raz ,że nie mam na razie nic więcej obfotkowane , a dwa musi być o o codzienności . A codzienność skrzeczy coraz głośniej. Chorych i zmarłych przybywa . Niby mówią ,że nowych ograniczeń nie będzie , ale kto to wie. A ja mam dylemat , bo mamy osoby z grup ryzyka w rodzinie i nie wiem czy to świąteczne śniadanie robić wspólnie czy też odpuścić . No bo i moja matka lat 83 i synowa po przeszczepie i gromadka dzieciaków , które wprawdzie są zdrowe i przykładnie siedzą w domu , ale według medyków nie powinny mieć kontaktu z seniorami. No nie wiem ... Decyzję chyba w ostatniej chwili podejmiemy zależnie od rozwoju sytuacji . A teraz jeszcze słyszę , że za spotkania rodzinne grozi mandat , bo jednak nie wolno. Obłęd jakiś !
Wczoraj wybrałam się na zakupy do najbliższego sklepu i na zieleniak .Ubrałam się jak na wyjście ; sukienka , buty na obcasie , makijaż i dobre perfumy . Odbiło mi ? Pewnie tak , zwykle na sobotnie zakupy tak się nie stroję , ale do pracy chodzę w dzinsach i już mam po woli tego dość . Przy sklepie kolejka . Śmialiśmy się wspólnie że sytuacja jak w latach 80-tych . Młodsze ode mnie klientki powoływały się na relacje rodziców , ja mogłam się "pochwalić " , że te czasy pamiętam i też zdarzało mi się stać. Mimo wszystko ludzie są dla siebie sympatyczni , choć z dwumetrowego dystansu. Na zieleniaku podobnie . Towar pochowany zgodnie z zarządzeniem sanepidu , ale handel działa.
Z domowych spraw nie wiele wczoraj zrobiłam , ostatnie porządki, cotygodniowa przepierka , dekoracje , które dziś poprzestawiałam ze trzy razy w różne miejsca i uszyłam pisankową poszewkę na poduszkę. Po obiedzie pojechałam na działkę ; ryzykując mandat , bo podobno nie wolno , ale zarząd ogródków zarządził zczytywanie liczników wody . Na działkach praca wre. Krzakowcy w swoim żywiole , kopią, grabią , budują ... Żaden wirus im w tym nie przeszkadza. Załatwiłam co trzeba , urwałam kilka gałęzi gryczpanu ( bukszpanu innymi słowy) i prosto z działki pojechałam do matki. I tu mi znów ciśnienie skoczyło. Matki w domu nie było. Dzwonię i co się okazuje ? Ano jest w markecie dino , bo musiała sprawunki zrobić , bo jej nie ma kto przywieźć " . No ja , nie mogę : nie ma kto przywieść ! A byłam w czwartek, pytałam co potrzebuje ,ale się uparła ,że nie mam jej nic przywozić , bo ona ma wszystko co potrzebne. Pojechałam po nią pod to dino . Faktycznie zrobiła sobie zakupy. Tylko po co leciała taki kawał do dino jak ma sklep spożywczy, na przeciw swoich okien. Musze dzwonić co dziennie zamiast co drugi dzień .
Tkwię w tym zawieszeniu i wkurzam się raz po raz bo nie mam kontroli nad dniem codziennym . A lubię mieć wszystko pod kontrolą . Może nie jestem jakoś 100 - procentowo zorganizowana i nie planuję wszystkiego z kalendarzem w ręku , ale wiem co , kiedy i jak mam zrobić . A tym razem nie mam na wiele spraw wpływu . To jest jednak stresujące .
Dziś jak wspomniałam , poprzestawiałam dekoracje świąteczne , ucięłam sobie drzemkę i poza przygotowywaniem posiłków trwonię czas na oglądaniu tv i buszowaniu po necie ... Obłęd !
Skończyłam dzisiaj szydełkowanie. Pakiety dla Progenitury czekają na odpowiedni czas.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to stwierdzam, że coś że mną nie richtig. I szlag mnie trafia!
Pozdrawianki!
A pochwal się tymi pakietami ! Każdy po woli na łeb dostaje . Jak to było w piosence ; "wszyscy mamy źle w głowie ,że żyjemy"
UsuńJa też w necie i z książką. Nie mamy niestety nic pod kontrolą. Wiem jaki to stres. A śniadanie wielkanocne radzilabym w większym gronie odłożyć . Ja tu już boję się nawet iść do sklepu. Nawet V. dzisiaj nie wyszedł. Na spacer dookoła domu. ***
OdpowiedzUsuńJakoś wciąż nie mam weny do czytania . I w ogóle ciężko mi się zmobilizować do jakiejś działalności . Może jak mi się sprawy zawodowe ułożą jak powinny to zacznę jakoś spokojniej na wszystko spoglądać . Ale z tym nigdy nic nie wiadomo
UsuńWiem kochana co czujesz , musimy to wytrzymać i to chyba jest najtrudniejsze , niepewność . Święta u nas oddzielnie . Wczoraj Ł.był w B. i tylko przez okno nam pomachał . Myślałam , że mi serce pęknie . Do mamy też latam z duszą na ramieniu , bo się o nią boję . Dużo zdrowia i siły Wam życzę , będzie potrzebna jak to się skończy .
OdpowiedzUsuńMło ,że zajrzałaś Babiszonku. Ja najbardziej tęśkinię za wnusiami. Chłopaków nie widziałam od 3 tygodni , wnusię od dwóch. Koszmarny czas . Tzrymajmy się !
Usuń