i nic dziwnego , szef świętuje ,to dyscyplina pracy poluzowana . Szneki małżonek kupił , nawet w większej ilości. Pyszne były . Objadaliśmy się nimi cały dzień .
Po południu przyjechała młodsza młodzież z wnusiami . Starszej nie pozwoliłam . Wnusia się rozchorowała , zapowiedziałam ,że mają jej nie wyciągać z łóżka . Niech się kuruje. Fatalnie , ale ledwo wróciła do szkoły już ją jakiś wirus dopadł.
Najmłodszy wnusiu chodzi . Już nie parę kroczków ,ale tak normalnie . I ściąga wszystko co znajdzie się w zasięgu jego rączek. Żadne z naszych starszych wnusiów nie miało tego zwyczaju . Musiałam zdjąc dekoracje z dolnej półeczki niby - kominka i ze skrzyni z płytami , na której stoją kamienie.
Jutro wybieram się na targ - znów . A jak się wybieram , to ... wybieram , bo co z tego wyniknie to się okaże jutro. Oho , starsza młodzież nie posłuchała. Właśnie przyjechali.
U mnie Witek nie tylko ściągał ale i wyrzucał z balkonu. :) Szefowi Wszystkiego Najlepszego. :)***
OdpowiedzUsuńDziękuje w imieniu Szefa
Usuń