babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 5 marca 2016

5.03.2016 Zaczęło się jak zwykle w

w sobotę ; zakupy , biuro , spotkanie , potem obiadek - taki trochę włosko - polski wyszedł , bo zapiekanka z fenkułu w/g przepisu Luci a na deser nasz poczciwy kompot z korbola ( dyni znaczy) . Mężuś od rana do klienta pojechał na dłuższą robótkę , a ja zgodnie z planami do porządków wiosennych się zabrałam . Zaczęłam od zdjęcia firanek i mycia okiem w sypialni , potem w saloniku. Oczywiście w rytm gotyckiego metalu , bo przy tym robota dobrze idzie.Zza otwartych okien dobiegał hałas z ulicy . Nie usłyszałam pukania do drzwi. Za to w przerwie między utworami usłyszałam dzwoniąca komórkę . Odebrałam ;  " mówi sąsiad W . Niech pani albo ktoś  jedzie szybko do domu , bo ulatnia się gaz" . Nie zjarzyłam o co chodzi . Gaz - mówię , gdzie ?  " I w pierwszej chwili pomyślałam ,ze mowa o budowie , a sąsiad na to , " na u nas na klatce, w naszym bloku" . No i tu się zdziwiłam - sąsiad - mówię - ja jestem w domu i nic się nie dzieje, u mnie gazu nie czuć .  i poleciałam do drzwi , otworzyłam , a sąsiad do mnie , że pukał ale nie otworzyłam więc myślał, że nikogo nie ma dlatego zadzwonił . Ja na to ,że okna myłam i nie usłyszałam pukania do drzwi. Faktycznie , gazem śmierdziało tak, że oddech zatykało. Stanęło na tym ,że dzwonimy po straż . Sąsiad od razu zadzwonił , a ja wróciłam do swojej roboty. Nie minęło pięć minut a jak w piosence ; " jadą , jadą odważni strażacy , sam komendant dziś prowadzi wóz " . Przyjechali z fasonem , na sygnale  , w sile dwóch wozów bojowych , budząc w okolicy nie małą sensację ( widziałam z okna) . Tym razem głównodowodzącego , znajomego kapitana nie było . Polatali z miernikami po mieszkaniach , wyszło ,że wszystkie butle sprawne , nigdzie się nic dzieje , oddymili klatkę i pojechali. Sprawa nie wyjaśniona i wysoce podejrzana ( zamach jaki , albo inny spisek) . W każdym razie dobrze, że tak się skończyło , a nie jakimś większym zagrożeniem i ewakuacją . Specjalnie się tym nie przejęłam , robiłam swoje . Skończyłam około 19.30 . Sporo czasu mi to dziś zajęło , ale się przyłożyłam do tego latania na miotle -tak świątecznie - wymiotłam każdy kąt.  Wyczyściłam wykładzinę w sypialni , poodstawiałam komody  i kanapę ( no , z pomocą małżonka jak już wrócił do domu ) i odczarowałam kamienie . Znaczy umyłam pod bieżącą wodą i wyłożyłam na światło ,żeby odzyskały energię. Nawet kwiatom doniczkowym zafundowałam prysznic . No to mi z tym wszystkim trochę zeszło. Za tydzień wypucuję kuchnię łazienki i pomyję lampy. I tak nie źle mi poszło .  
I jak zwykle na wiosnę zrobiłam małe czary - mary dla poprawy atmosfery w domu ; taka magia żywiołów;  otwarte okna , płonąca świeca, miseczka z wodą i kilka kryształów . Leżały kilka godzin na środku saloniku . Lepszy efekt byłby w dniu przesilenia ale można i tak . 
Poduszki i obrus gotowe . Szycie dokończyłam wczoraj. Jutro zacznę produkować ozdoby świąteczne. 
A poza tym mam już bazie. Piękny , duży bukiet . Kupiłam dziś na zieleniaku.    


2 komentarze:

  1. Ależ porządkowe tempo. Wielkie brawa. A czary mary musze też zrobić, żeby złe fluidy wygonić. Buziaki.
    A z gazem skończyło sie dobrze bo chyba nie byl to gaz tylko ktoś może rozpylił jakieś świństwo. Ludzie teraz mają w głowach sieczkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano mają , ale to jednak był gaz - tak strażacy stwierdzili ale nie wiadomo skąd . Możliwe,że komuś przyszło do głowy spuścić jakieś resztki z butli albo co. Jak słusznie zauważyłaś ludzie mają w głowach sieczkę. h

      Usuń