babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 31 maja 2016

31.05.2016 Ciąg dalszy nastąpił

Drugi dzień zaczął się leniwie . Po śniadanku wszyscy snuli się do południa po ośrodku , polegiwali pod drzewkiem , bawili z dzieciarnią , trochę pływali po jeziorze. W porze obiadowej zostawiliśmy to towarzystwo i tym razem teściowie młodszego i my wyruszyliśmy w kolejną wędrówkę po okolicy. To był piątek . Jakimś cudem nikomu nie zadzwonił telefon. Tym lepiej dla nas. Tym razem zabraliśmy ich do Fojutowa na akwedukt . I znów towarzystwo zachwycało się widokami po drodze i dziwiło ,że coś takiego istnieje w naszym pięknym Kraju. Po zwiedzeniu akweduktu pojechaliśmy do Tucholi. Kocham to miasteczko. Wąskie przywodzące na myśl średniowiecze uliczki - przepieknie odrestaurowane z wielką dbałością o szczegóły. I tu ciekawostka : w Tucholi kochają dzieci i chyba jakąś sobie znaną politykę pro rodzinną prowadzą ; na rynku i w okolicznych uliczkach znaleźliśmy mnóstwo sklepików z ciuszkami i zabawkami dla dzieci . Przy 15 straciłam rachubę . Jeszcze nigdy nie widziałam aż tylu obok siebie. Oczywiście zwariowane babcie nakupiły znów ciuszków dla maluchów, a przemiła młoda ekspedientka ucieszyła się ,że tuż przed końcem pracy trafiły się klientki, które nie żałowały na ubranka dla wnusiów i cierpliwie pokazywała nam kolejne , choć było już sporo po 17.00. Wróciliśmy na godzinę przed kolacją . A po znów integracja przy drinkach i ognisku. Tym razem zapraszał sam Szef ośrodka ( a dokładnie to syn szefa) i jego znajomi , którzy przyjechali na weekend . Z pewnością będzie pamiętał tę integrację. 
Następny dzień znów zaczął się tak samo leniwie i właściwie niczym nie różnił się od innych. Około 11.00 pojechaliśmy na pole namiotowe do Płęsna , żeby dzieci pojeździły sobie na konikach. Przy okazji pokazaliśmy Pani z Suwałk zakole Brdy i rzeźby Józefa Chełmowskiego, które strzegą pola. Kiedyś, dawno temu poznaliśmy artystę osobiście. Na przejażdżkę musieliśmy chwilę poczekać , bo kucyki były zajęte. Nasze wnuczęta już mają swoich ulubieńców ; Suzi , Strzałkę , Słomkę i Szreka . Szrek zaliczył już kilka przejażdżek i własnie odpoczywał w swojej zagrodzie , ale pozostałe kucyki powiozły maluchy na spacer po lesie. Wróciliśmy w porze obiadowej . Pojechaliśmy więc do ulubionego baru As na sandacza . Kocioł był nie zły , cała okolica wybrała się na obiad akurat w tym czasie. Od razu zabrałam winko i drobiazgi dla naszych kaszubskich Przyjaciół , bo byliśmy umówieni . Dobrze się złożyło , teść młodszego służył limuzyną . Umówiliśmy się na telefon.  Poszliśmy promenadą wzdłóż jeziora. Przyjaciółka podjęła nas na tarasie swojego MBD ogromną porcją ciasta z truskawkami , kremem czekoladowym i bitą śmietaną. Ciasto było przepyszne . Siedzieliśmy na wygodnych fotelikach , sączyliśmy pyszne winka (   sztuk 3) i gadaliśmy , gadaliśmy , gadaliśmy ... Potem była kolacja i znów gadanie , gadanie , gadanie... Na koniec Gospodarze obdarowali nas pokaźnym woreczkiem suszonych grzybków , pachnąca herbatką i szydełkowymi obrączkami do serwetek( oczywiście roboty Gospodyni) i odprowadzili do miejsca , w którym umówiliśmy się z teściem młodszego. Kochani! dziękujemy Wam za wspaniałe spotkanie i czekamy na Was , kiedy będziecie wracać z wakacji. 
W tym czasie młodsza młodzież , kolega synalków z rodzinką i teściową z Suwałk wyjechali. Młodzież szła następnego dnia na Komunię , a kolega wyjeżdżał w niedzielę wieczorem w delegację. Żałowali .  Wróciliśmy znów na integrację , znów z inicjatywy Szefa i jego eki . Najwyraźniej spodobało im się nasze towarzystwo . Miło było ; żarty , przekomarzania i śpiewki przy gitarze . 
W niedzielę jeszcze raz popływaliśmy , spakowaliśmy sprzęt do aut i około 14.00 wyjazd . Bez pośpiechu ; zjedliśmy obiad w Charzykowych , wypiliśmy kawę w budkach przy promenadzie , kupiliśmy pamiątki. Ja jak zwykle kaszubską porcelanę ; tym razem dwie maleńkie patery do np. cytrynki lub konfitur oraz solniczkę i pieprzniczkę. Jechało się nie źle , jakiegoś szczególnego tłoku na drogach nie było poza jakimś wypadkiem pod Żninem . Znów objazd ale poza tym przeszkód żadnych. Zdążyliśmy się jeszcze rozpakować . Bałagan powyjazdowy ogarnęłam jednak dopiero dziś. I cóż , nie musze po raz kolejny pisać , że Kaszuby po prostu kocham . Gdybym miała zmieniać miejsce zamieszkania to z pewnością zmieniłabym na Kaszuby. Jeziora , przecudnej urody lasy , wspaniałe jedzenie i ciekawa , pieczołowicie pielęgnowana miejscowa kultura, gościnni mieszkańcy. Czy można chcieć więcej? Wymarzone miejsce do życia. Jak zwykle było wspaniale . Z pewnością będziemy tam wracać jeszcze nie raz. Przy czasie wrzucę kilka fotek jak ogarnę aparat i to co na pstyknęłam na szybko komórką.
A dziś , kolejny dzięń pracy i zwykłych codziennych spraw. Niemal pół roku już za nami i tysiące zwyczajnych drobiazgów do zrobienia i w pracy i w domu . Tych domowych nawet więcej , bo po wyjeździe miałam spory bałagan. Wyprasowałam też mężusiowe koszule i upiekłam chleb. Tym razem w automacie. Wieczór zamierzam spędzić z książką . Na wyjeździe zaczęłam czytać "Dziewczynę z Perłą" Tracy Chevalier . Nie dokończyłam , bo zbyt dużo było innych zajęć .  W niedzielę zabieramy wnusia i wnusię na festyn średniowieczny do Lądu.  

2 komentarze:

  1. Ależ było fajnie i integracyjnie :) jest co wspominać mile. A mnie uświadomiłaś, że minęło prawie pół nowego roku. Tylko patrzeć a będą Święta. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak , za miesiąc najdalej moje synowe zaczną kupować świąteczne prezenty .

      Usuń