minęła mi niedziela. Męzusiowi zresztą też .Mężusiowi na czytaniu korespondencji z tygodnia i odpisywania na meile . Mnie, na tym co miałam zrobić wczoraj . A konkretnie to ogórki i jabłka. Ogórki poszły szybko , bo za dużo ich nie miałam . Ze względów praktycznych , na rower za wiele nie załaduję . Co innego zagospodarowanie koszyka jabłek . Dobre trzy godziny obierałam i kroiłam . Teraz się smażą. Są tak słodkie ,że nie wymagają już dosypywania cukru. Mały będzie miał pyszne domowe deserki . Czy starsza dwójka zechce je zjadać to nie wiem , bo nie przepadają za wszelkimi dżemami i konfiturami. Tak poza tym to pobawiłam się chwilę moimi robótkami decoupagowymi , ale nie skończyłam , za mało czasu. Nie szkodzi . Wyschnie co ma wyschnąć i wrócę do tego przy czasie. Tu akurat żadne terminy mnie nie gonią .
Pada i grzmi. Nie mocno , ot taka letnia , przelotna , wieczorna burza.
Koniec wizyty Papieża. Mam mieszane uczucia jak już pisałam . Dziś jeszcze bardziej niż na początku. Niby religijne wydarzenie a od posłów , władz państwowych , senatorów i różnych państwowych oficjeli aż gęsto. Jak by nie mieli spraw państwowych do załatwiania. Czy my już jesteśmy państwem wyznaniowym ? Cóż , świat i tak idzie w swoją stronę , niezależnie od tego czy to się komuś podoba lub nie . Zwykłam przyjmować sprawy takimi jakie są , nie doszukiwać się drugiego dna i robić swoje. I robię .
Przedwczoraj zaczęłam dziergać na szydełku misiaczka - przytulaczka dla nowego członka rodziny . Szwagroska po raz drugi zostanie babcią i to już na dniach . Każda dzidzia w rodzinie dostaje buciki od prababci ( mojej teściowej) , a od niedawna ode mnie tulistworki. Moje wnuczęta oczywiście najwięcej tego mają , bo lubię je robić i wychodzą mi te stworki.
Zaszalałam , zamówiłam sobie zieloną sukienkę . Długo nad nią myślałam , aż w końcu zamówiłam . Kilka okazji się szykuje w najbliższym roku. Torebkę do zimowego kapelusza też wytropiłam i też zamówiłam . Najwyżej odeśłę , jeśli nie spełni moich oczekiwań . Na obrazku wygląda ładnie i ku mojej uciesze , okucia ma w kolorze srebrnym . Przeważnie wszystkie mają złote czego nie lubię . Do niektórych pasują , ale w większości psują efekty. Wypadałoby zrobić sobie jeszcze jakieś zielone mitenki . Ha, ha , jeszcze dobre dwa miesiące upałów , a w każdym razie przyzwoitego letniego ciepła a ja już o jesieni. Ale nie da się ukryć ; jesień to moja ulubiona pora roku i czekam na nią od chwili gdy tylko minie Gwiazdka i Nowy Rok.
Hania zielona sukienka to jest własnie to. Za jesienią nie przepadam chociaz w Italii jest ona długa i ciepła. Czy spedzę ja tu to znak zapytania Calusy
OdpowiedzUsuńZieleń to jeden z moich ulubionych kolorów. Buziaki
Usuń