Już od rana miałam zagwozdkę. Zadzwoniła opiekunka , że matka nie ma nic do jedzenia na śniadanie , tylko chleb i że poprosiła żeby jej kupiła ale nie może znaleźć pieniędzy ??? . Zdziwiłam się , bo w sobotę rano podrzuciłam jej zakupy na cały tydzień i zostawiłam 100zł. Daję jej teraz po trochu co parę dni jak radziły opiekunki. Nawet miałam przygotowane 200 ale nie chciała, bo wolała by drobniejsze , a że miałam swoją stówkę to jej dałam , a później rozmieniłam to 200 i zostawiłam na następne dni. Powiedziałam o tym opiekunce, zapytała jeszcze gdzie mogła schować; opcje są trzy : portfel, cztery różne kosmetyczki pod poduszką , boczna kieszonka w torbie. Nie było. Stanęło na tym ,że opiekunka jej kupi na śniadanie , jutro jej oddam kasę , a po południu coś dokupię na śniadanie i kolację. Opiekunka sprawdziła jeszcze zamrażalnik i szafki w kuchni ale nigdzie nie było. No i tu zagadka : co ona zrobiła z ilością jedzenia przygotowaną na cały tydzień . A tacki z obiadami miała w lodówce. Chyba jej będę robić zakupy co drugi dzień , choć to dość uciążliwe , nawet dla nas kupuję na bieżąco tylko pieczywo a resztę raz w tygodniu. Po południu okazało się , że znów coś pomajstrowała w telefonie , znów było uszkodzone gniazdo od ładowania. Tu jednak już nie dam głowy, że to jej robota a nie tego babska . No i zginęła ładowarka. Jak to babsko policja przeszukiwała to miała w torbie jakąś ładowarkę , ale miała też telefon więc mógł być jej. Nie wpadli jednak ani ja też na to, żeby sprawdzić.
W pracy nadal ogarniamy sprawy ubiegłoroczne, ale już bliżej końca. Szybko i tak jak na przełom roku. Zwykle dłużej się to ciągnęło. A ja dziś dosłownie przysypiałam za biurkiem. Nie wiem czy to wpływ pogody czy już mnie przednówek dopada ale spać mi się dziś chciało cały dzień. Nawet kawa nie skutkowała.
Zastanawialiśmy się z małżonkiem nad zakupem frytkownicy na powietrze. Synowie kupili i nachwalić sie nie mogą. Obejrzeliśmy kilkanaście modeli i temat chyba upadnie ; nie mam miejsca, żeby postawić to ustrojstwo a jak schowam do szafy , to nie będę używać. Opcja jest jeszcze i ta , ze zlikwiduję skrzynkę do chleba albo schowam mojego wszystkomającego robota , który jest używany przynajmniej dwa razy w tygodniu. Jak go schowam , to też nie będę używać a się przydaje. Musze pokombinować, może jednak skasuję skrzynkę ...
Tak poza tym czytam Ćwirleja , cykl z Antonim Fischerem i przedwojennym Poznaniem. odebrałam wczoraj z empiku. Dostałam bon na urodziny to hulaj dusza, zamówiłam aż 4 tomy na raz i nastawiłam się na to, że dopłacę, a tu niespodzianka; dosłużyłam się rabatów i jeszcze mi na kolejną książkę wystarczy , no może z tych tańszych . A na koniec dostałam jeszcze jako długoletnia klientka kolejny bon , ważny do maja na dodatkowe 10% rabatu na kolejne zakupy. Tak to mogę czytać , więcej niż statystyczny Polak czyli 0,6 książki rocznie, tyle , że mieszkanie nie jest z gumy , moje szafki też nie więc nie bardzo mam miejsce na kolejne nabytki. Już i tak układam w sypialni na podłodze.
OdpowiedzUsuńJa frytkownicę właśnie spakowałam, bo pojedzie ze mną . To jest wspaniałe urządzenie. Polecam. A te braki u matki zalatują babskiem. Może teraz już się za jedzenie bierze a kasę tyle ile może.
Pewnie pojawia się wtedy kiedy jesteś w pracy, a opiekunki już wychodzą. Wtedy musisz ją dopaść. A Ćwirlej ... Czekam na kolejną nowość. Całuję
Na razie się nie pokazała nawet na osiedlu. Gadałam dziś z sąsiadami . Chyba pomogło odebranie kluczy i przeszukanie przez policję. A z drugiej strony jedzenie zawiozłam w sobotę rano , kasę też. Afera z policją była w niedzielę wieczorem więc kto wie? Wpadam w dzień o różnych porach już od dawna. Najczęściej pojawia się około 18.00. Z czytaniem mam tyły , za dużo się dzieje ale po woli , presji nie mam. Z tą frytkownicą pokombinuję , coś poprzestawiam i miejsce znajdę. I tak zakupu prędzej nie zrobię jak w przyszłym miesiącu.
UsuńNa frytkownice zrobila sie moda. Jednak mnie nie przekonuja na razie. Co maja wiecej niz moj mini-piekarnik? Nie jestem jakas zapalona kucharka, robie niezbedne minimum. Chetnie poczytam, jesli go sobie sprawisz - jakie ma zalety.
UsuńTez od razu pomyslalam, ze to baba wyniosla prowiant i kase. Mysle, ze kradla od dawna, a teraz coraz zuchwalej. Ciekawe czy odwazy sie zjawic znow i czy zdazycie ja przyskrzynic? Bedzie musiala byc coraz cwansza, no ale geniuszka zbrodni nie jest. Dacie sobie w koncu z nia rade, zeby ja wykurzyc.
Co do ksiazek - wychowalam sie w domu wypelnionym ksiazkami. Czesc byla waznych i dobrych, a czesc mojego ojca - zbieracza. Przysieglam sobie, ze nigdy nie zagrace tak mojego domu. Kiedy nazbieralam juz pareset ksiazek zrobilam ktoregos roku czystke. Poodawalam, posprzedawalam, czesc poszla do biblioteki. Koniec z kupowaniem. Teraz kupuje pojedyncze ksiazki, b rzadko. Staram sie glownie korzystac z bibliotek. No i zawsze po przeczytaniu mozna ksiazki puszczac dalej w obieg - rodzinie, znajomym, oddac gratis do biblioteki. Cenie ksiazki, ale nie graciarnie :P
Inka
Też tak robię. Kilka lat temu podarowałam bibliotece miejskiej ponad 400 sztuk. Serię przeznaczam na aukcję w takiej szkole, której pomagamy ale mam sporo takich , których nie chcę się pozbywać i wciąż ich przybywa , choć też po woli.
UsuńCo z tym babskiem to się okaże, zobaczymy za parę dni, a dziś idę na spotkanie z prawniczką. 😀
Prawdziwa zagadka z tym jedzeniem i pieniędzmi... pieniądze wprawdzie mogła mama gdzieś zapodziać, ale taka ilość jedzenia??? Mam nadzieję, że w końcu uda się Wam rozwiązać definitywnie problem z tą kobietą, bo naprawdę tyle nerwów ile Was kosztuje, to szok...
OdpowiedzUsuńCo do frytkownicy... bardzo, bardzo, bardzo namawiam, to naprawdę wspaniały sprzęt, niesamowicie ułatwiający pracę. Od momentu zakupu dosłownie się w niej ,,zakochałam,, do tego stopnia, że kupiłam również swojej córci i zięciowi w prezencie, a i wszystkich bliskich i znajomych szczerze namawiam na zakup :))
Potrawy robią się dużo szybciej niż w piekarniku, nie trzeba grzać całego dużego piekarnika, żeby upiec 2 udka, kilka skrzydełek, czy kilka zapiekanek. Mięso jest wyjątkowo soczyste, dużo bardziej niż to z piekarnika, nawet schab, czy pierś z kurczaka, które nie należą do zbyt soczystych mięs po upieczeniu. Czerstwe pieczywo z plasterkiem sera szynki i np pomidorka, po 3 minutach zamienia się w pyszne zapiekanki :)) Do podgrzewania też jest wspaniała, wszystko wychodzi soczyste, z wierzchu chrupiące i pyszne. Naprawdę szczerze namawiam na zakup, ja już teraz nie wyobrażam sobie kucharzenia bez niej :)))
Ściskam serdecznie, Agness<3
O jak miło ! Brakuje mi Twoich niedzielnych śniadań i obrazków z ogródka, mam nadzieję , że jeszcze wrócisz do blogowania. W sumie to już mnie do tego zakupu przekonała synowa. Teraz kombinuję gdzie ją postawić , bo chciałam taką na 2 szufladki a te mają swoje rozmiary , ale jak coś poprzestawiam na blatach to wcisnę. Buziak i najlepsze życzenia urodzinowe ( już trochę po, ale pamiętam ,że to Twój i mój dzień)
UsuńKochana, bardzo dziękuję za pamięć i życzenia <3
UsuńDo blogowania wrócę na pewno, trudny okres teraz za mną, musiałam zrobić przerwę, ale wraz z wiosną chciałabym pojawić się z nowymi postami :))
Jeśli mogę coś zasugerować co do frytkownicy... moim zdaniem najbardziej warto kupić taką z 1 dużą komorą, którą można dzielić na pół wtedy, gdy mamy taką potrzebę. Wtedy można piec tak jak nam najbardziej pasuje, bo i coś dużego zmieści się bez problemu, a i po wsunięciu przegrody możemy piec w różnych programach, czasach i temperaturach.
Też się nad taką zastanawiałam , ale niestety jest dość duża a ja niestety kuchnię mam małą a co za tym idzie mało miejsca na blatach ale jeszcze pokombinuję jak to ustawić.
UsuńZgadza się. Ja też jestem w niej zakochana. Jedzie że mną do Polski.
OdpowiedzUsuńPisałaś o tym , a jak już się zdecydowałam, czekam tylko do wypłaty , bo miałam w tym miesiącu kumulację wydatkową.
Usuń