Prawie takie jak co sobotę. Dużo czasu zajęły mi dziś zakupy . Pojechałam na zieleniak , a że zieleniaki lubię i długo mnie tam nie było , to się chwilę pokręciłam , przywitałam z zaprzyjaźnionymi straganiarkami i oczywiście kupiłam bazie. Aż trzy różnej wielkości bukiety. Zawsze miło mi się kojarzą z wiosną , życiem , energią i Wielkanocą oczywiście . Czasem stoją w wazonach aż do połowy maja , bo szkoda mi je wyrzucać. Potem świeże bułeczki i coś do tego . Też mi chwila zeszła , bo parę osób w obu sklepach było. Najwięcej czasu straciłam w sklepie ogrodniczym. Niby to market i obleciałam szybko , ale już przy kasach stało mnóstwo ludzi więc znów czas zalecial. Kupiłam płynny nawóz do iglaków i uniwersalny do skalniaka - taki mi doradził sprzedawca- oraz grabki i haczkę - tu i ówdzie zwaną dziabką lub motyką . Na jesieni zabrałam z działki synalka jedno i drugie ; noooo, pożyczyłam tylko . Wszystko stało zamknięte na kłódkę w boksie z butlami do gazu . I pewnego pięknego dnia znikło. Jak poprzednim razem chciałam sobie pograbić trawniczki , to okazało się ,że nie ma . Rozpytywałam o te grabki i dziabkę chłopaków i małżonka ,ale nikt się przyznać do przyswojenia sobie w/w sprzętów nie chciał . Co było robić , kupiłam nowe. I co się okazało ? Dziabka i grabki stały sobie w garażu za kartonem z listwami Kto je tam przywiózł ???? Nikt się przyznaje. Tym sposobem mam po dwie sztuki sprzętów do prac ziemnych. Ale nie szkodzi , synalkowi i tak muszę oddać , bo przecież sezon na działkach właśnie się zaczyna. Na koniec jeszcze lidla odwiedziłąm . Po powrocie dokończyłam wiosenne porządki czyli umyłam pozostałe 3 okna i wysprzątałam w łazienkach . No i to by było na tyle w kwestii przedświątecznego sprzątania . Wiem , byłoby jeszcze co robić , ale odpuszczam. Za dużo się dzieje , wciąż coś do roboty , ile można ?
Po obiedzie pojechaliśmy na budowę. Akurat stolarz kończył zabudowę mązusiowego biura. Biurko w kolorze venge z amarantowym paskiem wyszło zarąbiście ( pokażę , ale zapomniałam naładować komórkę i przez to fotki nie mogłam zrobić, ale obiecuję że nadrobię ). Wiedziałam ,że się te dwa kolory ładnie zharmonizują . Połamaliśmy następne dwa worki kory na trawnik pod iglaki - zostały jeszcze trzy worki i połowa trawnika z iglakami do wysypania. Wygrabiłam resztę liści i śmieci , których nie dałam rady usunąć poprzednim razem z powodu braku grabi. Na koniec mężuś powynosił resztę gruzu z budowy . Dorzucił po sąsiedzku budowlańcom, na stertę gruzu pod fundamenty. Im to różnicy nie zrobi , a raczej się przyda a my się pozbyliśmy . Tak poza tym trochę zmarzłam . Wygrzewam się teraz pod kocem i chyba jakiejś nalewki na rozgrzewkę sobie poleję , bo koc słabo pomaga. Wciąż mi zimno.
W nocy zmiana czasu .Śpimy krócej . Po co to komu ? Nijak pojąc nie mogę , tylko zamieszanie z tego powodu.
Jutro zamierzam w końcu uszyć te koty , ale czy ja wiem co będzie do roboty jutro? Na pewno znów się coś znajdzie.
Bardzo wiosennie mi sie czytało. Ale uwazaj z ta wiosna. Jeszcze powietrze zdradliwe. U mnie cieplo a popoludnia ciagna chlodem. Ciekawa jestem kotow. Buziaki
OdpowiedzUsuńUważam , wciąż jeszcze nie schowałam zimowej kurtki i nawet miałam ją wczoraj na sobie , ale wiało paskudnie więc pewnie dlatego zmarzłam.
Usuń