Tak myślę . Ruch samochodowy jakby trochę większy i miasto nie tak całkiem wymarłe jak przez ostatnie dni. Chyba zaczynamy się otrząsać z szoku i brać sprawy w swoje ręce. Wiem ,że restrykcje , zakazy , kwarantanna , ale żyć trzeba dalej i ludzie doszli do tego punktu, że nie ma co się oglądać na działania władz , zalecenia lekarzy i puste obietnice pomocy ,tylko robić swoje. To samo zjawisko zaobserwowałam dawno temu , kiedy ogłoszono stan wojenny. Najpierw szok a za parę tygodni codzienna walka o byt - niezależnie od sytuacji. To jest instynkt przetrwania .
W kraju potworny chaos . A tuż za rogiem kolejna klęska żywiołowa czyli susza i za drugim rogiem kryzys ekonomiczny . Marne perspektywy . Nie takie rzeczy jednak się na tym świecie działy i ludzie przetrzymali. Bez wątpienia zyskała na tej pandemii przyroda. Wczoraj pokazywali wskaźniki i zdjęcia satelitarne zanieczyszczenia atmosfery sprzed pandemii i po dwóch miesiącach. Różnica jest aż zaskakująca . Deszcz nadal nie pada i są już tego skutki; płoną bagna biebrzańskie . Na Warcie ledwie 40 cm wody , a nasz miejscowy "Nil" niemal zniknął . Tak to chyba jednak w historii bywało ; wraz zarazą przychodziły inne klęski.
Na dzisiejsze popołudnie nie zaplanowałam żadnej pracy , no bo ile można robić to samo czyli sprzątać , prasować czy porządkować szafy? Kończę szydełkowy abażurek , a potem zabiorę się za wariant numer dwa czyli , oklejanie gazą . Przyszły zamówione dla małżonka koszule z Wólczanki. Świetna jakość . Dil roku zresztą zrobiłam , bo mam trzy w cenie jednej i to najtańszej z nich. Dla siebie zamówiłam w bonprixie dwie tuniki na lato . Wiem obiecałam sobie nie kupować jak nie skasuje 3 sztuk starych , ale jakoś sobie trzeba nastrój poprawić skoro inne przyjemności odłożone do nie wiadomo kiedy. Tuniczki takie same , ale w dwóch różnych kolorach , seledyn i jasnożółty z motywem dmuchawców .
No i tyle . Mija kolejny dzień w cieniu pandemii .
Mimo wszystko czuć w tekście optymizm. Zakupy też poprawiły Ci chyba nastrój. Oby wszystko dało się uladzic. Na pogodę nie mamy wplywu ale jakoś trzeba ten rozwalajacy się pojazd podtrzymać . Że swojej chociażby strony. Uściski .
OdpowiedzUsuńMój nastrój dokumentów poprawił rower!
OdpowiedzUsuńTeż chyba swój wyprowadzę i przynajmniej do matki będę nim jeździć , bo mój organizm domaga się ruchu .
UsuńDokumentnie!
OdpowiedzUsuńZwykle zakupy traktuję jak każde inne - potrzebne to trzeba kupić . czasem jakieś szaleństwo , ale z umiarem , raz na kilka lat . Ale dziś nic nie jest jak zwykle. A do optymizmu to chyba jeszcze trochę . Powiedzmy, że gdzieś u progu. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńTo była odpowiedź dla Luci , jakoś się wszystko wymieszalo.
UsuńJest lepiej , widzę to po parkingu pod mamy blokiem , znowu zastawiony , ruszyło trochę centrum i bazar . Na ulicy też już korki , masz rację ludzie biorą sprawy w swoje ręce , bo ile można dawać się ogłupiać .Policji tylko pełno i mandaty wlepiają za byle co .Paranoja .
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze, bo jest jakaś nadzieja chociaż wciąż żyjemy w zawieszeniu . I nie wiemy jak długo.
OdpowiedzUsuń