babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 31 grudnia 2024

31.12.2024 Nie będzie miło,

 choć tak powinno dziś być . Około 13.00 moja szwagierka udała się do lepszego ze światów. Tak bywa. Odezwę się niebawem . Dobrego Roku 2025 Kochani! 

poniedziałek, 30 grudnia 2024

30.12.2024 To był rok...

 Użerania się i śmierci. Nic nie szło gładko i bez wstrząsów. Nie tylko na naszym domowym poletku ale wszędzie; na świecie, w Europie , w Kraju , w mieście … Całościowo.  Świat zgłupiał doszczętnie i zmierza prostą drogą do nieszczęścia. Wszędzie wrze , każdy do każdego „coś” ma i tylko patrzeć kiedy to wszystko wybuchnie i skończy się jakimś globalnym konfliktem . Obym w złą godzinę nie napisała. Do tego przeróżne klęski żywiołowe i zmiany klimatu. Świat nam płonie.  W Europie wcale nie jest lepiej, problemy z  uchodźcami, ataki terrorystyczne, zapaść gospodarcza  i słabi , pozbawieni charyzmy przywódcy nieumiejący podjąć konkretnych decyzji  , a tuż za naszą granicą wciąż tocząca się wojna i odżywające nacjonalizmy. Nawet u nas, w Kraju ze strasznymi doświadczeniami wojennymi. Nowa ekipa, która wygrała wybory w 2023 wciąż ma „pod górkę” , porusza się niczym po polu minowym. Lata miną nim posprzątają ten bałagan , który zostawili poprzednicy a prokuratura nie wyrobi się do końca świata i jeden dzień dłużej z ilością afer i pospolitych przestępstw. Poprzednicy nie umieją z godnością przyjąć porażki i po prostu zająć miejsce po stronie opozycji . Zamiast tego za wszelką cenę robią wszystko, żeby zdestabilizować działanie państwa . Nie oszczędziła też naszego kraju natura. We wrześniu wezbrane rzeki zalały południe kraju na skalę jakiej dotąd nie doświadczyliśmy . Jeszcze dziś ludzie walczą z ich skutkami. Pomoc państwo im zapewniło ale i tak jest to kropla w morzu. Jeszcze długo będą się ciągnęły skutki tych nieszczęść. Były inne , mniej spektakularne katastrofy, niezliczona ilość wypadków drogowych i pospolitych zabójstw. Politycy coś tam próbują zmieniać w prawie, żeby poprawić jego działanie  ale z marnym skutkiem , słabo też idzie rozliczanie poprzedników , na co wyborcy liczyli najbardziej . Tu akurat wymiar sprawiedliwości zawodzi. Może pójdzie lepiej po przyszłorocznych wyborach.   Nasz region i miasto mają się dobrze jak zwykle, choć i u nas skutki chaosu w kraju dają się we znaki. Niemal całe centrum , niegdyś pełne drobnych sklepików i klimatycznych zakamarków wygląda jak wymarłe. Pozamykało się prawie wszystko, część na skutek pisowskiego "ładu" , część z powodu konkurencji , albo niebotycznie wysokich czynszów za lokale. 

U nas rok użerania się , sprawy idą wolno i z marnymi skutkami . Rok zaczął się nieciekawie od śmierci brata mojego ojca , miesiąc później pożegnaliśmy wujka , u którego spędzałam wakacje. Po drodze na przestrzeni roku pożegnaliśmy kilkoro znajomych i klientów , a na sam koniec zawisło na przysłowiowym włosku  życie szwagierki… Mnie daje się we znaki demencja matki i jej niekontrolowane działania. Starość bywa koszmarna. Każdy dzień to kolejne nerwy i zagadka co tym razem. Były w tym wszystkim i pozytywy ; wyjazd na Kaszuby i  Dolny Śląsk , niestety bardzo krótkie,  trzy ciekawe koncerty i oczywiście działka. Udało nam się całkiem sporo zrobić , prawie skończyliśmy domek i prawie zagospodarowaliśmy jedną połowę ogrodu. Prawie, bo brakuje jeszcze tylko nie wielkiej osłony- stelaża pod pnące róże a w domku mebli i drobiazgów , które zapewnią mu charakter. Warzywnik przysporzył mi mnóstwa pracy , bo plony miałam imponujące jak na tak mały ogródek . Tak czy inaczej miałam z tego mnóstwo frajdy i psychiczną odskocznię. Rok kończy się tak jak i zaczął , nieciekawie , ale świat nie stoi w miejscu , a nas czekają w przyszłym roku zmiany . Czy na lepsze??? 

I jak to od lat praktykuję na Nowy Rok niczego nie postanawiam, sprawy codzienne będę jak dotąd ogarniać najlepiej jak umiem a co do innych niech Los , Fortuna czy inne Siły Wyższe mają wolną rękę. Nie przymuszane do niczego postanowieniami patrzą zwykle przychylniejszym okiem i niech tak zostanie.  Pozostaje jeszcze tylko spotkać się gromadnie w firmie , wypić po łyku szampana za minione i przyszłe, a w domu zapalić Dobrym Duchom cztery świece , białą na zdrowie, czerwoną na miłość i dobre małżeństwa nasze i naszych dzieci , zieloną dla bogactwa i złotą lub srebrną dla ogólnej pomyślności . I nie zapomnieć wypowiedzieć magicznej formuły „Quod bonum felix faustum fortunatumque sit „ ( niech ten rok będzie ku dobru , szczęściu i pomyślności) .

niedziela, 29 grudnia 2024

29.12.2024 W sumie nie zły ten dzień

 Spotkanie z przyjaciółmi , dawno już nie widzianymi i szwagierka wciąż się trzyma... Jutro napiszę coś więcej, dziś już padnięta jestem i do pracy muszę się jeszcze przygotować . Miłego wieczoru ! 

sobota, 28 grudnia 2024

28.12.2024 Czekamy i tylko tyle możemy ...

 Co tu więcej pisać . Jak co roku spróbuję podsumować jakoś ten feralny rok , ale nie wiem jak się sprawy potoczą... Na dziś dam sobie spokój z pisaniem. Nie mam weny. Na jutro umówiliśmy się z dawno nie widzianymi przyjaciółmi . Może nam to doda energii , albo choć jakoś bardziej pozytywnie nastroi , a może w ogóle do skutku nie dojdzie... 

piątek, 27 grudnia 2024

27.12.2024 Jak nagle sprawy mogą stać się nie ważne...

 wobec spraw ostatecznych.  A dzieją się takie, że zmuszają do zastanowienia się nad marnością tego świata. Kilka tygodni temu u mojej szwagierki zdiagnozowali nowotwór , chłonniak. Okazało się , że postać agresywna , która potrafi się rozwinąć i zabić nawet w 3 tygodnie . Tuż przed świętami trafiła do szpitala gdzie wdrożyli jej ostrą terapię, a wczoraj późnym wieczorem przyszła informacja ; pogorszenie, obrzęk mózgu , właściwie godziny. Przetrzymała jednak do rana więc lekarze podali kolejny lek , przeciw obrzękowy i ... no właśnie , na razie bez zmian, przytomności nie odzyskała ale się nie pogarsza, nawet samodzielnie oddycha , choć ma podłączone rurki z tlenem i w miarę regularnie. Odwiedziliśmy ją dziś w szpitalu, oby nie była to wizyta pożegnalna...  

czwartek, 26 grudnia 2024

26.12.2024 Jak widać na załączonym obrazku ...

 Obiecałam fotki i oto one ; 

Na początek trochę domowych .

W tych pojemniczkach z solniczek ukryłam prezenty 



Na niby - kominku królestwo skrzatów 



Stół wigilijny w budowie v2.0 już po poprawce tła


W kuchni też musi być dekoracyjnie - tym razem wykorzystałam okienko na drzwiach do łazienki 


Tu zwykle stały dzbanki z prl-u ale te już zdobią domek na działce, wróciła latarenka i patyczak 


I trochę miejskich klimatów - tak bez ładu i składu ale chodzi o klimat 
























środa, 25 grudnia 2024

25.12.2024 Tradycja taka...

 od wielu, wielu lat ją kultywujemy w skali mikro czyli w rodzinnym gronie. Wigilia rodzinna , gwarna i bardzo uroczyście , święta jako takie - pierwsze i drugie- jak kto lubi. Tak było i tym razem i wcale nie idealnie. Uciekło mi trochę czasu ale jakoś zdążyłam z jedzeniem , a że stół jest "przerabiany" a nie pierwsza wersja nikt nie zauważył. Wzięło się to z koncepcji pt. "kolorowy zawrót głowy". Stół miał być kolorowy na białym tle. I nie wyszło , żarło się to wszystko niemożliwie. Zdjęłam więc wszystko i podłożyłam tło ciemnozielone . I to było to. A poza tym jak zwykle , rodzinka dołożyła swoje prezenty i była ich cała góra, a po kolacji dom utonął w papierze i wstążeczkach. Jedzonko się udało , choć na ostatnią chwilę i wszyscy wyszli objedzeni a nam jeszcze została cała góra. Będziemy dojadać. Gwiazdor dopisał, każdy z prezentów zadowolony , ja też. I nawet moja matka nic nie odwaliła poza tym ,że wciąż szukała kasy , bo chciała dać dzieciakom na prezent, i nie docierało, że już dała. Wciąż jej się cos nie zgadzało. Prezentów w postaci słodyczy, które poszła kupować z opiekunką nie zabrała.  No cóż ... lepiej nie będzie. Tak czy inaczej wieczór wigilijny minął w domowym ciepełku. I tylko świadomość, że szwagierka w ciężkim stanie psuła nam radość. A nie jest z nią wesoło. 

Dziś siedzimy sobie w domu , przy dobrym jedzonku i niezliczonych dzbanków pachnącej herbatki. Wybraliśmy się na długi spacer po mieście - szkoda, że bezśnieżny , co trochę nastrój świąteczny psuje. Zrobiłam parę fotek, jutro wrzucę coś do pooglądania. Rano ogarnęłam powigilijny bałagan. Część zrobiły dziewczyny i starszy wnuk , ale i tak zostało jeszcze dużo różnych garnków i pater z jedzeniem. Poprzekładałam , popakowałam w pojemniczki , powkładałam do lodówki i zamrażarki , wstawiłam kolejną zmywarkę i tak dalej. Nie lubię jak coś zostaje. Nigdy potem nie wiem co z tym zrobić a wyrzucać nie lubię. Będzie z tego jeszcze  parę obiadów albo kolacji. Tak poza tym pooglądałam swoje ulubione kanały historyczne i koncert kolęd w tvn . Nie zachwycił mnie, głownie ze względu na młode pokolenie wykonawców. Nie umieją śpiewać na żywo , bez wsparcia syntezatorów i innych "poprawiaczy", słabe głosy, jeszcze gorsza dykcja , a w przypadku paru nawet umiejętności wokalne, powiedzmy niższych lotów. Mimo pięknej oprawy słabo. Najlepiej wypadły nestorki ; Ewa Bem, Alicja Majewska, Krystyna Prońko i Halina Frąckowiak . Znać juz po nich wiek i siła głosu też już nie ta , ale umiejętności na bardzo wysokim poziomie jak za najlepszych czasów. 

I tak sobie płyną te świąteczne dni... Miłego świętowania !

poniedziałek, 23 grudnia 2024

23.12.2024 Idealne święta ? 🎄🎄🎄

 Nie istnieją!!!  Moje też takie nie będą , choć z pozoru tak to wygląda . Zawsze i wszędzie coś się zdarzy;  jakaś drobna wpadka , albo jakaś piękna katastrofa albo inna klęska żywiołowa. Kot przewróci choinkę , ciotka zacznie zadawać głupie pytania, szwagier pójdzie o jeden świąteczny toast za daleko, wnuczek wyleje kompot , przypali się woda na kawę  albo pradziadkowi sztuczna szczęka wpadnie do zupy , albo jeszcze coś innego… Zdarzy się na pewno, ale przecież nie o to chodzi, żeby wszystko było idealnie jak na amerykańskim filmie albo reklamie telefonów komórkowych. Najważniejsze byśmy byli razem , spędzali nasze święta radośnie i z wyrozumiałością dla siebie nawzajem , z uśmiechem na twarzy i spokojem w sercach. I ogromem miłości , bo to ona jest w życiu najważniejsza i nadaje sens naszej egzystencji.

Z okazji Świąt życzę Wam moi Czytający miłości , nadziei i wiary w lepsze jutro. Niech te Święta popłyną wolno byście mogli długo cieszyć się ich atmosferą , niech toną w zapachu choinki , blasku pierwszej gwiazdki i choinkowych bombek , niech błyszczą oczy dzieci a Gwiazdor obsypie wymarzonymi prezentami, niech wybrzmi  Kolęda i tradycji stanie się zadość . I kto wie, może zdarzy się jakiś cud ? Dobrych, spokojnych  Świąt Kochani !🎄

p.s. Lucia dla Ciebie w tym roku szczególne życzenia, pomyślę o Tobie przy opłatku.

I jeszcze kolęda w prezencie :




niedziela, 22 grudnia 2024

22.12.2024 Już za chwileczkę, już za momencik ,

 będziemy świętować . Plan był taki, że jutro nie pracujemy, ale pracujemy. Przynajmniej synowa , ja i starszy syn. Czy pozostali ? A się okaże . Tak wyszło.  Dziś się nie wyspałam . Obudziłam się jakieś piętnaście po trzeciej i nie zasnęłam. Chyba z nerwów. Mamuśka daje mi do wiwatu, ale to nic nowego. lepiej nie będzie. Kiedy przychodzą opiekunki ( nomen-omen pani Hania i pani Lucynka ; serio, takie mają imiona) jest w miarę normalnie , ale jak tylko znikną z horyzontu mamuśka robi swoje , a mnie ma w poważaniu oględnie rzecz ujmując. Do tego ta choroba Szwagroskiej. Widzę jak się małżonek tym gryzie, bo rokowania bardzo kiepskie. Porobiło się ...

Dziś podszykowałam sobie różne rzeczy do jutrzejszego gotowania, wyprasowałam pranie i obrusy , pojechaliśmy na cmentarze zapalić dziadkom , teściowej mojemu ojcu i wnuczkowi znicze. Mżawka nie zachęcała do dłuższego spacerku więc wróciliśmy do domu a potem pojechaliśmy pokręcić się po sklepach. Tak bez planu i potrzeb, bo na święta mamy już wszystko. Kupiliśmy małżonkowi nową marynarkę a pani sklepowa dołożyła w gratisie poszetkę. Nawet kolor mogliśmy wybrać . Stanęło na klasycznej bordowej. Na jubileusz naszego klienta jak znalazł, najwyżej przez miesiąc  powisi w szafie. Zakup nieplanowany ale od tego są święta. Ja też nie miałam w planach nowego laptopa , a będę miała, bo mi syn zamówił. Mój podobno już od przyszłego roku nie będzie się nadawał do pracy w firmie z powodu Windowsa , czort wie o co w tym chodzi , ale skoro tak mówi nawiedzony informatyk to niech mu będzie.

Mimo wszystko świętowanie czas zacząć , może od świątecznej piosenki "We-Three-Kings"



sobota, 21 grudnia 2024

21.12.2024 Tak jakby

 Tak jakbym była gotowa na świętowanie . Zapakowałam prezenty, podrasowałam dekorację ( potem pokażę) , zakupy zrobione , nawet ciasto na pierogi i zrobiony makaron do zupy i makiełek, pozostało wrzucać do garnka ingrediencje i gotować świąteczne smakołyki. Jutro mam zamiar przygotować masę makową i przyprawę do ryb , wyprasować obrus i to co zalega w szafach i to tyle . Popołudnie dla mnie. Odpoczywam , zwłaszcza , że dostaję w kość ostatnio. Nastrój jednak u nas mało świąteczny , Szwagroska w szpitalu i nie jest wesoło, święta spędzi w łóżku i jeszcze pewnie długo po świętach a moja matka samą siebie przechodzi. I lepiej nie będzie. 

Dziś najdłuższa noc w roku a potem drobnymi kroczkami do wiosny. Niech się już skończy ten rok. 

piątek, 20 grudnia 2024

20.12.2024 Czy

 ten świat nie może być choć odrobinę lepszy?  Same złe wieści i sprawy, których nikt nie ogania. Nie chce mi się dziś o tym pisać . 

czwartek, 19 grudnia 2024

19.12.2024 Jak bym nie miała co robić w domu ,

 szwendam się po ciemnych kątach i pilnuję osiedla matki a małżonek ze mną. To babsko wciąż ją nachodzi . Dziś też była. Wywaliłam znów. Jest już tak bezczelna, że nam się odgraża. Będę teraz jeździć po południu albo wieczorem w różnych godzinach i wpadać z nienacka do chaty. Nie udało mi się dziś nawet z pomocą opiekunki wyekspediować matki z domu , żeby "popsuć " dzwonek od domofonu ale zrobimy to. Jestem umówiona z opiekunką, da mi znać jak wyjdą. Trudno, wydam kasę na prawników zamiast na inne , fajne rzeczy, ale zaraz po nowym roku zlecę założenie sprawy o ubezwłasnowolnienie. Nie mam wyjścia. A co dalej ... A chgw, jak mówią moje chłopaki. A miałam budować świąteczną atmosferę ... 

No dobra, żeby zbyt ponuro nie było ; mam już choinkę . 


W tym roku kolorowy zawrót głowy 


I pierniczki gotowe, czekają na Wigilię 






I chatka z piernika 

I skrzaty na niby - kominku 










środa, 18 grudnia 2024

18.12.2024 To było najlepsze, co mogłam zrobić ,

 na początek. Od wczoraj do matki przychodzą opiekunki. Dziś były we dwie . Będą przychodzić zamiennie , a czasem , w razie potrzeby obie. Na razie matka nie może się połapać o co  chodzi i skąd się wzięły ale nie protestuje. Jak wczoraj omawiałyśmy szczegóły i opowiadałam o różnych sytuacjach i na co zwrócić uwagę siedziała z miną niesłusznie skarconej uczennicy podstawówki , ale nic nie mówiła. Dziś dostała paczkę ,jako podopieczna ops-u w ramach akcji "piernikowe serca" . Wielka torba pierniczków różnego rodzaju i kilkanaście laurek robionych przez dzieciaki ze szkół specjalnie w tym celu. Opiekunka wymasowała i nasmarowała maścią jej ramię , bo oczywiście rano był foch. Ona nie wstaje , boli ręka , jest chora i tak dalej. Ale kobiety tak ją zakręciły , że za chwilę sama się zaczęła ubierać, pokazywać zdjęcia itd. Obgadałam jeszcze parę spraw i się zwinęłam. Opiekunki i mnie do pionu postawiły , bo powiedziałam, że nie mam wielkich wymagań , chodzi o to, żeby trochę pogadać , przypomnieć  o sprzątaniu, wynoszeniu śmieci , jakiś spacer, drobne zakupy przy okazji i telefon do mnie gdyby się to babsko pojawiło , a panie na to , że one tu przychodzą , żeby mnie było lżej i mogę wymagać dużo więcej , nawet na mszę mogą z nią iść jeśli sobie życzę . No, kościelna to moja mamuśka nigdy przesadnie nie była , ale skoro tak, to poprosiłam , żeby dopilnowały śniadania i leków, zaprowadziły raz po raz do fryzjera, uszykowały mi rzeczy do prania  a przede wszystkim wyciągały ją z domu, bo nie chcę żeby tylko siedziała . Oczywiście , nie ma problemu. Umówiłam się z nimi , że skoro przychodzą rano to ja będę wpadać po południu. Zakręciły babcię na maxa , chodzi grzecznie jak w zegarku. I w przeciwieństwie do mnie, ich słucha. Przynajmniej na razie. Jutro wręczę im klucze od domu , a od piątku będę wpadać już tylko po południu. Na razie chcę żeby się przyzwyczaiła do ich obecności. Umówiłam się też, że jutro znów podstawiam kamerkę, a emeryturę wyciągam i daję po kawałku. Mnie nie słucha , ale jak jej o tym opiekunka mówiła to przytakiwała. Ciekawe co z tego wyniknie , ale ostatecznie kobiety mają doświadczenie więc czemu miałabym nie posłuchać ich rad. A najlepsze na koniec; wczoraj rano , chyba było trochę po siódmej , telefon. Zadzwoniła szefowa opiekunek z ops-u i pyta czy to JL. Ja na to, że nie, że córka . Ja dzwonie w sprawie mamy, bo ona była u nas wczoraj w sprawie opieki , to proszę przekazać , że dziś o 9 rano będzie pani Taka a Taka, od razu wczoraj mama nie chciała , bo jest chora czy coś jej dolega ...  Zgłupiałam, ale stwierdziłam ,że w takim razie ja tam będę przed dziewiątą i porozmawiam z opiekunką . Pech chciał, że mi się klient wsypał do biura i dotarłam do matki równo o dziewiątej. Opiekunka już była , matka po prostu jej otworzyła, nie wiedząc kim jest. Od razu zwróciłam uwagę na to, że trzeba jej wbijać do głowy , że ma tego nie robić. Z wrażenia zadzwoniłam do tej szefowej jak tylko weszłam do biura i próbowałam wyjaśnić o co w tym chodzi . No i nie wiem , po prostu poszła sama do ops-u i logicznie gadała jak mi powiedziała. Do tej pory nie wiem co za spinkę w mózgu dostała, żeby tam pójść.  Ale żeby mi wesoło nie było , wsypało się do niej to babsko . Zameldowała mi sąsiadka. Akurat wsiadaliśmy z małżonkiem do auta ,żeby pojechać na działkę po dodatkowa drabinę , bo nam potrzebna a potem i tak miałam w planach wpaść jak się umówiłam z opiekunkami. No to już wiadomo co mam robić. Wywaliłam z domu szkodnika, nawrzeszczałam na jedną i drugą, bo matka oczywiście focha odwaliła, że co ja chcę od jej koleżanki. Kiedy wracaliśmy , po zawiezieniu drabiny do biura i odebraniu paczek z paczkomatu znów wpadłam do matki ale tym razem była sama. Nagadałam ,że ma nie wpuszczać nikogo, że wszyscy co mogą wejść mają klucze , opiekunki też je dostaną , nastraszyłam ,że ją babsko okradnie, otruje albo udusi i poszłam. Czy poskutkuje to już nie wiem, okaże się.  Z nudów z pewnością nie umrę...

wtorek, 17 grudnia 2024

17.12.2024 Miało być inaczej,

 weselej , świątecznie i jak zwykle u mnie w tempie olimpijskim, ale nie będzie. Nie dziś. Moja wirtualna Przyjaciółka cierpi a ja chce ją wesprzeć , chociaż z daleka ale przynajmniej myślami. Do jutra więc. 

