babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 13 lutego 2014

13.02.2014 Siedemdziesiąt jeden i pół

kilograma , to według pomiarów , analizy stanu zdrowia i wieku , ilości tkanki mięśniowej i tłuszczyku  odpowiednia dla mnie waga . Tak orzekła pani dietetyczka . Zresztą blisko tego co miałam przed zachorowaniem na tarczycę . Bo pani dietetyczka skupiła się na tym problemie .Zmierzyła mnie, zważyła na takiej wadze i urządzeniu do pomiaru tkanki mięśniowej i tłuszczowej jednocześnie .  Wzięła też pod uwagę fakt ,że jestem po menopauzie, sprawdziła wyniki , wypytała szczegółowo o choroby w rodzinie, aktualny stan zdrowia a potem jeszcze o tryb życia , sposób gotowania posiłków , używane przyprawy , ulubione potrawy , rodzaje serów , wędlin , ryb i wszystkiego co jemy , nawet rodzaje wina , choć tylko okazjonalnie je pijemy , ulubione rodzaje herbaty. Wizyta trwała półtorej godziny . Kobieta skrzętnie wszystko wynotowała , potem kazała mi szczegółowo ( ilości i godziny ) wymienić co i o której jadłam wczoraj  i w ostatni weekend . Porównała to wszystko i na początek stwierdziła ,że na dojście do 71 i pół kg potrzebuję 10 miesięcy , po czym na początek zaleciła zmienić w czasie ilości zjadanych posiłków. To znaczy rano więcej i treściwiej , w ciągu dnia pracy dwie przekąski , a potem normalny obiad i bnoardzo mało i lekko na kolację . I dołożyć trochę więcej warzyw. A poza tym pochwaliła za sposób gotowania i fakt, że unikam sztucznych przypraw typu vegeta  i podobne oraz produktów przetworzonych  ; pasztetów, dań ze słoików , słodkich deserków itd. No i oczywiście fastfoodów.  W sumie orzekła, że nie odżywiam się źle tylko powinnam zmienić kolejność i trochę się w tym przeorganizować. Szczegółową dietę i wyniki badania dostanę za tydzień. Za trzy tygodnie mam wizytę kontrolną , z ważeniem i pomiarami. Nie wymaga też szczególnych ćwiczeń , wystarczy taki ruch jaki mam na co dzień a jak dam radę dodatkowo to tym lepiej. W ogóle to ma jakieś innowacyjne podejście do sprawy . Zupełnie inne niż to co zdążyłam na temat różnych diet przeczytać.  Twierdzi np. że BMI ( jak wiadomo wszyscy to jak wyrocznię traktują ) nic nie mówi, że to tylko jeden nie wiele znaczący wskaźnik. I tym mnie przekonała do swojej metody najbardziej. Do czytania podobno będzie dużo . Czytać lubię więc może być , co jej zresztą powiedziałam . Stwierdziła,że to dobrze, bo dużo osób nie czyta wszystkiego i narzeka , że efekty nie widoczne . Hmmm , 10 miesięcy to i dużo i mało , no bo w sumie nawet nie rok , ale jak to przełożyć na taki ścisły reżim w trybie życia , to nie wiem ... No dobra , będę próbować  zjadać rano solidne posiłki a nie jeść dużo na kolację  a potem się zobaczy . 
Tania taka wizyta nie jest , ale wliczone w to są wszystkie materiały . No i jak by na to nie patrzeć ustalają dietę indywidualnie , a nie jedną dla wszystkich , no to i cena za 1 sztukę a nie hurtowa. 
No ... to by było tyle na dziś . 

6 komentarzy:

  1. widzisz Haniu, że nie taki diabeł straszny jak go malują? :) cieszę się, że masz motywację i chęci, będzie leciała wskazówka w dół, trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hania trzymam kciuki... co to jest 10 miesiecy ... :)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Motywację mam ; fajne ciuchy, łyżwy , raz po raz bolące stawy . Mam nadzieję ,że ze wsparciem pójdzie łatwiej . Dzięki za dobre słowa

      Usuń
  2. Lucia , też sobie tak powtarzam .Zobaczymy .

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że zadbasz o siebie. A ja mam ogronne zaległości czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń