po raz kolejny przerosła mnie sytuacja z matką. Akurat byliśmy na wieczornym spacerze gdy sąsiadka wysłała mi sms , że babsko znów się wsypało matce na chatę. Wracaliśmy już , więc zamiast do wejść do mieszkania , wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Nie byłam pewna czy wciąż tam jest więc po cichutku otworzyłam drzwi do klatki, weszłam na piętro i posłuchałam pod drzwiami. Gadały , siedząc w małym pokoju i tu mój fart, bo siedziały w małym pokoiku prawie na wprost drzwi więc słyszałam. Po cichu zeszłam na dół i zadzwoniłam na policję. Patrol się zjawił po może 10 minutach. No i weszłam z patrolem. I tu mój niefart , bo przysłali jakieś dzieciaki pewnie zaraz po szkole, nie wprawione w takich interwencjach. Owszem grzeczni ale mało stanowczy w porównaniu z poprzednimi patrolami. Nawet babska nie przeszukali. No cóż, liczy się , że byli. Co dalej ? nie trudno się domyślić . Skończyło się kolejną awanturą a to babsko jest coraz bardziej bezczelne, nie dość, że udawała, że nie słyszy co do niej mówią , to jeszcze zaczęła na mnie nadawać, że nie daję matce jedzenia, że ją biję, wyzywam , nie daję lekarstw i takie tam bzdury . Całe osiedle dobrze wie, że to nie prawda ale moja matka oczywiście potwierdziła i jeszcze nawrzeszczała, czego to jej nie zabrałam. Malo tego, ruszyła na mnie z pięściami. Żeby nie policja to chyba by mnie pobiła. Na koniec policjanci jak już wygonili z domu to babsko, próbowali jej wytłumaczyć , że jest notowana, że policja ma zgłoszenia na nią, że okrada ludzi, że matka ma mnie słuchać i nie wpuszczać nikogo. Matka swoje , ona nic nie ukradła, ona jej pomaga, ona jest pielęgniarka i swoje w kółko , jaka to ja wredna i jak ją zaniedbuję. No diabli nadali. Aż mi się policjant spytał, czy to właśnie nie jest w tym problem , jak ja ją traktuję. I to było to co mnie dobiło. Oczywiście się wybroniłam , bo jestem typem wojownika i jak mnie ktoś atakuje, to się nie cofam tylko oddaję ciosy. Na początek wyciągnęłam z torebki pudełko z tabletkami, "proszę bardzo , uszykowane na jutro rano" ( a tak naprawdę to znalazłam rano pudełko przygotowane na niedzielę, które matka schowała zamiast wziąć i dlatego miałam w torebce dwa , puste i pełne) i zgarnęłam szybko ze stolika paragon z zakupów, które zaniosłam jej w sobotę " a tu paragon za zakupy, co sobotę przywożę jedzenie na cały tydzień" i pokazałam zdjęcie z soboty, bo wciąż robię zdjęcia, ze jej dostarczam. Akurat trafiłam na pierwsze z brzegu , a tam było jak daję jej pieniądze. Oczywiście sprawdziłam przy policji i tej babie czy je ma. Miała, dwa razy po 20 zł, a dałam 200. Normalnie bym tyle nie dała , ale już się awanturowała, że nie odebrała emerytury więc przyniosłam jej tyle, żeby ją uspokoić , razem z tym co miała w portfelu z poprzedniego tygodnia było tego 350zł. Czyli coś z tą kasą zrobiła. Co? tego się nie dowiedzieliśmy a babsko się wyparło. Już na samym końcu , po tej dyskusji , o tym czy i jak się nią zajmuję sprawdziłam w kuchni czy ma jedzenie . Moje "coś mi mówi" podszepnęło, ze mam to zrobić. No i z całych tych zakupów sobotnich , został jeden pojemnik zupy , jedna tacka z obiadem i resztka ze zgrzewki serdelków czyli 2 z sześciu, które były w opakowaniu. Nie było nawet chleba. Akurat chleb mogła zjeść, bo lubi , ale reszta ? Starczyło by tego jedzenia dla dwóch osób, tak na dobrą sprawę. Wychodzi, że jak skończyło się źródełko na kasę, to jedzenie wynosi, albo zjada. W sumie ta interwencja niczego nie załatwiła, ale notatka jest kolejna i to się może przydać. Totalnie mnie ta akcja zdołowała, do tego stopnia , że nie byłam w stanie w domu zrobić nawet herbaty i podać kolacji. Pół nocy miałam z głowy tak mnie nerwy żarły. Dzisiaj też się do końca jeszcze nie pozbierałam , dopiero późnym popołudniem trochę mi odpuściło. Rano zadzwoniłam do szefowej opiekunek poinformowałam o sytuacji. Doradza iść złożyć zgłoszenie o nękanie do prokuratury. Nie dodzwoniłam się dziś do adwokatki ale zapytam co ona o tym sądzi i pewnie tak zrobię , jeśli potwierdzi, że to dobry pomysł. Rozmawiałam też z kuzynką i synową . Obie mi radzą załatwić kwit od psychiatry , że to daleko posunięta demencja , bo opinia od rodzinnego to jedno a specjalisty to inna bajka. No i umówiłam dziś od razu prywatną wizytę na 14 kwietnia. Pytanie czy zdołam ją tam zaciągnąć. A jak nie to może i lepiej, bo przynajmniej spokojnie porozmawiam o sytuacji. Szaleństwo jakieś ! Dzisiaj już jak zwykle ; mam problem to próbuję się z nim zmierzyć. Wojownicza natura jak zwykle wygrywa ale ile mnie to kosztuje to tylko ja wiem.
Miłego wieczoru !
Walcz i nie dawaj sobie wmowic zadnej winy!!! Dobrze jakbys miala staly kontakt z dzielnicowym czy innym policjantem ktory zna Twoja sprawe. Zapytaj o to na komendzie. Zeby nie bylo wiecej takich glupich sytuacji. Zeby wiedzieli co maja robic i kogo scigac. Na dzialania polucji tez mozesz sie skarzyc, choc to ostatecznosc.
OdpowiedzUsuńZero watpliwosci, idz jak czolg i zalatw ubezwlasnowolnienie i wszelkie podkladki. A co z ta kamera na stale?? Moze to najwyzszy czas oddac matke do dps i spokoj. Ilez bedziesz sie uzerala??? Krotkie, proste rozwiazania szybko przynosza poprawe.
Czytam, jestem,
Inka
Jestem w stałym kontakcie z dzielnicowym i z paniami z ops , sprawa ubezwłasnowolnienia jak to w sądzie: musi nabrać urzędowej mocy. Z policją jest tak, ze jak wzywam patrol , to jedzie ten , który ma dyżur i jest wolny. tu akurat nie ma innej opcji, trafił sie wczoraj taki a nie inny. Ważne, że jest notatka. Kwity zbieram, kamerka już jest , na razie nie daliśmy rady jej podłączyć do internetu, może jak wyciągnę matkę z domu do lekarzy to chłopaki dokończą, bo trzeba trochę przerobić kable. O domu opieki myślałam ale to nie prosta sprawa , bo kosztuje. Nawet ten państwowy. Matka ma wysoką emeryturę ale mogą jej potrącić tylko 3/4 tego co ma, takie są przepisy . Musiałabym co miesiąc dopłacać około 3 tysięcy. Sporadycznie bym mogła ale co miesiąc to dla nas jednak za duże koszty. Na razie szukam innego rozwiązania i robię tyle ile mogę. Dziękuję za słowa wsparcia.
UsuńA gdyby wynajac opiekunke?...lub zaprosic do mieszkania pania Ukrainke? Przypilnowalaby matki i mieszkania...kolo mnie mieszka 97letnia sasiadka...ma pania z Ukr ktora z nia mieszka na stale, pani rano wychodzi do innej pracy (tez opieka), wraca na obiad, po obiedzie wychodzi do wieczora do tamtej 2 pracy, wraca na noc. Plus opiekunki z mopsu i bylaby opieka calodobowa...chyba znacznie taniej niz pryw dps?
UsuńDbaj o siebie. I zadnych wyrzutow! Przytulam mocno!
