babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 30 września 2010

30.09.2010 Znow sprawy babusine

Zimno. Słonecznie i kolorowo ale zimno. W okolicach 8 stopni. Łapie mnie jakiś katar – od niepamiętnych już czasów. W mieście sakramenckie korki i tłok, ale co tam , będzie lepiej , będzie ładniej , nowocześniej, bezpieczniej - światowo po prostu. Klnę tylko pod szkoła podstawową , ale tylko na nawiedzonych rodziców, którzy mieszkając trzy domy od szkoły muszą swoje pociechy zawozić samochodami pod sam próg i jeszcze im tornistry do klasy zanosić. Takie czasy …
W domu leniwie . Popołudnia przy herbatce i tv – ja z obowiązkową robótką , mężuś laptopem na kolanach. Kojarzy mi się bajka : „byli sobie dziad i baba , bardzo starzy oboje”. Tyle,że nam do tego daleko. Ale jesień sprzyja siedzeniu w domu, podjadaniu smakołyków – wczoraj spróbowaliśmy konfitury śliwkowej z amaretto ; pycha i popijaniu herbatek. Za chwilę będzie co robić , bo nasze szafy na ukończeniu , za kilka dni montaż i wtedy wyciągniemy z zakamarków wszystkie albumy ze zdjęciami, zapomniane filmy i cd-iki z muzyką . Trzeba będzie to wszystko uporządkować , poukładać i przy okazji obejrzeć lub posłuchać. Zajęcie na całą jesień …
Helenka pracowicie stawia pierwsze kroczki, jeszcze z pomocą dorosłych , ale o raczkowaniu już zapomniała. Świat z wysokości 70 cm wydaje jej się dużo ciekawszy . Dziś znów się nie oparłam pokusie i kupiłam jej sukieneczkę – trochę za dużą , wiem , ale jak tu się oprzeć klasycznej , błękitnej sukience z aksamitu z kołnierzykiem bebe i trzema malutkimi atłasowymi różyczkami na karczku ? Bez cykinów, cicików i pięciu falbanek naraz – zwłaszcza, że do strojenia miało się kiedyś samych chłopaków.
W marketach „zatrudnili” już aniołki i gwiazdorki – na razie tylko te słodkie (właśnie robiąc przedwczoraj zakupy zdziwiłam się z tego powodu) , ale jednak. Stanowczo za wcześnie jak na mój gust. No ale AMUN też już mi kartki świąteczne i nowy kalendarz przesłał. Tu jednak mogę zrozumieć . Od lat jesteśmy ich klientem a właściwie takim trochę klientem – sponsorem . Dużo takich jak my więc potrzebują czasu na rozesłanie. A propos sponsorowania , to w tej kwestii jestem ignorantką. Od września nasza firma jest sponsorem wspierającym miejscową drużynę piłki siatkowej , a ja jeszcze na początku września nie wiedziałam w co grają . Siatkówka z koszykówką mi się myliła, na żadnym meczu nie byłam ( i nie będę , umarłabym z nudów) nie znam wyników meczy , nie wiem kto gra w drużynie . Śmiech po prostu. Chłopaki bardziej się tym pasjonują i wiedzą więc wystarczy .
Tak jednak trzeba , nie mam nic przeciw sponsorowaniu choć wolałabym cel szczytniejszy niż sport , np. jakiś ośrodek dla dzieci niepełnosprawnych albo coś w tym rodzaju. To jednak byłą transakcja wiązana . Wzięliśmy świetny kontrakt , który dał nam pracę do następnego roku , a ponieważ właściciel inwestycji jest sponsorem tytularnym ( czyli tym najważniejszym i dającym największą kasę na drużynę ) to jak rzucił hasło tego wspierania młodzieży grającej to już wyjścia nie było, trzeba się było zdeklarować . No cóż rąsia rąsie myje , a żadnego ośrodka i tak u nas nie ma więc niech będzie drużyna piłki siatkowej.
A póki co czekam kiedy się dzień w biurze zakończy – z robotą na bieżąco jestem więc mam mały luzik i sobie mogę skrobać na blogu i błądzić po forach – bo w kartoniku pysznią się prawdziwki i czarne łebki i tylko czekają na przerobienie ich w pyszny obiadek. Nic pyszniejszego niż grzybki w śmietanie ze świeżym chlebem . Przepis jeszcze babciny .
Grzybki smażone wg Babci Stanisławy
Wziąć zdrowe grzyby leśne prawdziwki, czarne łebki, kurki maślaki , kozaki
lub jakie kto nazbiera . ( na oko , ile jest)
Oczyścić, pokroić , nóżki odłożyć na susz , a resztę obgotować w wodzie z solą – nie dłużej niż 10 minut , bo stracą smak. Odcedzić , przelać zimną wodą
W rondlu , albo na głębokiej patelni rozgrzać smalec , zeszklić pokrojoną w drobną kostkę cebulkę , na to wrzucić grzybki , dodać 2 ziarna ziela angielskiego, liść laurowy , obsypać pieprzem . Smażyć mieszając jakieś 5 minut. Zalać słodką śmietanką , dosolić do smaku i dusić jeszcze z 10 minut mieszając . Pierzu i śmietanki nie żałować. Jeśli za mocno zgęstnieją to dolać śmietanki lub troszeczkę wody. Podać ze świeżym chlebem. PALCE LIZAĆ !!!

2 komentarze:

  1. Haniu dlaczego ja nic nie wiedziałam tyle czasu o Twoim blogu!!!??? Kiedy ja teraz nadrobie Twoje wpisy... cieszę się, że znalazłaś swoją przestrzeń i już Cię dodaję do ulubionych :) ściskam :)))

    OdpowiedzUsuń