za nami. Wyjątkowo popapranego roku . Cała ta pandemia i wybory , afery i zadymy. Dobrze, że człowiek nie wie co go czeka , bo na łeb by dostał.
U mnie dziś w miarę spokojnie , chociaż dużo pisania . Wracamy do normalności i dobrze . Póki co szykujemy się do wyjazdu . My na razie tylko słownie , bo zapakowanie się to jest dla nas kwestia godziny . Jedynie jedzenie muszę kupić , bo wzięliśmy noclegi bez wyżywienia . W domkach są kuchenki ,lodówki i dzbanki bezprzewodowe . Garnki i zastawa podobno też , ale bierzemy swoje , bo nie wiadomo , czy na pewno będą przez te wirusy. A wyjazd już za 10 dni.
Domowo też nic szczególnego . Pokleiłam sobie nowe wkładki do balerinek i od jutra chodzę w bardziej letnim anturażu. W półbutach mi za ciepło , a na sandałki jeszcze trochę za wcześnie. Trochę czytam , niedługo skończę kolejny tom opowiadań z Wiedźminem i tyle. Może druga część roku będzie jakaś normalniejsza .
Nawet gdybym miała skakać na jednej nodze, czekam na Was z utęsknieniem!
OdpowiedzUsuńZdzwonimy się . Trzymam kciuki za powodzenie zabiegu .
UsuńOby było normalnie do końca roku. Odpoczynek Wam się przyda. I lepiej że jedzenie we własnym zakresie. Buziaki
OdpowiedzUsuńOj bardzo . W każdym razie , ja już mam serdecznie dość.
Usuń