babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 3 lipca 2015

3.07.2015 Przepis na nalewkę miętową a poza tym mój piękny czajnik

w róże , który tak ładnie zdobił kuchnię źle skończył . Spłonął . Tak, tak , załatwiłam go na cacy . Najwyraźniej pora mi na emeryturę , głaskać kota i słuchać Radia Maryja . Wczoraj po obiedzie wstawiłam wodę na herbatę , ale zadzwonił młodszy synalek ,że jedzie na budowę , ustalić , w którym miejscu pójdą rury pod kable wszelkie i żebyśmy też przyjechali. Mężuś tak się na tę budowę śpieszył ,że ledwo za nim nadążyłam no i zapomniałam wyłączyć gaz . Jak wróciliśmy w całym domu śmierdziało plastikiem z uchwytu, który się topił i w chwili jak weszłam do kuchni akurat zajął się ogniem a czajnik zrobił się czarny i zaczął dziwne jakieś odgłosy wydawać . SKS - jak nic. 
Dziś po pracy jechaliśmy na spotkanie w sprawie funduszy unijnych ( a co , niech się UE na coś przyda ) i znów to samo ; zapomniałam - tym razem komórka na stole w pokoju została. Nikt nie dzwonił , ale jakoś się do tego  sprzętu przyzwyczaiłam i jak nie mam to mi coś nie pasuje. Latałam dziś po mieście,żeby nowy czajnik znaleźć , ale nic z tego. Czajników zatrzepanie, ale kolorystycznie i wzorem żaden do mojej kuchni nie pasuje. Zamówiłam na powszechnie znanej aukcji . Kształtem identyczny jak poprzedni , kolorystycznie prawie , motyw jak to u mnie - róże , a póki co herbatę gotujemy w naszym turystycznym dzbanku bezprzewodowym.  Po spotkaniu pojechaliśmy do Ikei i do Juli . W Ikei kupiłam  dwie butelki do moich nalewek , zamykane jak oranżada za czasów PRL-u ( starsze pokolenie , wie o co chodzi) , kilka świec i napój żurawinowy, w Juli okulary do czytania - mają bardzo dobrej jakości - te z innych marketów nie mają startu i pokręciliśmy się trochę przy narzędziach .  A poza tym jak zwykle. Roboty mnóstwo .
Jutro spotkanie z budowlańcem i hydraulikiem . A takie miałam piękne plany . Nie wiem czy w ogóle dam radę się urwać do miasta odebrać ciuchy od czyszczenia . 

Mssf !  podaję przepis na nalewkę miętową : 

250 g spirytusu czystego 
trochę młodych listków mięty ogrodowej - tak około 3/4 szklanki  ( ja wzięłam dużo więcej i wyszedł mi bardzo ciemny kolor , prawie czarny , lepiej nie brać liści zbyt dużo) 
1szklanka cukru
2 łyżki miodu .
Opłukane i lekko pogniecione w ręce listki wrzucić do czystego słoika z nakrętką , zalać spirytusem i zostawić na 3 dni . Po trzech dniach z cukru , miodu i szklanki wody ugotować gęsty syrop , odstawić do wystygnięcia .Odlać spirytus przez gęste sitko lub gazę  , listki przepłukać odrobiną ( nie więcej niż pół szklanki ) przegotowanej wody , odcisnąć na sitku  . Do syropu dolać spirytus z wyciągiem z liści i wymieszać dość delikatnie  , przelać do czystych butelek lub słoików , odstawić w chłodne miejsce na najmniej cztery tygodnie , ale im dłużej tym lepszy smak. . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz