Po obiedzie ucięłam sobie nawet półgodzinną drzemkę , a około 18.00 przyjechała młodzież na moje urodziny. Oczywiście z tortem ( pysznym , z kremem o smaku ajerkoniaku ) i książką pt."Słowik " - podobno jakiś światowy bestseler . Tak czytałam niedawno w recenzjach. Fajnie , książką zawsze można mnie uszczęśliwić .
Sylwestrowy wieczór spędziliśmy sami przy pysznej kolacji i czerwonym winie . O północy wypiliśmy szampana - taki mały , wino musujące właściwie . A potem mężuś złożył mi życzenia i wręczył prezent ; kolczyki z tanzanitem i markazytami - to był ten drugi , który też zobaczyłam przed czasem . Kolczyki są piękne , mienią się jak diamenty - lodowy, przechodzący w indygo błękit tanzanitu w połączeniu z metalicznym blaskiem markazytów dał niesamowite połączenie .
A tak poza tym to czas mija na świętowaniu . Na szczęście koniec z tym , bo jak będę tak dłużej świętować i wciąż coś jeść to moje odchudzanie diabli wezmą . Jutro trzeba ostro brać się do pracy i kończyć to co zaczęte. Dawno już nie byłam tak niewyrobiona jak tym razem . Inwentury nie skończyłam niestety , czas pochłaniały inne sprawy ; zamówienia , rozliczenia itd.
Jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego na ten Nowy Rok. Oby nie był gorszy od minionego .
Haniu ja z życzeniami. Wszystkiego o czym zamarzysz niech się spełni. Zdrowia i spokoju w pracy bez burz i niespodzianek. Specjalne całusy
OdpowiedzUsuńA prezenty piękne. :)
Dziękuję Luciu ! Prezenty pokażę , tylko muszę się trochę ogarnąć z tym świąteczno-noworocznym rozgardiaszem
Usuń