poniedziałek, 16 grudnia 2024

16.12.2024 Armagedon elektryczny

 dziś u nas . Konsekwencje deszczu i wiatru jak się wydawało na pierwszy rzut oka , ale sprawa okazała się grubsza. Jadę sobie dziś do pracy i tak mniej-więcej w okolicach rynku telefon. Nie powinnam odbierać jadąc , ale ,że ruchu nie było to odebrałam. Dzwonił starszy syn , czy już jestem w biurze , bo nie działa serwer naszego klienta. Dojeżdżam , a on ,że jak będę w biurze to mam sprawdzić serwery. Ok. Wchodzę do biura i zonk. Rolety nie działają, telefon ciemny i głuchy , włączam lampki choinkowe i nic , dla pewności włączyłam światło i zadziałało. Idę do serwisu , wszystkie trzy serwery świecą , pomyślałam, że korki wyleciały , idę do serwerowni i ciemno, szafa serwerowa nie świeci, centrala ciemna, falownik od fotowoltaki też . Sprawdzam tablicę wszystkie bezpieczniki podniesione i tu wyczerpałam swoje możliwości. Telefon do syna. Stwierdził, że zaraz podjedzie i sprawdzi . Za 15 minut był ale zanim dojechał zaczęły piszczeć wszystkie upsy - takie awaryjne zasilacze. Okazało się jednak, że to nie u nas jest awaria a w energetyce, bo nie działa pół ulicy. Syn przełączył serwery klientów na inną fazę ( na szczęście mamy trzy)  i poszło , a energetyka przyjechała naprawiać. Okazało się , że na wysokości naszego płotu jest uszkodzony kabel. Pomierzyli , odkopali i naprawili. Wszystko razem trwało prawie 4 godziny , w tym dwie byliśmy całkowicie odcięci , bo na czas robienia wstawki wyłączyli wszystkie fazy. Wariactwo jakieś ale przynajmniej pożytek z tego jeden. Ponieważ w biurze mamy przeszklone drzwi wejściowe , to u mnie była jako taka widoczność , w pozostałych pomieszczeniach ciemności jak w rodzinnym grobowcu , to skorzystałyśmy z synową i spisałyśmy z natury to co u mnie na półkach leżało. Plan był dziś taki , że robimy inwenturę  od dziś. Przynajmniej zaczęłyśmy. Tak czy inaczej z robotą mocno do tyłu zostałyśmy. Nadrobiłam trochę jak już cywilizacja nam wróciła. 

A tak poza tym , sprzedałam na vinted kolejny ciuszek . Taką wizytową tunikę. Wyruszyła już w drogę do nowej właścicielki. A ja muszę się zastanowić nad stanem garderoby , bo dostaliśmy zaproszenie na imprezę jubileuszową naszego miejscowego tygodnika. Obchodzą w lutym 35-lecie działalności. Jutro jedziemy do szkółki po choinkę. Młodszy syn z pracownikiem skorzystał z awarii i pojechali dzisiaj. Przywieźli całkiem zgrabne i świeże , bo wycięte w chwili zakupu.  

niedziela, 15 grudnia 2024

15.12.2024 Dałam radę

 z domowymi sprawami. Mimo, że nieprzyzwoicie długo spałam . Obudziłam się z cztery minuty ósma . Jak na moje możliwości to prawie południe. Po woli, po woli ogarniałam sobie domowe tematy. Zaczęłam od prasowania i ekspedycji do piwnicy po kolejne smakołyki i  stojak do choinki. Choinki póki co nie mam i nie wiem gdzie ją kupię, bo jak się dowiedziałam na zieleniaku, pan , który od lat przyjeżdżał z choinkami w tym roku zrezygnował. Nie będzie go i jego choinek. Szkoda.., Pewnie pojedziemy gdzieś do szkółki. Zobaczymy...  W domu ogarnęłam większość dekoracji. Może jeszcze jakaś gwiazda betlejemska albo mini-świerczek na kuchenne okno , ale poza tym wszystko gotowe. Jak zaplanowałam kolorowy zawrót głowy , w tym roku będzie  dużo i kolorowo. I jest ; chatka piernikowa otoczona prawdziwym lasem cynamonowych choinek, po którym kręci się gromadka aniołków, św. Mikołaj na reniferze , miś polarny i nadjeżdża świąteczna ciuchcia. Niby - kominek obsiadły świąteczne skrzaty, a na kuchennym stole  słoje pełne świątecznych przysmaków, w postaci pierniczków, cukierków i orzechów. I jeszcze parę innych kompozycji , ale w swoim czasie pokażę wszystko na zdjęciach. 

Tak poza tym byliśmy na urodzinowej kawie u młodszego syna. Pogadaliśmy , pośmialiśmy się i objedliśmy się pysznym jedzonkiem i tyle. Niedziela minęła. Wieczór deszczowy i wietrzny więc ze spaceru musieliśmy zrezygnować . Jakaś zima bez zimy się zapowiada. Dobrego tygodnia i miłych świątecznych przygotowań , bo to przecież ostatnia prosta. 

sobota, 14 grudnia 2024

14.12.2024 Gdzie byłam jak mnie nie było

 A na swoim miejscu; czyli w kuchni. Wczoraj rodzinne pieczenie pierniczków odchodziło, że aż miło, wyszło całkiem sporo i jak zwykle są bardzo kolorowe. Starszy wnuk i wnuczka produkowali ludziki w różnych wersjach, młodszy "grubcie". Jakie ja mam mądre wnuczęta ! Gadaliśmy sobie o różnych sprawach przy tej robocie, zupełnie jak ja z moją babcią. Fajnie mi się z nimi rozmawiało i już tak dorośle... A ile fajnych powiedzonek usłyszałam , np. takie słówko "ulaniec", że niby tłuścioch. Uśmiałam się z różnych historyjek szkolnych , które opowiadali. I pierwszy raz nie wrzeszczeli przy tej robocie. Lukier oczywiście kapał , kulały się po podłodze posypki , ale daliśmy radę. Dziś kiedy już lukier wysechł popakowałam do puszek i pudełek. Będą czekać na Wigilię i kruszeć. Dziś zrobiłam też część dekoracji świątecznych , dokończę jutro. Dziś nie zdążyłam , bo wybraliśmy się na zakupy. Nie zaszaleliśmy jakoś specjalnie . Tylko brakujące prezenty i trochę świątecznych słodkości dla dzieciaków. Jutro przygotowań świątecznych ciąg dalszy . 

No i muszę się znów pochwalić. Nasz starszy wnuczek został wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Tym razem babcina puszka z drobnymi powędruje do skarbonki wnuczka. Jestem z niego dumna. 

Tak poza tym nasz młodszy syn obchodzi dziś 42 drugie urodziny. Jutro zaliczamy jakąś kawkę urodzinową. 

czwartek, 12 grudnia 2024

12.12.2024 Tempo rośnie

 Im bliżej świąt i końca roku tym więcej do roboty w firmie , ale niech tam. Może jakoś się odrobi gorsze miesiące ? No i to by było na tyle w sprawach pracowych. Domowo tez nic szczególnego. Ostatnie domowe zakupy i to tyle na dziś . Może jeszcze posklejam choinki ale na razie jakoś nie mam do tego zapału. 

