babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 3 września 2017

3.09.2017 Jak obiecałam będzie trochę o babciowaniu

i o fajnym miejscu na rodzinną wyprawę . Młodzież została zaproszona na imprezę integracyjną do naszego klienta . Większa impreza, dwudniowa , z osobami towarzyszącymi.  Dlaczego akurat oni , ano zasłużyli. Uratowali mu kilka tematów , pomagali dwa lata temu kiedy wichura zerwała mu dach i zniszczyła wszystkie instalacje w świeżo wybudowanym  i oddanym do użytku dzień wcześniej budynku i parę spraw wykonali , których inni albo nie chcieli się podjąć albo zrobili źle. No to punktują chłopaki. Porozdawali więc dzieci po rodzinie i znajomych i pojechali. Wnusia nocowała u przyjaciółki z którą już dawno zaplanowały sobie piżamowe party i w końcu się doczekały, a chłopaki były u nas. Przywieźli ich wcześnie , bo już o 12.00 do biura , bo musieli być na miejscu około 14.00. Padał deszcz więc trzeba było dzieciarnię utrzymać w budynku . W ruch więc poszła mini-wiertarka i kartony oraz wózek towarowy na którym jeździli po firmie . Ja zresztą sama im to pokazałam a że miejsca dużo to mieli gdzie jeździć. Zwinęłam się dość szybko , jak tylko poodbierałam paczki. Obiecałam starszemu wnusiowi spagetti więc była okazja zrobić . Mały zresztą też lubi jak się okazało.  Dzieci oglądały bajki a babcia gotowała. Dziadek też szybciej prace skończył i dobrze bo przynajmniej mogłam na chwilę pójść na zakupy. Bawiliśmy się z maluchami autkami- miniaturkami , śmigłowcem na radio i autem jeżdżącym po ścianach i suficie a jak już najmłodszy zasnął to graliśmy w bierki i domino. nauczyłam też wnusia grać w warcaby . I tu mnie wnusiu zaskoczył , bo jak już załapał zasady to całkiem udanie planował strategię i blokował mi ruchy. Myślałam ,że gra okaże się za trudna . Może powinnam mu pokazać szachy ? Kiedyś gry w szachy nauczył mnie ojciec i nie źle mi to wychodziło ale czy ja to jeszcze pamiętam ? Ni e grałam z 20 lat albo lepiej.  Następnego ranka po najmłodszego przyjechał drugi dziadek a my zapakowaliśmy ekwipunek na basen i pojechaliśmy po wnusię . Małego nie zabieraliśmy , bo skończyłoby się tak, że albo ja albo mężuś musielibyśmy siedzieć z nim  w brodziku , bo za mały na głębsze baseny. 
Postanowiliśmy pojechać do akwaparku Termy Maltańskie . Wnusia była tam już ze dwa lub trzy razy z rodzicami i znajomymi rodziców , my jeszcze nie . I to był strzał w dziesiątkę . Nie jest to tania zabawa, ale wykupiliśmy rodzinny bilet na trzy godziny. Tak wychodzi najtaniej . Bilet obejmuje 2 dorosłych i dziecko , do drugiego dziecka dopłaciłam 23zł , na wszystkie atrakcje . Niektóre są niedostępne dla dzieci młodszych niż 14- letnie, ale o tym informują tabliczki , ratownicy , których jest naprawdę dużo , nawet przy brodzikach dla najmłodszych i sprytny system elektroniczny , który nie wpuści na jakąś ekstremalną zjeżdżalnię kogoś kto ma bilet rodzinny , zakładając ,że barierkę może przekroczyć ktoś nieuprawniony. Podzililiśmy się , dziadek z wnusiem szaleli na zjeżdżalniach , tych dostępnych dla sześciolatka a wnusia postanowiła mi pokazać wszystkie inne atrakcje, a że już całkiem nie źle pływa i nurkuje to miałyśmy świetną zabawę ; odwiedziłyśmy piracki statek , nurkowałyśmy pod jego dnem ( nie przepadam za nurkowaniem więc zrobiłam to ze dwa razy ) żeby zobaczyć "szkielet " topielca , mała wspinała się na skałki z których spadało się do wody , siedziałyśmy w grocie ,za wodospadami , właziłyśmy pod wodospad , siła wody potężna aż ściągało strój. Dobrze,że miałam jednoczęściowy , sportowy i dobrze dopasowany , bo by mi spadł. Siedziałyśmy też w basenie z falami morskimi i rzece z wirami . Świetna zabawa dla umiejących pływać , bo wir