babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 27 lutego 2025

27.02.2025 Tłusty czwartek

 to jednak przyjemny dzień . A przynajmniej trochę przyjemny i to "trochę" jest kluczowe. No bo wiadomo, że w tym dniu można się bezkarnie objadać pączusiami a przy tym jak się coś uda zrobić czy załatwić to frajda rośni proporcjonalnie do ilości zjedzonych kalorii. Mnie co prawda nie udało się za wiele załatwić , ale i tak jestem zadowolona. Pączki oczywiście były , choć z umiarem , bo wszystkich naszło na odchudzanie i nie jedzenie słodkości. Mnie też , a mojego małżonka łasucha z powodu cukrzycy. Ma czujnik , który mierzy cukier na bieżąco i dzwoni jak jest spadek albo nagły skok więc kontroluje i się ogranicza. W końcu , bo co się nagadałam , że ma się pilnować to moje. Ja , wiadomo , gabaryty mam słuszne więc mi taki odwyk nie zaszkodzi , a reszta dostała kota. Chyba tylko starszy synalek się dziś nie oszczędził , ale trzeba mu wybaczyć , bo był na zleceniu w straży ogniowej a tam tłusty czwartek hucznie się obchodzi więc gdzie się nie pokazał, to wszyscy mu pączki podstawiali. Nawet sam Elkomendante. W biurze już nawet nie spróbował. W tym układzie na pączki załapała się babcia. Nawet się ucieszyła, bo nie chciało jej się iść do sklepu. Nic jej się nie chce tak w ogóle. Zanim jednak do niej pojechałam zmajstrowałyśmy z synową potężną ofertę dla klienta. Ona swoją działkę , ja swoją. Kawał roboty . Jak się z tym kontraktem uda , to potem możemy nic nie robić przez kwartał. A w trakcie zawitała do nas listowa . Około 11.30 a jakże , czyli jak zwykle na biurowej ulicy. Przyniosła mi awizo, wydrukowane i spytała czy coś o tym wiem , bo leży u nich przesyłka i że była awizowana , tak mają w systemie. A ja opowiedziałam jak było, że czekam na tę przesyłkę już od dawna, że sprawdzała co się z tym dzieje pani z firmy, która ją do nas wysłała i o tym rzekomym awizie też już wiem , tyle, że ja żadnego awiza nie dostałam , a ona jak tu przychodzi to zawsze ktoś jest , bo to środek dnia. Przeprosiła mnie, że to tak wyszło i zapewniła, że gdyby dostała tę przesyłkę do doręczenia to przecież by ją do nas przyniosła , a gdyby się zdarzyło, że jednak nikogo nie ma to by zadzwoniła, bo na drzwiach jest numer. Ostatni problem jaki z tym się wiąże to konieczność stania w kolejce przez godzinę albo dwie. Ale jutro znów spróbuje zwłaszcza, że muszę iść jeszcze do opsu z wnioskiem o przedłużenie usług opiekuńczych na kolejny kwartał. Dziś logistyka się nie sprawdziła, oferta nas zajechała po prostu. Na nic więcej nie było już czasu.  Około 15.00 pojechałam do matki. Dostała pączka więc jej się od razu humor poprawił i dała się namówić na wyjście do punktu operatorskiego, żeby załatwić nową kartę sim do komórki. Umówiłam się , że przyjadę o 17.30 i pojedziemy. Ok, ale i tak nie mogła załapać, dlaczego ja nie mogę tego załatwić sama. Podjechałam i oczywiście znów nie, ona nie idzie, jest chora , jej się nie chce i czemu sama nie załatwię . Jakoś w końcu dotarło, że nie będzie mieć telefonu i nikt się do niej nie dodzwoni. Pojechała. Miałam zagrychę co zrobić , żeby nie oddać jej dowodu, bo jak doradzały panie z ops jej schowałam, żeby to babsko jej nie wyniosło i nie mogła sama kasy z banku wyciągać. Trochę marudziła , że nie ma dowodu , nie wie co z nim zrobiła i czy musi za tę kartę płacić. I tu zadziałała wersja uzgodniona z opiekunką. Zgubiła , ktoś oddał na policji, dzielnicowy do mnie zadzwonił, że mam odebrać i już odebrałam, mam u siebie. Parę razy powtórzyłam , w punkcie też, ale zadziałało. Zagadałam ją w punkcie, że zabiorę telefon do domu, uruchomię a jutro rano przywiozę sprawny , dowód szybko schowałam do portfela a potem zaciągnęłam ją do sklepików w galerii. Zrobiłyśmy rundkę po pasażu , zajrzałyśmy do kilku , w Pepco kupiła sobie koszyczek i figurkę zajączka do wielkanocnej dekoracji. W sumie to jej to wmówiłam, żeby ją czymś zająć . Pooglądała wystawy , a potem zawiozłam ją trochę okrężną drogą do domu, żeby sobie oświetlone miasto pooglądała. I znów zadziałało, o dowodzie już nie pamiętała, jak sobie przypomni to powtórzę wersję o policji. Jutro tylko muszę dać znać opiekunce, że ogarnęłam sprawę telefonu. Dziecinnieje mi babusia , żeby coś z nią ugrać muszę jakieś hocki - klocki odstawiać . 

Tak poza tym kupiłam sobie kurteczkę na wiosnę . Trochę "kufajkowatą", z pikowanego dżinsu , lekko ocieploną. Na pierwszy rzut oka taka - jak się kiedyś mówiło "bonjourka" ale zadziwiająco dobrze leży. Sprawdzi się i do spodni i do spódnic. 

2 komentarze:

  1. Same plusy. Wszyscy się odchudzają a pączki zeszly że sklepów szybko. Ja chyba jeszcze wieczornego sobie zafunduję. I wszystko ogarnęłaś. Brawo.
    A jutro już ostatni dzień lutego. I będzie ku wiośnie. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, wszystko to nie , ale jak na taki opór materii to i tak nie źle. Wiosna w ataku zwłaszcza w marketach. Wszystko do ogrodów na półkach, a ja kupiłam sobie dwa malutkie hiacynty i tez mam wiosnę. Buziaki!

      Usuń