babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 20 kwietnia 2012

20.04.2012 Kiedyś krew mnie zaleje

Matka znów ciśnienie mi dziś podniosła. dwa dni temu zadzwoniłam do niej żeby jej przypomnieć ,ze ma kasę na mieszkanie przynieść i 60 zł na spłatę długu.  Obraziła się ,że  śmiałam jej przypomnieć i od razu zaczęła mi wypominać ,że ani razu na Mszę za Ojca nie dałam - dałam , ale co jej będę tłumaczyć . z doświadczenia wiem ,że jak sobie coś do łba wbije , to nie ma siły ,żeby jakikolwiek argument dotarł ( jak kiedyś wymyśliła sobie, że mi się auto spaliło to , żadne gadanie,że nie prawda nie pomogło) . Dziś rano kasę mi przyniosła , w kopercie , zajrzałam czy tyle co trzeba. Było , dodatek na spłatę długu też . " Tu ci napisałam" burknęła , odwróciła się i poszła. No i napisała , jakie to koszty na mnie poniosła , łącznie z tym ,że mi wypomniała pomoc w spłacie kredytu , kiedy kupowaliśmy mieszkanie . Tyle tylko,że minęła się z prawdą o połowę . Dokładała mi przez 2 lata  do rat po 300zł . Samochód po ojcu  bez pokwitowania  a jakże i kasę z ojca ubezpieczenia, którą zresztą ona dostała . Ja tylko udziały w spółdzielni inwalidów, które zresztą ojciec zapisał mi jeszcze za życia , o których nie pamiętała zresztą.  Samochód owszem dostałam , ale przeniesienie własności ojciec mi podpisał leżąc w szpitalu i wiedząc, że z nim źle.  Garaż i działkę ogrodową przekazaną chłopakom - niby w prezencie i mieszkanie , które mi przekazała bez żadnych kosztów. Na koniec jeszcze wypomniała mi ,że na grób do ojca zanoszę "podwiędniete " kwiaty i znicz za złotówkę.  W głowie się nie mieści. Ze zlości najpierw kartkę podarłam , ale potem ją ze śmieci wyciągnęłam i posklejałam. kto wie na co może mi się przydać. .. A jeśli o koszty chodzi , to zapomniała ,że jej dupsko uratowałam przed wyprowadzką pod most i kosztowało mnie to sporo ponad 10 tysięcy , za notariusza przy przepisywaniu działki i garażu zapłaciłam ja . Zaraz przypomniała mi się kasa z naszego prezentu ślubnego , za którą rzekomo dla nas kupiła meblościankę, a która wstawili do swojego pokoju , do którego mieliśmy się przenieść jak urodzi się wnuk , Do pokoju nas nie wpuścili , a meblościanka do dziś stoi u niej. Śmiech po prostu... W porywie emocji naskrobałam swoje wyliczenia i oczywiście te meble , ale nie wiem czy jej to dam ... Teraz chce mi się z tego śmiać . Jak się znów wkurzę to wyślę pocztą a do wyliczenia dołączę listy, które dostawał ojciec na jej temat , a które znalazłam w jego papierach jak porządkowałam po jego śmierci. .  A naiwnie wierzyłam ,że jak się wyniosłam z domu to będę  miała spokój i na co mi na stare lata przyszło... 
Tak poza tym , zbieram kartony - do wyprowadzki z kuchennych szafek. 

2 komentarze:

  1. Mam podobną (czytałam Ciebie od początku) matkę (Tata też już nie żyje). Kiedyś każdy mój kontakt z nią to był stres dla mnie nie do zniesienia, ale uważałam, że matka - to muszę. Po śmierci Taty (do której zresztą się przyczyniła) zerwałam z nią kontakty, mimo że mieszkamy w tym samym mieście i to nawet niedaleko. Wysyłamy sobie grzecznościowe kartki (ja wszystkie zachowuję w razie, gdyby chciała mnie wydziedziczyć), ona czasem dzwoni z podziękowaniami, ale ja nie podtrzymuję. Mam święty spokój, nerwica i arytmia ustąpiły. Matka ma bardzo dużo kasy (po Tacie) i drugą córeczkę, która się nią zajmuje za tę kasę. Więc wyrzutów nie mam. Charakteru, zwłaszcza szpetnego, się nie zmieni. A na starość szpetność się jakby pogłębia jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój ojciec też nie żyje już 14 lat . Moja kasy nie ma, to co dostała po ojcu przepuściła - zresztą czytałaś to wiesz , że jej dług raz już spłaciłam , drugi raz nie zamierzam. Gorzej,że będę musiała się nią zaopiekować . Oprócz mnie i moich chłopaków nie ma nikogo.

    OdpowiedzUsuń