i rośnie. Już myślałam , że ogarnięte a tu starszy synalek znów mi wrzucił kolejne tematy. Wysypało się jak jakiegoś worka. Ledwie odpaliłam komputer żeby sobie spokojnie w blogach zaprzyjaźnionych pobuszować. I zamiast spokojnie planować sobie pieczenie pierniczków i co dalej to muszę znów jutro w papierzyskach nurkować... Dziś miałyśmy znów mnóstwo do pisania, towar znów nas zasypał a jutro przyjedzie następny. Mimo tego szaleństwa załatwiliśmy z małżonkiem rzecz ważną , wymianę dowodów osobistych. Trochę się zmieniło od czasu jak ostatnio to załatwialiśmy. Jakoś tak się złożyło, że dostaliśmy dowody w tym samym dniu. To i wymiana razem. Zrobienie zdjęć zajęło 10 minut a już za 25 minut były do odbioru. W urzędzie mieliśmy fart i tylko dwie osoby przed nami. Wszystko trwało może drugie 10 minut na osobę. Teraz mamy czekać na informację o terminie odbioru. Trzeba było to załatwić, bo co prawda wymianę mamy w lutym ale banki już "tupią" i wysyłają co kilka dni informację , że kończy się termin ważności dokumentów. Tak poza tym kupiłam bilety na koncert ballad Cohena na 9 stycznia. Znów u nas na miejscu. Ciekawe jak wypadnie, bo zapowiedź jest, że w tłumaczeniu Zembatego ( mam jego starą , z 1981 roku płytę winylową, na której śpiewa te ballady w swoim tłumaczeniu - piękne) , a wykonuje Artur Żmijewski. Nie wiedziałam ,że on śpiewa , ale może być ciekawie.
Ze spraw świątecznych, to na razie przygotowałam wszystko do pieczenia pierniczków i postawiłam już na stoliku chatkę z piernika , w sobotę dodam jej choinki i zaludnię aniołkami i innymi stworkami świątecznymi i dokończę pozostałe dekoracje. A za tydzień choinka. Dziś dokupiłam trzy bombki w kolorze lapis - lazuli ze srebrnymi zdobieniami. Byłam w bazie kurierskiej z pilną paczką. Obok jest centrum ogrodnicze więc wstąpiłam pooglądać dekoracje ogrodowe. Cudne są ! A jakie choinki ! Niestety wszystkie ogromne , w moim salonie się nie zmieszczą więc jak w ubiegłym roku pojedziemy na plantacje. W centrum jest sklep a w sklepie ogromny stół - skrzynka i na nim góry bombek w każdym możliwym kolorze. Nie mogłam się oprzeć.
Wcale się nie dziwię, że nie mogłaś się oprzeć bombkom. I znowu praca, ale już weekend z wnukami i piernikami. U mnie też chyba jutro będę karmić wnuka. A Cohena nie zazdroszczę, bo mi nie leży.😀 Mimo, że Zembatego bardzo lubię. Buziaki.
OdpowiedzUsuńRzecz gustu , ja Cohena polubiłam w lo , tak trochę na zasadzie, że w ogóle wtedy słuchało się u nas bardów ; Wysockiego, Okudżawę , Dylana , Cohena i jeszcze paru . Zostało mi , a parę kawałków ma takich , że jeszcze za 100 lat będą ich słuchać. Czekam na ten weekend.😃
Usuń