babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 24 lutego 2017

24.02.2017 Się porobiło...

Rano po mieście rozeszła się hiobowa wieść ; skażenie wody . Wieść rozchodziła się szybko , szczególnie na biurowym osiedlu wykrzykiwana sobie przez sąsiadów z okien i balkonów. Mężuś zadzwonił do zaprzyjaźnionego pracownika wodociągów , żeby sprawdzić u źródła. Potwierdziło się. Około 10.30 zaczęli rozwozić po mieście darmową wodę . Każdy mógł dostać po zgrzewce przy każdym kolejnym objeździe. Nawet my się załapaliśmy , choć wcześniej mężuś do pobliskiego lidla podjechał kupić . Okazało się ,że mamy w wodzie jakąś bakterię . Wodociągi stanęły na wysokości zadania i od razu zaczęli szukać , żeby źródło zakażenia zlokalizować , tym bardziej,że na co dzień mamy tak czystą wodę ,że można ją bez obaw pić po prostu z kranu. No i zadbali ,żeby ludzie wodę mieli i na swój koszt ją ludziom dostarczyli. Teraz pod wieczór już sytuacja jest opanowana , ale wodę zachlorowali i ją ozonują . Śmierdzi niemiłosiernie i przez kilka dni pewnie tak będzie aż wybiją wszelkie bakterie . 
Niedawno zamówiłam sobie książke w księgarni internetowej. Wysłali mi ją barzdo szybko , bo już na drugi dzień . I byłoby wszystko pięknie ale jakiś osioł na poczcie zamiast wysłać na główną , to wysłał na odległe osiedle na drugim końcu miasta . Dziś w końcu znalazłam czas ,żeby tam pojechać ( auto mam sprawne od dwóch dni) i co się okazało: czynne od 12 do 18.00. Zdążyłam się wkurzyć. Około 15.00 pojechałam jeszcze raz , zwłaszcza,że musiałam do firmy , która nam robi litery świetlne zajrzeć i znów się wkurzyłam . Cztery osoby przede mną , a stałam ponad pół godziny i nie dlatego ,że tyle mieli ludzie do załatwienia , ale dlatego ,że panienka z okienka była kompletnie nie zorganizowana . Klęłam w duchu jak szewc , ale czekałam , bo jak nie odebrałabym dzisiaj to nie wiem kiedy .
 Wzoru litery firma nie zdążyła zrobić . Znów się wkurzyłam , bo w poniedziałek będę musiała się znów fatygować i kombinować z parkowaniem samochodu . Strata czasu . 
   Na jutro specjalnych planów nie mam , zwykłe sobotnie zajęcia i zrobienie domowego makaronu do niedzielnego rosołku. A mniej- więcej od 17.30 będziemy mieli wnusię , bo rodzice na zabawę się wybierają . Za to w niedzielę jedziemy do Poznania odwiedzić przyjaciół. Dawno się nie widzieliśmy. Już dziś nie mogę się doczekać. 

2 komentarze:

  1. Na miejskim basenie, niedaleko nas, pojawiła się bakteria jakiegoś cholerstwa słonecznego, afera na sto fajerek, bi niby wszystko się zgadza w procedurach, potem w unicestwianu tejże, a ona sobie nadal siedzi w tej wodzie. Szef basenów podał się do dymisji, dzieci ze szkół przestału odwiedzać, grozi krachem , ale nikt jakos się nie przejmuje! Ja czasami sie zastanawiam, że chyba jaki zgon musi byc, aby ktoś się ocknął!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety prawda , u nas wszyscy tak mają ; póki nie ma katastrofy to lekceważą wszystko , a jak się wydarzy to też przestrzegają tak długo dopóki wrzask nie ucichnie , a potem wszystko wraca w stare tryby. U nas już temat opanowany i dotyczył jak się okazało tylko 3 ulic. Szybko zareagowali.

      Usuń