babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

środa, 24 lipca 2019

24.07.2019 Powinnam dziś zacząć od rzucenia częściami ciała i innymi zawodami

A to z powodu słynnych już w naszym pięknym Kraju SOR-ów.   Znów miałam jazdę z matką . Ok. ma swoje lata , tak już będzie . Zadzwoniła mniej-więcej o 9.00 ,że się źle czuje, że się trzęsie, boli ją w klatce piersiowej . Zapytałam o jej  lekarza rodzinnego, czy będzie rano . Nie , po południu , a w ogóle to chyba jeszcze ma urlop. No dobra , mówię , zawiozę cię do szpitala . Pojechałam , faktycznie źle wyglądała , chciałam jej jeszcze ciśnienie zmierzyć ale okazało się ,że aparat nie działa. Wrzuciłam do torebki, zmyślą ,że chłopaki coś poradzą jak wrócę do biura. Pojechałam . Na izbie przyjęć ludzi za dużo nie było. Ratowniczka owszem zajęła się matką od razu . Zmierzyła ciśnienie , podała coś na obniżenie , wypisała papiery i kazała czekać . Akurat miałam umówione spotkanie i musiałam do biura wrócić więc kazałam matce poczekać i jak ją zbadają zadzwonić . Po półtorej godziny jeszcze nie zadzwoniła. No to ja dzwonię . Okazało się , że jeszcze czeka . Po kolejnej godzinie znów dzwonie; wciąż czeka . I tak jeszcze dwa razy. Wypadło mi jechać akurat do szpitala zawieźć protokóły pomiarowe , więc stwierdziłam ,że pójdę na izbę przyjęć i sprawdzę co się dzieje , zwłaszcza, że już nic pilnego nie miałam. Oddałam pomiary i poszłam. Matka dalej siedziała i nikt się nią nie zajął , a była już 14.00.  Poszłam do recepcji zapytać . Dowiedziałam się tylko tyle, że lekarz decyduje kogo przyjmie najpierw i one nie mają na to wpływu i że mam poczekać to ona sprawdzi jak przyjmie na oddział . Dobra , stoję i czekam . Po jakich 10 minutach nawinęła się ratowniczka i zapytała z czym przyszłam . No to mówię co i jak. Lekarz był gabinecie , to pójdzie zapytać . Poszła i znikła . Czekam następne 15 minut . Wkurzyłam się , olałam recepcję i bezczelnie wpakowałam się na oddział i weszłam do gabinetu lekarskiego. Pan doktor siedział w pustym gabinecie i sobie coś w komputerze grzebał. Jak mu się spytałam kiedy zostanie przyjeta osoba , która z bólem w klatce siedzi tu od 9 rano , to mi nie zbyt grzecznie odpowiedział ,że on ma pilniejsze sprawy , bo mu ludzie umierają , a ktoś z wysokim ciśnieniem i lekkim bólem może poczekać albo iść do rodzinnego.  Rozumiem , mówię , ma pan pilniejsze sprawy w komputerze i rozumiem ,że pan odmawia przyjęcia . I wyszłam . I jak wyszłam wypaliłam na cały głos , tak żeby cała poczekalnia słyszała : wychodzimy, doktor ma pilniejsze sprawy , nie przyjmie cię . Matka oczy zrobiła, na poczekalni zapadła cisza  i wyszłyśmy . Było około 14.30. Zawiozłam matkę do przychodni rodzinnej . Godzina taka, że ktoś powinien być . No i był , co prawda lekarka matki faktycznie na urlopie, ale przyjmował inny lekarz i miał tylko dwóch pacjentów. Weszłyśmy po 10 minutach . Zbadał matkę , zrobił ekg , ciśnienie i napisał skierowanie na SOR. Oczywiście o sprawie z wyczekiwaniem na poczekalni mu opowiedziałam. Nie wiem co napisał ale przyjęli od razu , bez gadania. Czekaliśmy parę minut aż wyjdzie poprzedni pacjent . Potem jeszcze półtorej godziny za wynikami i diagnozą . Sercowe sprawy lekarka ( bo już się zmieniła obsługa i trafiło na synową naszego zaprzyjaźnionego medyka) wykluczyła, kazała jeszcze jakieś dodatakowe badania krwi zrobić, bo jej się morfologia nie podobała i zdjęcie kręgosłupa , bo stwierdziła, że te powtarzające się bóle mogą się brać z jakiegoś lekkiego zwyrodnienia , co w tym wieku nie byłoby dziwne. I kazała odpoczywać .  Do domu zlądowałam około 19.00 . Jutro muszę kupić jej nowy aparat do mierzenia ciśnienia , bo ten okazał się do niczego , odsłużył swoje , a w piątek zawieźć na badania krwi i rentgen. Całość 10 godzin. Niech żyje dobra zmiana- o kant dupy z taką zmianą . 

2 komentarze:

  1. Wszędzie tak samo. I tu nie lepiej. I tak dobrze że nic naglącego. U nas upały z piwrotem i nerwy puszczają. Ty też uwazaj na emocje . :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emocje mi nie zagrażają , opanowałam do perfekcji panowanie nad emocjami. Z matką dobrze się skończyło , dziś już nic jej nie jest , ale siedziała w domu i dobrze, bo upał sakramencki .

      Usuń