Mój nerwoból z racji wilgoci szaleje. Czekamy na koniec roku. :)**
OdpowiedzUsuńWiem , widziałam relacje i nawet sprawdzałam czy nie u Was. Trzymajcie się .
Usuń