MP prosiła o przepis na cynamonowe gwiazdki mojej babci . Proszę bardzo - na pełną porcję (ja zwykle robię z połowy) 

500g mąki 

250g margaryny 

250g cukru 

100g mielonych migdałów 

2jajka 

2 łyżeczki proszku do pieczenia ewentualnie skórka otarta z połowy cytryny , ale nie musi być

5g cynamonu ( można więcej jeśli się lubi, ja tę ilość biorę na połówkę porcji) 

Margarynę ucieramy klasycznie na pianę , dodajemy cukier ,rozcieramy z margaryną, dodajemy cale jajka , dalej ucieramy na gładką masę , dodajemy część mąki zmieszanej z proszkiem , cynamonem i migdałami ,  mieszamy , pozostałą część mąki wysypujemy na blat , wykładamy ciasto i wszystko to wygniatamy na gładko. Można trochę podsypać mąką jeśli się klei , ale nie za dużo. Ciasto podzielić na mniejsze kawałki , każdy rozwałkować na grubość ok. pół centymetra , foremką powycinać gwiazdki, można i inne kształty. Ułożyć na blaszce, dość luźno bo rosną  i piec na złocisto.  Ja piekę w 200 stopniach jakieś 10minut , ale tu się nie upieram , bo każdy zna swój piekarnik. Można udekorować lukrem albo posypać cukrem pudrem albo zostawić bez dekoracji i chrupać oczywiście . Najlepiej smakują do herbaty . Acha , zostawione tak po prostu na talerzu pięknie i trwale pachną . Nie potrzeba żadnych sztucznych zapachów. 

Chyba się jednak zabiorę za te choinki...


środa, 11 grudnia 2024

11.12.2024 Dziś mi poszło lepiej

 z robotą . Tą zawodową i tą domową też . Dokończyłam chatkę z piernika - pięknie wyszła , równiutko i bez wpadek, że się coś odłamało albo nie chciało sklejać. Upiekłam też cynamonowe gwiazdki , te z babcinego przepisu z 1918 roku. Od lat piekę według tego przepisu. Poza tym ,że wychodzą z nich choinki dla uzupełnienia dekoracji to są smaczne i można je bardzo długo przechowywać. Popycham do przodu te świąteczności. 

Tak poza tym dzwonił do mnie dzielnicowy z matki osiedla . Tak po prostu, popytać czy coś się zmieniło, co zaobserwowałam i takie tam . Monitorują osiedle, częściej chodzą na patrole i się kontaktują z zainteresowanymi stronami. Ja tam patrolu nie spotkałam , ale w końcu jeżdżę tam o tej samej godzinie rankiem więc  nie wiem jak jest w innych porach. Ale dobrze, że mają oko tak czy inaczej. 

I najważniejsze ! Kupiłam bilety na koncert Gregorian - jubileuszowa trasa na 25-lecie działalności zespołu! Dopiero pod koniec lutego się odbędzie , ale już nie mogę się doczekać ! 

wtorek, 10 grudnia 2024

10.12.2024 Ospały dzień dzisiaj

 ciemno i mokro i jakoś ponuro tak w ogóle. Aż mi się nie chciało nic robić, co nie zmienia faktu , że i tak swoje musiałam zrobić w pracy.  A w domu jakoś mi nie pilno do szaleństw świątecznych. Zrobiłam sobie listę niezbędnych zakupów, które jeszcze mi zostały , skleiłam ścianki chatki z piernika , jutro jak wyschnie dorobię dach i może upiekę cynamonowe gwiazdki na choinki. Dokończyłam pranie matki , jutro jej zawiozę i to cała moja działalność na tymczasem. Aha i przygotowałam sobie przyprawę do pierników. W piątek gremialne pieczenie. W sumie to się cieszę , choć okropny przy tym bałagan, bo wnuczęta wciąż jeszcze chcą to ze mną robić a przecież są już nastolatkami , które mają swoje sprawy... 

Tak poza tym ubrałyśmy z synową biurową choinkę. Nie jest duża ale żywa i pięknie pachnie . Tym razem jest fioletowo-złota . Zawisły na niej bombki z logo naszej firmy. Od razu odświętniej się zrobiło w biurze. 

poniedziałek, 9 grudnia 2024

9.12.2024 Jakoś słabo mi idzie

 Z przygotowaniami świątecznymi. Niby robię codziennie cos ale jakoś tak bez ładu i składu . Dziś zaczęłam składać chatkę z piernika. Udekorowałam poszczególne ścianki , jutro jak wyschnie lukier poskładam. Pozostanie upiec trochę ciasteczkowych gwiazdek na choinki , które będą "rosły " obok chatki. Tak poza tym kupiłam szklane pojemniki z przykrywkami z choinką, bałwankiem i skrzatem. Dwa dla synowych , jeden dla siebie . Mam już z dziadkiem do orzechów , zamierzam zostawić sobie ten z choinką. Dla synalków planuje mały , świąteczny żarcik w postaci krawatów w choinkowe bombki. Nie lubię dawać tylko kasy w prezencie a innych życzeń nie było , więc będzie po mojemu dodatek plus kasa . Z innych spraw to zrobiłam matce pranie i właściwie dzień minął. Zdążyłam jeszcze pogadać z przyjaciółką z Poznania. Zmawiamy się na po świętach. I bardzo się cieszę , bo dawno się nie widzieliśmy. 

niedziela, 8 grudnia 2024

8.12.2024 Weekend śmignął

 i znów o jeden weekend do świąt bliżej. Przez te wszystkie zawirowania wczorajsze nie za wiele zrobiłam , ale jednak. Dziś takie drobiazgi i to czego nie skończyłam wczoraj. A poza tym zrobiłam 7 zimowych ludzików z solniczek. Teraz schną , a jutro domaluje im buźki. Nie zła kompania z tego wyszła i aż mi żal je oddać , bo fajna z nich dekoracja. Zostało mi jeszcze pranie matki , ale nie mam gdzie rozwiesić , wypiorę jak wyschnie moje. Teraz obmyślam dodatki do prezentów , jakieś zabawne drobiazgi. Skróciłam też mój szczurzy ogon ale tylko trochę , tak z 10cm żeby wzmocnić włosy. Jakieś brzydkie końcówki mi się porobiły. I tak mi ten czas leci na wszystkim i na niczym. Udanego tygodnia .

sobota, 7 grudnia 2024

7.12.2024 A już myślałam ...

 że się babsko wyniosło. Sąsiadki mi meldowały jeszcze trzy dni temu , że jej nie było. I co ? Ano dziś znów się przywlokła. Przegoniłam ,ale nie minęła godzina jak znów przyszła. Znów przegoniłam ale kto wie czy znów tam nie siedzi. Jak zaplanowałam pojechaliśmy do matki , ja z zamiarem zrobienia porządku a małżonek żeby sprawdzić dlaczego telewizor przestał gadać. Wyszło jak wyszło. Jak zabrałam się za robotę , to mamuśka na mnie z pyskiem. Machnęłam na to ręką i robiłam swoje. Nie mogę powiedzieć żebym dużo zrobiła, ale przynajmniej wyszorowałam łazienkę , zabrałam pranie i wyniosłam cztery wielkie worki śmieci. Potem nazbierałam jeszcze jeden. Małżonek majstrował przy tv ale nic nie wymyślił i stwierdził, że jedzie do domu po komputer i pendriv z filmami, że niby jak podłączy to się okaże czy tv czy dekoder nawalił. I pojechał. Za parę minut dzwonek do drzwi. Byłam szybsza , podniosłam słuchawkę od domofonu i co słyszę?  to babsko : "otwórz" . Pytam się kto tam , a ta a kto mówi. Odłożyłam słuchawkę i nie otworzyłam. Za chwilę następny dzwonek , ja znów kto tam , a ta się nie odzywa , ale nie odpuściła. Jeszcze parę razy tak wydzwaniała, a że się nie doczekała wpuszczenia to poszła za blok pod okna. Zgasiłam światło w dużym pokoju i wyjrzałam, a moja matka oczywiście zaczęła wyglądać z drugiego okna przy świetle. Nawkładałam jej od razu w uszy, że ma tak nie robić, że kobieta jest poszukiwana przez policję bo staruszków okrada i wszystko co tylko mi do głowy przyszło, żeby ją wystraszyć i wbić do głowy, że ma jej nie wpuszczać. W tak zwanym międzyczasie wrócił małżonek  z laptopem i za chwilę się sprawa tv wyjaśniła. Mamuśka rozwaliła program , a może to babsko, tego się nie dowiem . Małżonek ustawił, uruchomiłam jej ulubiony program i tyle . Zabraliśmy  worki z praniem i śmieciami i poszliśmy. Ale pomyślałam , że się babsko gdzieś kręci i kazałam małżonkowi objechać kwartał. No i siedziała na ławce na skwerku. To podjechaliśmy z drugiej strony i czekaliśmy . Nie minęło 20 minut a babsko sunie do bloku. Wypadłam zza roku , nawrzeszczałam na nią i przegoniłam po raz drugi a ta jeszcze mi się odgrażać zaczęła. Poszła gdzieś w osiedle , ale kto wie czy znów gdzieś nie przeczekała. Nawinęła mi się jeszcze jedna sąsiadka z bloku obok , trochę się znamy z pasmanterii. Akurat pieska wyprowadzała i widziała całą akcję . No i mnie zaczepiła. Powiedziałam jak się sprawy mają a ona obiecała mi "mieć oko" i w razie czego dzwonić. Przy okazji zgadałyśmy się, że jej mama zna się z moją ciotką czyli siostrą mojej matki. Dobrze wiedzieć. 