jest bardzo silny , nie sposób się oprzeć i chcąc nie chcąc trzeba dać mu się porwać i płynąć . Basen z wirami jest zresztą dość płytki , jakieś 1,2m . Byłyśmy też pod biczami wodnymi , fontannami i w basenie z solanką z niemal gorącą wodą. Wszyscy razem posiedziliśmy też jacuzi. Można było wypłynąć też na zewnątrz do odkrytego basenu z podgrzewaną wodą ale było chłodno więc wolałam dzieciaków na zewnątrz nie wyciągać . Zrobiliśmy sobie krótką przerwę na lody i wróciliśmy do zabawy w  basenach . Fajnie ten obiekt zrobiony , dużo atrakcji dla dzieci . Statek , wieloryb tryskający co chwilę wodą , krokodyl oblewający wodą dzieciarnię w brodziku , piankowe zabawki ułatwiające naukę pływania , kolorowe fontanny, wodospady , kaskady , zjeżdżalnia dla pontonów i mnóstwo innych atrakcji. bawiliśmy się świetnie i dobrze nam to zrobiło ,bo te wszystkie strumienie wody doskonale nas odprężyły i poluzowały spięte mięśnie.  Dzieciaki trudno było wyciągnąć z basenu jak już nam się czas kończył. Po basenie pojechaliśmy na obiad do galerii Malta , bo najbliżej . Po obiedzie poszliśmy jeszcze na plac zabaw, mieszczący się tuż obok galerii. Właściwie to jest taki mini-park linowy , ale ciekawie zrobiony . Do domu wróciliśmy około 19.00. Odwieźliśmy wnusia do drugich dziadków , bo tak się umówiliśmy z młodzieżą . Po wnusię przyjechała starsza młodzież . Wypiliśmy wspólnie kawę siedząc na tarasie przed domem. Dzieciaki oczywiście szalały. Urządziły sobie wojnę na piankowe miecze i rejwach na całe podwórko. Skąd jeszcze miały tyle energii to ja sama nie wiem . My już marzyliśmy tylko o tym żeby spokojnie posiedzieć . 
Co mogę powiedzieć , naprawdę świetny obiekt na rodzinną zabawę . Trzy godziny w basenach to naprawdę sporo. Oczywiście jest też basen sportowy . My akurat tym razem z niego nie korzystaliśmy , bo wiadomo , miała być frajda dla dzieci , ale w innych okolicznościach pewnie byśmy skorzystali. Dla dorosłych też jest mnóstwo atrakcji , jacuzi , różnego rodzaju sauny , solanki , bicze wodne i mnóstwo innych . Warto się wybrać mimo ,że cena nie jest szczególnie atrakcyjna . Z drugiej strony na to patrząc uzasadniona , bo przecież utrzymanie takiego obiektu musi kosztować. A obiekt jest naprawdę dobrze utrzymany , zadbany i czysty, nawet chlorem za bardzo nie śmierdzi i nie dostałam uczulenia. Na chlor jestem uczulona niestety i wszelkie kontakty z tym paskudztwem źle się dla mnie kończyły. Tym razem nie. Zresztą kto to wie, może mi z wiekiem przeszło . 
Bawiliśmy się wspaniale. a dziś wypoczywamy. Od rana miałam trochę zajęć , takich domowych , które normalnie robię w soboty , ale potem już czas dla siebie . Poczytałam Historię Tonsilu , pooglądałam trochę tv i tyle . 
Za oknem dziś jesiennie , pochmurno i tylko 15 stopni , ale jak tak lubię ; zbliża się czas pachnących herbatek , robótek , książek i świec . 





6 komentarzy:

  1. Bylam tam raz z Antkiem im jego kuzynkami. Podobalo nam sie tez. Choc Ja szalenstw nie lubie n'a zjezdzalniach, alé sa Tam baseny z woda termalna I Fajnie bylo poplywac I posiedziec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No włąśnie , fajne jest to ,że i dla dużych i dla małych; co kto lubi

      Usuń
  2. Super atrakcje mieliście , cudownie spędzony czas i szczęśliwe dzieciaki , to cenny posag na dalsze życie ,kochający i dbający dziadkowie i pewno jeszcze pozwalający na więcej niż rodzice . To się pamięta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, co roku w wakacje , robimy sobie jakąś fajną wyprawę z maluchami. Za rok to i najmłodszy dołączy.

      Usuń
  3. Wspanialy wypoczynek. Cudowny czas dla wnukow. Dobrze miec mlodych dziadkow i babcie jeszcze młodsze. :)**

    OdpowiedzUsuń