jeszcze tylko kilkadziesiąt godzin i będzie nowy . Wszyscy coś podsumowują i postanawiają . Ja nie i nie zamierzam . Napiszę oczywiście o tym jaki był miniony rok - to już pewna tradycja w tym moim pisaniu więc nie może być inaczej.
Sprawy domowe i firmowe posuwam do przodu . Mam już kawał inwentury za sobą . Tak myślę ,że więcej jak połowę . Pisałam i liczyłam niemal cały dzień . W piątek z pewnością zakończę ten temat. Nadal ogarniam po kawałeczku domowy rozgardiasz. Dziś pochowałam część zastawy i wyprałam kolejną porcję ciuchów. Po woli - nie zamierzam się stresować.
Pogoda nadal jakaś porąbana. Dziś dla odmiany świeciło słońce i było po prostu ciepło , chyba z 8 może 10 stopni na plusie , po nocnym nie wielkim przymrozku.
Dobrze, że zaraz po Świętach dwa razy pod rząd miałam tańce, u mnie na wsi, i miastowe, bo jakos dziwnie mi sie dobrało w pasie! :-))))
OdpowiedzUsuńFajne te Twoje skrzaty, a piernikowe domku cudo! Chyba będę musiała na nastepny rok poszaleć. Wprawdzie nie ma maluchów, ale duże ludki tez lubia pierniki. U mnie już półtora dużych puszek opędzlowana! :-)))))
Skrzaty zostały dwa , resztę famuła rozszabrowała , domki dzieciarnia poobgryzała więc już tak ładnie nie wyglądają , ale co tam . Po to je upiekłam . Ja mam zamiast tańca skakanie ... po drabince i liczenie wszystkiego co jest w firmie.
Usuń