Tak poza tym od rana ruszyłam do moich szaf . I zrobiłam nie zły przewiew . A wszystko przez dekoracje , które postanowiłam wyjąć i część porozkładać . Skończyło się na tym ,ze uszykowałam do poukładania. A resztę posegregowałam , część wyrzuciłam - to co połamane, niekompletne albo w ogóle nadgryzione zębem czasu. Taki sam przewrót zrobiłam w szafie z obrusami. I pewnie zrobiłabym więcej ale skoro pojechaliśmy do matki i zamiast po zrobieniu tego co należało jechać jak ludzie do domu , to się szwendaliśmy po osiedlu i pilnowaliśmy czy się babsko matce na chatę nie wsypie. No i tyle z moich planów budowania świątecznego klimatu... 

piątek, 6 grudnia 2024

6.12.2024 Sezon na reniferka niniejszym otwarty

 definitywnie . Ja co prawda odpaliłam już wcześniej i zakupy świąteczne robię przy okazji innych już od jakiegoś czasu , ale to dziś jest ten dzień kiedy zaczyna się żyć świętami. O ile nie przemawia do mnie odmieniana przez wszystkie przypadki tak zwana "magia świąt" podkręcana amerykańskimi piosenkami świątecznymi , o tyle z dniem 6 grudnia otulam się świątecznym nastrojem jak ciepłym kocykiem. Kiedy byłam mała , a potem mali byli nasi synowie a jeszcze później wnuczęta Św. Mikołaj zostawiał jakieś drobne prezenty w wystawionych na oko butach. Oczywiście trzeba było je przedtem porządnie wypucować. Te prawdziwe prezenty przynosił Gwiazdor zaraz po wieczerzy wigilijnej, jak to w naszej Wielkopolsce. Jednak dzień Św. Mikołaja zawsze zaczynał przygotowania do świąt. I tak mi zostało. Co prawda nie urządzam już wielkich porządków, bo i tak na bieżąco sprzątam , ale dekoruję mieszkanie , obmyślam wystrój stołu i choinki, opakowania do prezentów , przynoszę ozdoby choinkowe i smakołyki z piwnicy, składam piernikowe chatki , a tydzień przed urządzamy rodzinne pieczenie pierniczków. I gdy zapachną wtedy wiadomo już , że to za chwilę ... A dziś w mieście zapłonęły tysiące światełek. Od razu nabrało klimatu. Choinka na rynku wygląda zjawiskowo , ta druga na deptaku koło poczty również , a całe centrum udekorowane jest motywami świątecznymi w kolorach złotych , białych i niebieskich. 

Tak poza tym to dziś mieliśmy spore zamieszanie w firmie , spraw się nazbierało mnóstwo i wszystkie na wczoraj. Nie było czasu nawet na spokojne wypicie kawy. Po obiedzie pojechaliśmy na zakupy jak co piątek i zrobiliśmy sobie wycieczkę po mieście . Jest pięknie . Nie ma jeszcze szopki ale tę zwykle stawiają tydzień przed świętami . Na rynku rozłożył się świąteczny jarmark, po którym się tez pokręciliśmy. Nic szczególnego nie było. Może jeszcze się coś pojawi , bo nie wszystkie stoiska już działały. Wygoniło nas zimno i padający deszcz.                                                                                         Jutro mam w planach zrobić parę dekoracji i po południu porządki u matki. Czarno to widzę , bo fochy strzela cały tydzień, ale kiedyś muszę, bo sama się do tego nie ruszy. Miłego weekendu ! 

No i jak inauguracja to z fasonem. Czas na zimowy klimat - chociaż na blogu , bo aura późnojesienno-przednówkowa. 

czwartek, 5 grudnia 2024

5.12.2024 Muzyka . przyszłości – muzyka przeszłości

Czyli wczorajszy koncert Tangerine Dream . Koncert zupełnie inny niż te , na których bywamy. Był … ciekawy. Tak to właściwe słowo i adekwatne.  Zanim jednak opiszę wrażenia , muszę napisać skąd się wziął i na czym polega jego wyjątkowość. Otóż TD powstał w roku 1967 ( tak, nie pomyliłam się , miałam wtedy 6 lat!) . Jego założycielem i niekwestionowanym liderem aż do roku 2015 czyli do swojej śmierci był Edgar Froese.  Postać sama w sobie ciekawa , bo miłośnik sztuki Salvadore Dalego i techniki a przy tym uzdolniony muzycznie. Swoją pasję do techniki i umiejętność jej wykorzystania doskonale przełożył na twórczość muzyczną. Z dużym powodzeniem , bo na przestrzeni lat zespół cieszył się niesłabnącym zainteresowaniem. Trzeba jednak pamiętać , że to muzyka dość niszowa a na tamte czasy bardzo nowatorska , bo zespół nie korzystał z tradycyjnych instrumentów. Może będziecie zaskoczeni  ale instrumenty to w ich przypadku cztery potężne konsolety wyposażone w niezliczone pokrętła, przełączniki i lampki . W rzeczywistości tej współczesnej, sekwencery wyposażone w moc obliczeniową czyli coś co decyduje o możliwościach komputerów i połączone z laserami i innymi źródłami światła , dźwięków i obrazu . Lepiej tego opisać nie umiem. Trzeba pamiętać , że zespół jest prekursorem muzyki elektronicznej. U zarania swojej działalności korzystali z dość prymitywnych narzędzi jak taśmy zapętlające dźwięk , nagrywali na zwykłe mikrofony odgłosy z otoczenia , a potem to wszystko łączyli i miksowali stwarzając dość melodyjną i bardzo rytmiczną  kompozycję. Konstruowali też pierwsze instrumenty elektroniczne. Takie były ich pierwsze płyty, rytmiczne i melodyjne ale dość ubogie w efekty.  Mamy w swojej kolekcji jedną z pierwszych , gdzieś z połowy lat 70-tych. Nie pamiętam tytułu , bo dawno jej nie słuchaliśmy i nawet nie wiem czy przetrwała w dobrym stanie. Mój małżonek, kiedy go poznałam , był wielkim miłośnikiem tej muzyki. A po TD były już w tamtych czasach  na topie takie sławy jak Vangelis, Isao Tomita a krótko potem i Jean Michel Jairre. Muzyka i technika na dobre połączyła swoje możliwości. Stopniowo powstały też instrumenty elektroniczne, dziś dość powszechnie używane. Wczorajszy koncert to już muzyka przyszłości , mocne dźwięki , czasem na rejestrach na granicy bólu dla uszu ( przynajmniej dla mnie , bo słuch mam dość wyostrzony ) , monumentalne , długie utwory jak z czasów najlepszej klasyki rocka , bo styl nadal jest rockowy , ale bardzo zindustrializowany. Trochę brak tej melodyjności z początków zespołu. Ale jak wspomniałam to już jest muzyka przyszłości. Niemal kosmiczna , uzupełniona ostrymi dźwiękami elektrycznych skrzypiec, na których gra skrzypaczka z Japonii. Dołączyła do zespołu niedawno a jej rola sprowadza się do właśnie takich skrzypcowych wstawek. Wczorajszy pokaz uzupełniał nieprawdopodobny pokaz laserowych efektów świetlnych czego namiastkę pokażę na zdjęciach.  Ogrom dźwięków i nieprawdopodobny pokaz światła, tak w skrócie można opisać wczorajszy koncert. Zespół nadal ma swoją publiczność i swoich miłośników. Tym razem było więcej młodych ludzi , ale i z naszych roczników nie mało. Jak zwykle muszę pochwalić Salę Ziemi , bo przy tak nietypowych brzmieniach akustycznie się sprawdziła i tym razem. Na scenie nie działo się za wiele , ale i tak podziwialiśmy kunszt obecnych muzyków w posługiwaniu się tą techniką i sterowaniu tymi wszystkimi maszynami tworzącymi muzyczno -świetlną mieszankę .  Wyszliśmy usatysfakcjonowani i wbrew sile tej muzyki odprężeni. Dlaczego jednak w tytule napisałam , że to również muzyka przeszłości ? Bo obawiam się , że nadchodzi jej zmierzch. Z impetem wdziera się w nasze życie sztuczna inteligencja. Bardzo łatwe będzie stworzenie przez nią utworu muzycznego zwłaszcza , że już są próby i wymierne rezultaty jak np.  odtworzenie brakujących fragmentów piosenki Johna Lenona . A co tu mówić o instrumentach, zwłaszcza elektronicznych.  Utworów zamieszczać nie będę , są zbyt długie i obawiam się , że wydaniu komputerowym się nie sprawdzą, chyba, że ktoś z czytających dysponuje bardzo dobrą kartą muzyczną, ale jeśli ktoś ciekaw to wystarczy wpisać w przeglądarkę i na pewno coś ciekawego się odnajdzie.

I obiecane obrazki :








wtorek, 3 grudnia 2024

3.12.2024 Co z tą pogodą ,

 wczoraj mróz dziś mżawka i wszędzie wdzierająca się wilgoć. I jeszcze coraz ciemniej rano. Nie lubię wstawać po ciemku i to jest jedyna wada grudnia. Bo tak w ogóle to fajny miesiąc. Jakiś taki odświętny. To pewnie sprawka światełek , dekoracji i oczekiwania na Święta. Miasto gotowe na uroczyste odpalenie dekoracji , wszędzie ich pełno więc znów będzie pięknie. Idzie na lepsze , miasto przestało oszczędzać. 

Dzwonili dziś do mnie z ops-u w sprawie opiekunki . Niby, że może być od jutra ale będzie przychodzić o 7.00 rano. Nie zgodziłam się , poprosiłam o późniejsze godziny . Pani obiecała mi , że się postara , ale musze kilka dni na to poczekać. Nie szkodzi , mogę poczekać , nie jest to sprawa aż tak pilna ,żeby musiała być natychmiast. Sama jestem u matki od rana , więc wolę, żeby opiekunka przychodziła w godzinach południowych albo pod koniec dnia pracy. W każdym razie sprawa na dobrej drodze. 

A jutro znów znikam . Jedziemy na kolejny koncert - w tym roku już ostatni a na przyszły mamy już plany- też w Poznaniu. Zespół Tangerine Dream ; prekursorzy muzyki elektronicznej. I nie wiem czego się spodziewać , bo dość dawno ich już nie słuchaliśmy , a ze starego składu nikt już nie pozostał. Na skutek zmian i przetasowań skład się zmieniał na przestrzeni lat, a założyciel i lider zespołu, który grał aż do końca zmarł w 2015 roku ale relację zdam oczywiście.  Do napisania w czwartek ! 

poniedziałek, 2 grudnia 2024

2.12.2024 Odliczamy

 do Świąt oczywiście, bo termin tegoroczny układa się tak, że możemy sobie zrobić aż 9 dni wolnego, zakładając , że bierzemy 2 dni urlopu. Pytanie czy nam się to uda, bo wiadomo ; koniec roku zwykle jest u nas szalony. Na razie tak sobie z synową kombinujemy. Skoro mowa o świętach , to czas o rybkach pomyśleć . Zwykle o tej porze roku już miałam a w tym ... szkoda gadać . Wybierzemy się w tym tygodniu. Postanowione. Jutro dzwonię zapytać o dostawę świeżych. 

Zima raz po raz daje o sobie znać. Po wczorajszej wilgotnej mgle przyszły przymrozki . Co było robić , trzeba było zacząć dzień od zeskrobania lodu z samochodowych szyb. Za to krajobraz nawet ten nasz miejski - bajkowy. Wszystko obsypane szadzią . Założyli już większość miejskich dekoracji a w piątek uroczyste odpalenie choinki i rusza jarmark świąteczny. 

Tak poza tym nic szczególnego na razie się nie dzieje . Mam informację z ops-u , że decyzja w sprawie opiekunki dla matki będzie w piątek. Pytanie, czy matka ją zaakceptuje. 

niedziela, 1 grudnia 2024

1.12.2024 Mam zaległości

 fotkowe. Parę razy obiecałam się pochwalić tym i owym. Pamiętam , ale wciąż mi czasu brakowało, a czasem i tak zwanej "pary" , ale jak wiecie dużo się u mnie działo więc liczę na wyrozumiałość. A tymczasem ostatnia prosta w tym roku. I dobrze, bo rok był mało ciekawy pod wieloma względami. Obiecałam więc dotrzymuję słowa i oto obiecane obrazki. 

Na chwilę wrócę do październikowego koncertu ,żeby żaden Anonim nie mówił ,że brakuje zdjęć albo , że coś ściemniam . Tu akurat moment gdy sala czeka na intro 


A tu już koncert właściwy, niestety scena jest oddalona od trybun więc mało widać szczegóły , ale tak, to ten koncert Within Temptation


I powrót do urodzin wnusi , wspominałam o zaskakująco podanych burgerach i nie bez powodu ; bułka miała kolor czarny , na pierwszy rzut oka wyglądała na spaloną ale była pyszna chrupiąca i świeża, a reszta ? Coś z horroru , albo reminiscencje z Halloween ??? 

I drobiazgi na szkolny kiermasz starszego wnuczka 


Zimowy ludzik ; zrobiłam go z solniczki , styropianowej kulki i pomponików 


Skrzyneczka na skarby albo zimową herbatkę 


Takie świeczniki z pojemników po deserach już kiedyś robiłam , ale jako drobiazgi świąteczne świetnie się sprawdzają więc i tym razem powinny. Wnusiowi się podobały . 


