babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 30 października 2016

30.10.2016 Roczkowo

Świętowaliśmy . Po części roczek i imieninki najmłodszego wnusia , po części imieniny jego taty . Takie 3 w 1. Uroczysty obiadek i podwieczorek urządzili w restauracji za miastem , a dokładniej to w sali bankietowej , w pobliżu wykopalisk w Grzybowie. Wieś w jesiennej szacie okazała się niezwykle urokliwa . W tej części nigdy jeszcze nie byliśmy i okazało się , że było warto ale o tym później. Mały z początku był trochę skołowany ; mnóstwo ludzi , głośno i wszyscy się z nim witali i obsypywali czułościami , ale długo to nie trwało . Dołączył do pozostałej 10- tki dzieciaków i bawił się z nimi pod opieką starszego braciszka . Podziwiam jak starszy wnusiu się nim opiekuje i jak się świetnie razem bawią . Jedzonko było pyszne , choć bardzo tradycyjne a różowe wino idealnie dobrane do potraw . Na podwieczorek  był tort w niebieskim kolorze z fajerwerkiem i świeczką , którą mały zdmuchnął i kilka gatunków innych ciast , choć w umiarkowanej ilości . I co ciekawe maluch sam zjadł swój kawałek torcika , pomagał sobie paluszkami , ale poradził sobie . Położyli mu tradycyjnie , pieniądze, różaniec , książkę i kieliszek . Oczywiście drapnął kasę a z prezentów naszego micha przyswoił sobie od razu . Myślę ,że to będzie jego ulubiony przytulak. 
Na parę minut urwaliśmy się z imprezki , bo podjeżdżając do restauracji minęliśmy zabytkowy kościół , cmentarz i rotundę . Wiedziałam ,że one tam są ale nigdy tam nie zajrzeliśmy. Okazały się bardzo ciekawe a w jesiennym anturażu wygląda wszystko po prostu cudnie . Sala bankietowa jest prawie na przeciw więc nie zajęło nam to wiele czasu . Zdjęcia wrzucę jak obrobię . 
Imprezka skończyła się około 17.30 . Mały był już tak śpiący , że kładł się na podłodze . Pomogliśmy spakować prezenty i resztę jedzenia i pojechaliśmy. 
Poza tym nasza wnusia za koszyk z kotami zrobiony z dyni dostała I miejsce w konkursie o czym powiedziała nam jak tylko nas zobaczyła. I ma coś po dziadkach ; zamiłowanie do oryginalnych klimatów . Byli na zakupach i sama sobie wybrała strój i jeszcze zapłaciła z własnej skarbonki . Piękną , czarno - białą sukienkę , uszytą tak,że jak się na nią patrzy  z przodu to widać pyszczek kota , lekko pod kątem lub z boku , po prostu czarno- białe kwadraty. Do tego miała grube rajstopy a la podkolanówki , z pyszczkami czarnych kotów nad kolanem i srebrne botki. Wyglądała rewelacyjnie i bardzo wyróżniała się wśród innych dzieciaków ( a była ich licząc z jubilatem 11- tka w tym 5 dziewczyn) . A jeszcze kilka miesięcy temu najlepszy strój to taki z  księżniczkami i syrenkami a tu nagle proszę ; klasyczna czerń i biel. 
Jutro dzień pracy , choć niektórzy mają wolne , nam jednak tym razem się nie poszczęściło pod tym względem. 

2 komentarze:

  1. Ależ musiało być sympatycznie. Wnusi strój obłędny. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda , mała naprawdę wyglądała obłędnie . Ma dziecko zadatki na indywidualistkę .

      Usuń