babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 21 marca 2011

19/20/21.03.2011 W marcu jak w garncu , a tu wiosna przyszła!

Jakoś tak niepostrzeżenie zleciał mi ten przednówek.. Kilka dni temu zrzuciłam zimowe buty , kapelusik i rękawiczki . Noszę wiązane półbuty , jedwabną apaszkę i mitenki. Myślałam ,że i płaszczyk pójdzie już do szafy ale przy tych temperaturach chyba jednak się nie da tak od razu . Ale już mi się marzy . A nastrój mam wiosenny. Z tej okazji kupiłam na zieleniaku tulipany i truskawki.. Tulipany postawiłam w salonie na komódce , a truskawki będą dziś na deser po obiedzie.
W biurze pracowicie . Nawet w sobotę. Chłopaki u klientów, mężusiowi nie pozwoliłam się ruszyć z domu , ma się kurować z chrypki i kaszlu, a ja podciągałam papierologię. Skąd tego tałatajstwa się tyle w tej firmie bierze?
Z przerwami oczywiście , bo młodzieży towaru zabrakło więc musiałam zostawić wszystko i dowieść , potem jeszcze klient się zapowiedział , po towar , którego nie przechowuję w biurze tylko na działce w garażu i znów rundka autem po mieście.
Sobotnie popołudnie w domu też intensywne. Generalny przewrót w kuchennych szafkach. Została mi jeszcze jedna , ta ze szkłem i dolne. Miałam co robić. Pstyknęłam tez kilka fotek i coś nie coś wystawię na powszechnie znanej aukcji. Może się znajdzie chętny – a jak nie, to załaduje w karton i wystawię obok śmietnika.
Wieczorem przygotowałam sobie jeszcze mnóstwo domowego makaronu na niedzielny obiadek i zieloną galaretkę z ananasem .
A mój mężuś zaniemówił. Chrypa- gigant. Kuruję go wapnem i chlorechinaldinem i jak na razie nic. Wykopię go dziś do medyka
Na obiadek ściągnęła wczoraj rodzinka i ślad po nim nie został. Wciągnęli wszystko : wielki gar rosołu i wielką michę makaronu. Deser oczywiście też.
No i maluszkami się nacieszyliśmy. Krzyś urósł przez ten tydzień co go nie widzieliśmy i nabrał ciałka. Silny chłopak , już główkę podciąga do góry. A Helenka z dnia na dzień bardziej rozkoszna . Akurat weszła w etap ściągania wszystkiego i wyrzucania z szafek. No i kroczki stawia sama coraz śmielej.
A dziś wiosna! Przywitała nas co prawda nocnym przymrozkiem i trzeba było sobie na pożegnanie zimy poskrobać autko, ale teraz już śladu po przymrozku nie ma. . Słoneczko świeci oślepiająco i … no właśnie ; dla mnie nic z tego nie wynika na dziś , bo mam znów mnóstwo pracy. Jakieś 35 faktur do wystawienia i wysłania , załatwienia nowego dowodu rejestracyjnego do mojego auta , bo już brakło miejsca na wpisywanie kolejnych badań technicznych a co więcej to się okaże. Spokojnie na pewno nie będzie.
Od dziś planuję przechadzki z kijkami. Pytanie czy znów mi coś nie wypadnie niespodziewanego.
P.S. Właśnie przed chwilą się dopatrzyłam, że przekroczyłam setkę. Dzisiejszy wpis jest 102.

Hmmmm , coraz lepiej mi idzie. Jakoś się powoli zablogowuję w tym miejscu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz