fakt, że to już październik. Coś za szybko mi ten czas leci. W biurze znów nurkowałam w papierach, synowa też a po drodze ogarniałyśmy wszystkie inne sprawy od badań okresowych chłopaków po zamówienie wywózki śmieci. U nas jest tak ,że ogólne wywożą co 2 tygodnie a segregowane od podmiotów gospodarczych na wezwanie. No to wezwałam, bo się kilka worków nazbierało. Popołudniu zaliczyliśmy cotygodniowe zakupy. Nic szczególnego , uzupełniliśmy zakupy spożywcze. Na jutro mamy plany działkowe, ale zapowiadają deszcz więc się okaże. W domu też mam co robić.
Czytam dalej przygody Jakuba Wędrowycza. Pękam ze śmiechu i nabieram podziwu dla autora; pomysły ma niesamowite. Kupiłam dziś kolejny numer "Country" z dyniami i jabłkami w roli głównej. I jak zwykle dużo porad ogródkowych i różnych ciekawostek przyrodniczych. Będę miała co robić w październikowe wieczory.
Ja się kuruję o jeszcze nie sprawdziłam października na zewnątrz. Strasznie ten rok zimny dla mnie. Dalej nie mam pewności, że do tej temperatury się przyzwyczaję. Raczej będę przeczekując i oczekiwać wiosny. No może jakieś zimowe wyjścia, ale takie prawdziwe zimowe. Jesiennych spacerów specjalnie nie widzę. Tylko na cmentarz w południe, dopóki żywe kwiaty, a potem jak dam radę nie zmarznąć. Uściski
OdpowiedzUsuńI dobrze, że się kurujesz. Jesienny spacer nie jest zły, ważne żeby nie padało ale rozumiem, ja tak mam na przednówku.. Buziaki!
Usuń