Inka
Na razie mam opiekunkę z ops na godzinę dziennie , ale to z wynajęciem komuś pokoju nie jest zły pomysł , muszę przemyśleć choć z matki charakterem to mam obawy .Może zwiększę ilość godzin opiekuńczych ale to po rozmowie z psychiatrą. Ja pisałam o państwowym dps. Ceny w prywatnych, na naszym terenie przekraczają 10tysięcy. Państwowy kosztuje 6200.
UsuńPonieważ znam to na pamięć - i moja Mama i Teściowa niemalże w tym samym czasie miały demencję to potrafię wyobrazić sobie poziom kłopotów z którymi się zmagasz.Z doświadczenia wiem, że zanim dps to trzeba mieć ubezwłasnowolnienie. Dopóki papierka niema , to wystarczy , że Twoja Mama powie, że nie chce do DPS to prawo mówi, że ma prawo decydować o sobie i nici z dobrych skadinąd pomysłów. Opiekunki , bądż ktoś mieszkający na stałe tez się nie będzie podobać i znowu plecy z tyłu.Współczuję, bo wiem co to znaczy. Koniecznie staraj się o dokumenty od psychiatry i dołącz do wniosku o ubezwłasnowolnienie(może lekarz zgodzi się na wizytę prywatną , bo zaocznie niewiele wskórasz). Nie potrafię pocieszać , bo nie ma z tego dobrego wyjścia. Trzymaj się po prostu i próbuj łapać dystans. Dowiedz się w mopsie o papiery o wsparciu - od zeszłego roku jest ustawa , która określa stopień niepełnosprawności i przyznaje poziom wsparcia. Zawsze są to pieniądze za które można zatrudnić kogoś dodatkowego do opieki.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie. Wniosek o przyznanie stopnia niepełnosprawności już złożyłam, czekam na decyzję. Przepisy też już poznałam a sprawa o ubezwłasnowolnienie ma się odbyć po Wielkanocy, choć na razie nie ma terminu, jestem w kontakcie z adwokatką. Tego właśnie się obawiam ,że osoba , która by tam zamieszkała się nie spodoba (oględnie rzecz ujmując) , bo i na opiekunkę z ops jest foch. Nie ma dobrego wyjścia niestety. Tak czy inaczej robię co mogę . Zdradź swoje imię lub nck, będzie mi miło.
UsuńI zeżarło mi duży komentarz
OdpowiedzUsuńTak wiem, że są duże koszta DO, bo z eksem był problem. Mnie dopłata nie dotyczy, bo jesteśmy po rozwodzie, ale wiem, że dobierali się do syna. Czy płaci nie wiem, bo nie mam kontaktu.
Rozumiem Twój zjazd, bo mam tak samo, ale potem wstaję do pionu.
Na początek zgłosiłabym do ,prokuratury, ale tam są bardzo długie terminy spraw. Słyszałam o tym ostatnio. Wzięłabym kogoś na godzinę wieczorną. Kogoś kto mieszka w pobliżu i chce parę groszy dorobić. Naprzemiennie z Tobą.
Bardzo Ci współczuję tych perturbacji.
Jak będziesz mieć chwilę czasu zadzwoń. Co dwie głowy, to nie jedna. Całuję
Wiem, obiecałam dzwonić i jakoś mi nie wychodzi. Za dużo się dzieje. Spróbuję się jakoś zmobilizować. Gadałam o tym wpadaniu wieczorem z sąsiadką z parteru, Ukrainką, choć na razie tak nie wiążąco. Sama zresztą zaproponowała, że gdym potrzebowała to może pomóc, bo pracuje 4 godziny u innej "babci" dwie ulice dalej a poza tym ma wolne. Może masz rację i przy okazji jak ją spotkam to wrócę do tej rozmowy i jakoś się z nią dogadam.
UsuńI to by było idealnie. Blisko i na trochę. Za to często. Raz Ty raz ona. Może to coś da.
UsuńWłaśnie o tym intensywnie myślę , rozważam za i przeciw, Nie będę jednak robić niczego na siłę, bo się nie sprawdzi. Jak się matce nie spodoba to będzie tylko kolejny problem.
Usuń