Nie zaginęłam w akcji, nie utonęłam w lukrze , nie przysypały cukrowe perełki, nie zagadały na śmierć wnuczęta - a gada się z nimi fantastycznie. Pierniki gotowe , właśnie wysychają, największy bałagan ogarnęłam , ale jutro muszę dopracować , bo wszystko się klei. Ale co tam ! Skoro wnuczęta wciąż jeszcze chcą piec z babcią pierniczki! Taki kapiący wszędzie lukier i kulające się po podłodze posypki to tylko drobny skutek uboczny.
Czas odpocząć , idę spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz