produkowałam całe popołudnie . Trzy wielkie michy. Jutro rodzinka na rosołek przychodzi i odświętowanie dnia babci i dziadka. Rosół wiadomo gotuje się sam , ale chruściki same się nie zrobią więc znów postoję sobie przy piecyku ale to dość szybko się robi. Tak poza tym zaliczyłam ekspedycję do piwnicy po kolejne dobra , które hurtowo tworzyłam latem. W trakcie tej wyprawy mój wiklinowy koszyk zakończył długi i pracowity żywot. Urwał się pałąk. Czas na nowy. To nie znaczy, że go wyrzucę , Przyda się na działce jako osłona do doniczek , tylko pomaluję jaką wodoodporną farbą ale to potem , w swoim czasie.
Tak poza tym czytam dalej poznańskie kryminały.
Ja też jutro mam gości na obiedzie. I też trochę przy garach postoję . To gotujemy. Buziaki
OdpowiedzUsuńW sumie przyjemna czynnośc . Ja tam lubię gotowanie. Buziak!
Usuń