babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 13 listopada 2016

13.11.2016 Imprezowo , niedzielnie , jednym słowem świętowanie

Od rana takie domowe , jak to w niedzielę . Czas na posiedzenie w wannie , niedzielny obiadek przygotowany bez pośpiechu , trochę pracy nad dekoracjami świątecznymi i zabytkiem a w wykonaniu mężusia buszowanie w necie i czytanie zaległych meili . Dziś szalał na stronach z biżuterią i nawet mi kilka okazów podesłał , pewnie jakąś świąteczną niespodziewajkę obmyśla . Nie mam nic przeciw, jakby co . 
Z zabytkiem więcej pracy niż się zapowiadało . Dopiero w przedpołudniowym ostrym świetle dziennym dało się dojrzeć wszystkie ubytki w drewnie. Skupiłam się więc dzisiaj na wypełnieniach szpachlówką . I znów sobie schnie . Szlifowaniem zajmę się więc w tygodniu albo w następny weekend , choć wolałabym za tydzień zając się ramą . Mężuś się wkręca , już wymyślił, że do szlifowania ramy trzeba będzie zabytek rozkręcić .Pewnie trzeba , albo i nie , ale niech rozkręca . Pomysł juz sobie przyswoił , a za chwilę zacznie twierdzić ,że to on sam wykonał , ale niech tam. Kiedyś dawno temu miałam w planach zostać konserwatorem zabytków . To był jeden z moich pomysłów w związku z historią  ; były i inne - archeologia, praca naukowa , historia sztuki , ale jak to ze mną bywa życie mi fikołki fika co jakiś czas i historia została w sferze zainteresowań i hobby . Teraz wiem na czym to polega ; cierpliwość i mrówcza praca ale mogłabym to robić. 
Na 17.00 udaliśmy się do pobliskiej kręgielni na imprezkę . Była niespodzianka , prezenty , tort ze świeczkami i mnóstwo zabawy . Pudla wszyscy oglądali i musiałam tłumaczyć skąd i dlaczego , bo pokolenie młodsze od nas i nie bardzo pamiętało , ale pochwalili . Po raz pierwszy byłam w kręgielni i nawet parę razy pokulałam tymi kulami z marnym skutkiem zresztą . Wcale mnie nie chciały  słuchać .Pogadałam za to z dziewczynami . Spotkała się ta sama banda , co na wyjeździe na Kaszuby choć w nie pełnym składzie więc było o czym gadać . Gra w kręgle raczej mnie nie wciągnęła. Ja zresztą wszelkie gry szerokim łukiem omijałam od dziecka . Nie lubiłam i już .  Impreza była udana , dzieciaki świetnie się bawiły , młodzież też . Jedyna wada , słaba wentylacja , było strasznie gorąco . Nie wiedziałam i ubrałam się w legginsy i dość ciepłą tunikę i ledwie wyrabiałam . Impreza nie trwała zbyt długo , bo wiadomo , w takich przybytkach rezerwuje się i płaci za czas ale trzy godziny wystarczyły.
No i koniec tego dobrego; wydłużony weekend dobiegł końca  , od jutra znów szaleństwo . A tydzień zapowiada się intensywny ; zaczynamy nowy kontrakt , kończymy trzy kolejne i zapisaliśmy się z małżonkiem na wykłady z biznesu . Będzie o podatkach , inwestowaniu , sukcesjach i t p. W przerwach przerywniki ; dla panów jazda próbna nowym modelem opla , dla pań konsultacje dietetyczne , ale to dopiero w piątek po 15.00. Mam nadzieję ,że limit niefartów wyczerpaliśmy w ubiegłym tygodniu ...
Za oknem mroźno . Zima już się czai.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz