babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 29 lutego 2016

29.02.2016 Koniec miesiąca

Taki trochę nietypowy bo z nadprogramowym dniem . Nasz pracuś świętował dziś urodziny  - tak de facto ósme , bo jego dzień urodzin wypada faktycznie raz na cztery lata. Faktycznie 32- gie. 
Dzień zaczęłam od wydawania kasy , a dokładnie to od płacenia faktur. Dużo tego było , ale jestem na bieżąco , a nawet trochę do przodu. I to jest pozytywne , bo prace przy nowym kontrakcie postępują szybciej niż sami zakładaliśmy a tu sporo trzeba zainwestować. 
Wybrałam się do miasta , na pocztę konkretnie. Załatwiłam co trzeba i stwierdziłam ,że przejdę się kawałek po sklepach w najbliższej okolicy . No i się zdziwiłam . Wszystko sie pozmieniało. Najdroższy sklep z ciuchami w mieście , przeniósł się do sąsiedniej kamienicy na ogromną , chyba ze  cztery razy większą niż miał powierzchnię , tuż obok poczty otworzył się nowy z chińską tandetą w stylu " wszystko za 4,50 zł" ( a jeszcze pod koniec października był tam sklep Boti , potem stał pusty).  Na sąsiednie ulicy otworzył się nosy , też z takimi gadżetami dekoracyjnymi  z Chin i uwaga ciekawostka : zniknęły wszystkie okoliczne lumpexy , ostatnie dwa  właśnie się wyprzedają. Jeśli coś kupowałam w lumpexach to głównie dla dzieciaków . Często udawało mi się wyhaczyć jakieś odlotowe sukienki dla wnusi . Kilka razy trafiłam na coś fajnego dla siebie , ale raczej sporadycznie.  Nie wiem czy tak się ludziom u nas poprawiło , że już przestały być potrzebne czy też wszyscy się już czają, kiedy galerię " Karuzela" otworzą  - nazwa pochodzi od miejsca; za czasów mojego dzieciństwa w tamtym miejscu zawsze stacjonowały wesołe miasteczka ale przecież lumpexy do galerii raczej się nie przeniosą .  Na końcu , na przeciw mojego banku otworzyła się kolejna sieciówka . Z jakąś mniej znaną nazwą , której nie zapamiętałam. Musze tam kiedyś zajrzeć , bo tak sądząc po wystawie dość ciekawa oferta.  Nie nadążam . Przy okazji tej wędrówki , kupiłam sobie nowy kapelusz. Tym razem w kolorze pięknej butelkowej zieleni . Fason podobny do tego , który miałam . W tym roku już go raczej nie ponoszę , bo nie mam innych zielonych dodatków , ale na przyszły będzie jak znalazł, coś do niego dokomponuję.  Co ciekawe razem z kapelusikiem  dostałam w sklepie całkiem za darmo taki hmmmm... garnek , bo dokładnie tak wygląda z cienkiego plastiku do przechowywania , żeby fasonu nie stracił . Nie powiem ucieszyło mnie to , bo kapelusików mam kilka więc je ponakładam jeden na drugi i w czasie przechowywania się nie zdeformują.
W kraju "łowy na czarownice" ; podlejszej sytuacji ,nie pamiętam od czasów stanu wojennego.  



2 komentarze:

  1. Interes musi się kręcić choćby przez zmianę miejsca. U mnie w Ascoli podobnie. Buziaki

    OdpowiedzUsuń