No to jeszcze pierwszy grudniowy wieczór 

I jeszcze fragment koncertu z Łodzi , słabe nagranie, chyba z telefonu ale można sobie wyobrazić co się tam działo 












sobota, 30 listopada 2024

30.11.2024 Soboto trwaj !

 Jak ja lubię ostatnio być w domu ! Niby to nic ekscytującego takie kręcenie się po domu , ale  mnie pasuje. parę spraw ogarnęłam , może nie jakiś znaczących ale takich , za które na co dzień trudno się zabrać.  Tak poza tym dokończyłam drobiazgi na szkolny kiermasz , ładnie mi to wyszło. Pochwalę się jakimiś fotkami przy czasie. Zaliczyliśmy ekspedycję do piwnicy , wynieśliśmy parę zbędnych rzeczy i kilka ostatnich słoików - z dynią i żurawiną , a zabraliśmy bombki choinkowe i kilka słoików do skonsumowania na bieżąco. Wyniosłam  do auta też kilka ciuchów , które już kiedyś przeznaczyłam do kontenera a leżały całe lato w worku na dnie szafy. Nie wyrzucam jednak a oddaję fundacji, która zbiera i sortuje a potem je sprzedają. Nie mam pojęcia gdzie i komu ale uzyskane pieniądze przeznaczają na leczenie dzieci z zanikiem mięśni . To schorzenie się jakoś  fachowo nazywa ale nie pamiętam jak. Fundacja zbiera też zabawki. Bardzo mi to odpowiada, nic się nie marnuje a ktoś jeszcze z tego ma pożytek. Starczyło czasu na wieczorny spacer , a na koniec  jeszcze przygotowałam sobie obiad na jutro. Rodzinka na obiad przychodzi , z okazji Mikołaja. Wiem ,że to dopiero w przyszłą sobotę , ale młodzież ma plany więc dlaczego nie zaliczyć spotkania wcześniej? A za tydzień zajmę się dekoracjami świątecznymi. Przynajmniej mam takie plany. Udany dzień ; taki sobotni , domowy spokój. Miłego wieczoru ! 

piątek, 29 listopada 2024

29.11.2024 Miałam większe plany jeśli chodzi o pisanie

 ale "piórka mi opadły" . Za dużo się działo dzisiaj i jak zawsze kiedy dużo się dzieje taka upierdliwa drobnica, absorbująca ale mało co z tego wynika. Męczą mnie takie dni, wolę konkretną robotę. Tak poza tym zrobiliśmy dziś większe zakupy już takie pod mikołajki. Drobiazgi oczywiście . Może jeszcze się na jakieś zakupy prezentowe wybierzemy , ale nie koniecznie. Kupiłam sobie zimowe botki , oczywiście sznurowane , żeby mi od chudych kostek nie odstawały.  I mają solidny traktor więc szansa, że jeśli przymrozi to się  nie przejadę na oblodzonym chodniku.  Mamy więc wszystko co potrzebne. Reszta na bieżąco. Jutro mam w planach umyć lodówkę i zaliczyć  ekspedycję do piwnicy , a potem zobaczymy . Pewnie podszykuję sobie mikołajkowy obiad dla rodziny i zacznę majstrować świąteczne gadżeciki. Dla wnusia mam już wszystko gotowe. A czas świąteczny już widać gołym okiem , miasto stroi się w choinki i światelka. Miłego weekendu !

czwartek, 28 listopada 2024

28.11.2024 Stary , dobry Dire Straits,

 choć bez ojców założycieli Marca i Davida Kopfler . Ale po kolei. Tym razem zdążyliśmy na czas, nawet z górką , bo jakimś cudem wczoraj w Poznaniu nie było korków. Nadmiar czasu wykorzystaliśmy na pokręcenie się po jarmarku świątecznym. Około 19 z minutami część stoisk była już nieczynna ale samo miasteczko śliczne i kolorowe , a paru wytrwałych sprzedawców wciąż tkwiło na posterunku więc było i co pooglądać. Przeszliśmy więc po miasteczku świątecznym i skierowaliśmy się do pawilonu gdzie mieści się Sala Ziemi po drodze zawierając koncertową znajomość z fanami . Tacy zwariowani fani rocka jak my znajdą się wszędzie i zawsze i zawsze mają o czym rozmawiać.  Uśmiejecie się ; pawilon zaczął się zapełniać fanami , w wieku 50+ i więcej … Ale tak, to muzyka naszej młodości , czasów gdy zdawaliśmy matury , zaczynaliśmy studia , przeżywaliśmy młodzieńcze miłości, jednym słowem wchodziliśmy w dorosłe dorosłe życie.  Nie było łatwo dotrzeć do takiej muzyki ; najczęściej wiązało się  to z słuchaniem bardzo późna nocą radia Luxemburg i nagrywania utworów na szpulowe magnetofony z pomocą ustawionego na stole mikrofonu ( młodszych czytelników , nieznających tych urządzeń odsyłam na strony traktujące o PRL-u) . Dire Straits był jednym z uwielbianych przez nasze pokolenie  zespołów. Nic więc dziwnego, że młodych ludzi przyszło na koncert  nie wielu . Sala Ziemi nie jest wielka , mieści około 1300 osób i może z 200 jeśli wykorzysta się płytę przed sceną. Tym razem wypełniła się po brzegi z płytą włącznie. Koncert jak wszystkie w Poznaniu zaczął się punktualnie. Od pierwszych dźwięków przyjemnie się zdziwiłam. Brzmienie nie zmieniło się ani odrobinę . Skład zespołu co prawda nie jest autentyczny , ale gra w im dwóch dawnych członków zespołu , którzy dołączyli w latach 80/90 czyli Alan Clark, mocno już schorowany, gołym okiem widać, ze miał problemy z poruszaniem się  i Phil Palmer. Pozostali to miłośnicy muzyki DS , którzy czują tę muzykę i chcą kontynuować tradycję zespołu i podtrzymać klimat. I podtrzymali . Uzbrojeni w dwie perkusje , dwa keybordy i trzy basowe gitary , saksofon i flet .  Dali radę , co by o tym nie mówić. Dawali czadu bite 2 godziny bez przerwy licząc z podwójnym bisem. Grali na przemian ostry rok i sentymentalne ballady uzupełniając obrazami na telebimie nawiązującymi do tematu utworów i pokazem laserów . Słuchaliśmy charakterystycznych , gitarowych riffów czasami przerywanych szarpnięciami niemal zafałszowującymi dźwięk , czasem melodyjnymi i delikatnymi , niczym muzyka dawna , czasem lekko jazzującymi , a czasem ostro bijącymi w uszy niczym  heavi metal , podpartymi mocnym rytmem wybijanym na perkusji , uzupełnionymi dźwiękami saksofonu i fletu. No i oczywiście śpiewu Phila Palmera i Marco Caviglia.  Fascynująca mieszanka dźwięków , która sprawia , że tej muzyki i stylu nie sposób nie rozpoznać. Przypomniałam sobie stare kawałki z lat młodości , ale i te , które czasem pojawiają się w radiu , niestety zbyt rzadko. Niektórych nie słyszałam , co najmniej od 25 lat, z  tym większą więc  przyjemnością ich słuchałam. Mój małżonek również . Minęła tak mniej- więcej połowa koncertu a widownia zerwała się z miejsc i  zaczęła tańczyć , dosłownie. Pierwszy raz widziałam jak cała Sala Ziemi najzwyczajniej w świecie tańczy . Zabawnie było patrzeć na niektórych , jak podrygują w takt rytmicznych, rockowych utworów mając przed sobą pokaźny brzuch, albo sztywne kolana. Bynajmniej się nie wyśmiewam , bo sama mam „strzelające” kolano i gabaryty XXL więc i moje taneczne podrygi nie były godne podziwu.  Tak już było do końca koncertu . Widownia szalała na „parkiecie” . Było pięknie , było sentymentalnie ,klimatycznie … piękna, muzyczna podróż do czasów młodości.

I żeby nie było, że coś ściemniam :