Od rana jak zwykle , zaczęłam od zakupów i tym razem miałam ich sporo , bo przez cały tydzień i nawet trochę więcej konsekwentnie sprzątałam magazyn , lodówkę znaczy. I wysprzątałam , zostały trzy puszki ryb i puszka szynki konserwowej oraz słoik suszonych pomidorów w oliwie i skórki pomarańczowej w spirytusie. Zapasy uzupełniłam , a jakże. Kupiłam też trochę owoców , w tym maliny na sok. Nie wiele , wyszły dwie buteleczki 300ml, takie po soku pomidorowym . Zaopatrzyłam się też w kilka roślinek do skalniaka przybiurowego i bukiet kwiatów dla młodszej młodzieży, która jutro świętuje 10 rocznicę ślubu. Idziemy na grilla.znaczy świętowali 1 września , ale byli na wyjeździe integracyjnym więc rodzinny grill został przełożony . Do obiadu zdążyłam wysprzątać chatkę i wyprać to i owo - jak to w sobotę . Wyprałam też pokrowiec z narożnika i to jedyna duża robota jaką tego lata zaliczyłam .
Po obiedzie pojechaliśmy zrobić porządki w skalniaku i posadzić roślinki. Mężuś szalał z randapem , a ja posadziłam wrzosy i gigantyczną ozdobną trawę . Pięknie faluje na wietrze. Wysprzątałam, powyrywałam zielsko i nawet lawendę przycięłam . A co się ma zmarnować . Dosuszę w domu i poszyję zapachowe torebki do szaf. No i dzień zleciał.
Jesień już widać gołym okiem . Drzewa straciły swoją intensywną zieleń na rzecz odcieni oliwkowych a na wystawach pojawiają się cieplejsze ciuszki . I uwaga , ciekawostka : w mojej ulubionej wersji kolorystycznej ; czerwieni w połączeniu z czernią ! Ale ja się nie dam . Na razie zostaję przy czerni i zieleni.
Pracusiu... Ja TAK gonilam w piatek a w sobote wiekszy luz.
OdpowiedzUsuńW piątek u nas dzień pracy , wracam późno jak zwykle więc raczej na luz w sobotę się nie zanosi.
UsuńSobota e klasycznych klimatach domowych. Z zspachem jesieni. W sumie ja taką lubię. :)**
OdpowiedzUsuńJa też , a jak jeszcze deszcz dzwoni o szyby to w ogóle dobrze mi w domu
Usuń