Niby nic takiego , obowiązki babciowe , ale najpierw szkoła, potem pilnowanie odrobienia lekcji i ćwiczenia z tabliczki mnożenia , a na koniec jeszcze szkolny konkurs "pokaż co potrafisz" i długi pobyt na sali gimnastycznej. Logistyka im trochę szwankowała , powinni byli rozłożyć występy na dwa dni. No , ale w końcu wnusia zaśpiewała , piosenkę o babcinych naleśnikach i po 18.00 wracałyśmy do domu. Młodzież przyjechała za jakieś pół godziny i od razu jechali z powrotem do szkoły na ogłoszenie wyników. Tym razem wnusia się nie załapała na nagrodę , a jedynie na dyplom za udział. Nie przejęła się tym wcale.
A tak poza tym to szef zaszalał , kupił karton pączków z lidla , bo to dziś tłusty czwartek , trzeba było zadbać o tradycję i wsunąć parę sztuk. Okazały się pyszne . Nie były opite tłuszczem , ani zbyt słodkie i na dodatek miały mnóstwo konfitury malinowej w środku. Zniknęły wszystkie.
Kontrabanda kwitnie ; a jakże : na naszym targu . Po odwiezieniu wnusi do szkoły i uruchomieniu swojego stanowiska pracy , urwałam się na chwilę na targ żeby domowego kurczaka na niedzielny rosół kupić. I co ? Ano nic ; ani sztuki. Stały te wszystkie babcie co zwykle , miały jaja , jakiś seler czy inną marchewkę , wiejskie sery i mleko , a kurczaka, kaczki czy królika ani śladu . Jak już wychodziłąm i rozglądałam się nadal po straganach jedna mnie zaczepiła i takim przyciszonym głosem pyta " czego pani szuka :?" Ja na to, że rozglądam się za jakimś kurczakiem . A ona na to : "kurczoka pani potrzebuje , to tam mają w samochodzie , pani podejdzie " pokazała kierunek kiwnięciem głowy . Usłyszał to jeden młody chłopak , króry się kręcił obok , podszedł do mnie i mówi : " mam kurczaki, pani podejdzie ze mną ". Podeszłam , otworzył bagażnik , poszperał pomiędzy torbami foliowymi i wyciągnął świeżutkiego kurczaka . "Podoba się pani, może być ? " pyta i rozgląda sie na boki . Kurczak był naprawdę porządny i nawet rozmiar taki jak miałam w planach więc zaakceptowałam. " To dalej , do torby szybko , ma pani?" Mam , podstawiłam torbę - szmaciaka . Dałam żądaną zapłatę i pytam , a co to za konspiracja ? Młody na to : ano konspiracja ; te ch.....e zabronili rolnikom sprzedawać na targu drób . Teraz tylko po marketach wolno " . Zgłupiałam z wrażenia " dlaczego zabronili? pytam . "A cholera ich wie, kasy na 500+ szukają ". Nooooo... Nie wiem czy to szukanie kasy na 500+ , czy co innego , ale zakaz co najmniej dziwny .
To jest to czego w Polsce nie lubię. Tych kombinacji, braku poszanowania prawa. Tych i onych, którzy sa winni ale kto konkretnie i czemu jest winny nie wiadomo? Taka nieokreśloność wspomagana kombinatorstwem i złodziejstwem. Hm... Myślałam, ze to juz przeżytek? We Francji tez kradną i to na potegę ostatnio kandydaci w prezydenty ale to kradzież w milionach nie kurczaków... Eh... Pozdrawiam przedwakacyjne.
OdpowiedzUsuńWiesz, to właściwie już było w zaniku, ale od ostatnich wyborów jest olbrzymie przyzwolenie władz na różne przekręty i niegodziwości . W tym przypadku to akurat głupota, nie jestem w stanie zrozumieć komu przeszkadza drobny handel bazarowy ,to że jakaś emerytka dorobi sobie parę złotych sprzedając 3-4 kurczaki z własnej hodowli na tydzień
UsuńSzczęka mi opadła. Tego nawet za naszego socjalizmu nie było, żeby kury czy kurczaka na rosół na targu nie można było kupić. To zaczyna przypominać " dom wariatów". Buziaki
OdpowiedzUsuńTo jest dom wariatów , niestety , to co się u nas wyprawia to się w głowie nie mieści .
UsuńSprawdzę we wtorek, jak pojadę do miasta, czy u nas tez taki zakaz sprzedaży obowiązuje! Bo to przecież niewiarygodne! Jak będziemy gotować prawdziwy rosół bez prawdziwej wiejskiej kury?! :-(((((
OdpowiedzUsuńSprawdź , bo ja też jestem ciekawa o co w tym chodzi.
Usuń