babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 2 maja 2020

2.05.2020 Życie musi się toczyć

I się toczy , a my trzymamy się mocno. Pojechaliśmy dziś wszyscy ;Szwagroska , meżuś i ja wybrać trumnę i załatwić pochówek.  Okazuje się, że obsługa cmentarza komunalnego dyżuruje całą dobę przez 7 dni w tygodniu. Udało się załatwić wszystko od razu . A dokładnie to zlecić , bo wszystkie sprawy , nie wyłączając formalności w zusie bierze na siebie zakład pogrzebowy. Świat poszedł do przodu od czasu gdy chowaliśmy ojca , a potem wnuczka . Nalataliśmy się wtedy niemożliwie , a teraz bez kłopotów wszystko w jednym miejscu . Po załatwieniu wszystkiego pojechaliśmy na kawę do Szwagroskiej. Niby na kawę , ale w sumie trochę z nią posiedzieliśmy .  Czeka ją trochę sprzątania , bo w pokoju teściowej zostało mnóstwo rzeczy , z których korzystała . Umówiła się z byłym mężem , że jej w tym pomoże . Jakiś czas temu się pogodzili .Trochę jej się dziwię , ale to w końcu jej sprawa.  
Dla odreagowania po obiedzie pojechaliśmy na działkę . Było co robić, oj było. I jeszcze jest , ale już zaczęło wyglądać. Mężuś wziął się za kosiarkę , a ja za grządki.Zrobiłam nowy gazon i  posiałam trochę kwiatów, uporządkowałam ogródki w oponach i też posiałam nowe kwiatki  i przekopałam kolejny kawałek grządek , które kiedyś młodzież przeznaczyła dla babci . Nie dużo , dwa metry kwadratowe. Tym sposobem mam gotowe już trzy . Klomb który powstał  po zlikwidowanym palenisku zaatakowały mrówki. Muszę kupić taki proszek , którego używamy w przybiurowym ogródku i wytępić . Na razie nic się nie dało posiać w tym miejscu. Odrosły porzeczki z wyjątkiem jednej i samosiejka - dzika róża . Zrobiłam jej podparcie z kija po starej dziabce i podwiązałam. Zostanie z nami. Dwa drzewa znów do wycięcia . Jedno uschło całkiem , a drugie złamane po nawałnicy , wprawdzie wypuściło odrosty , ale kompletnie dzikie  . Nic z niego już nie będzie zwłaszcza, że pień jest w środku spróchniały. Odpaliliśmy sobie też grilla ( co by bardziej majówkowo było, święto w końcu ) , zjedliśmy pieczone kiełbaski i obgadaliśmy dalsze prace.  Przyniosłam też pierwsze gałązki bzu. W całym mieście już zakwitł. My mamy taki trochę późniejszy . Za jakiś tydzień będzie w pełnym rozkwicie. 
Trochę popadało , ale krótko. Takie przelotne półgodzinne opady. Ziemia sucha jak popiół .
Dawno nie pracowałam fizycznie , jutro z kanapy nie wstanę pewnie zakwasów. 
Kwarantanną nikt się już chyba nie przejmuje . Przez miasto przewijały się dziś tłumy ludzi.  W maskach na twarzy wprawdzie , ale już odległości mało kto przestrzegał. Oby nie było z tego wzrostu zachorowań.

2 komentarze:

  1. Tak już na tym świecie jest że życie trwa. Na smutki praca w ogródku dobrze robi. Szczerze mówiąc obawiam się tego rozluźnienia. Uważajcie na siebie
    U nas znowu wzrosła ilość zgonów mimo spadku zakażonych. Smutne to. Znów prawie 500 w ciągu dnia. A wczoraj było 265. Czyli sporo nowych. Trzymajmy się Haniu i z rozwagą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam , na wszelkie smutki praca najlepsza .

      Usuń