niestety dobiega końca. I to już widać na działkach. Chyba nawet jakieś nocne przymrozki były na dniach, bo wiele roślin po prostu zważyło. Oklapły i sczerniały. Już nie tak zielono i kwitnąca, choć wciąż kolorowo. Planujemy zakończyć sezon w długi weekend listopadowy ale o tym zdecyduje pogoda. Dziś zdecydowania mało sprzyjająca pracom w ogródku. Było zimno, wiało, a w końcu późnym popołudniem zaczęło padać .Zwinęliśmy się z działki po 17.00. I tak udało nam się sporo zrobić. Skasowałam wszystkie badyle, które dostały mrozu i po prostu źle wyglądały, poprzesadzałam kolejne kwiaty i wypieliłam i przekopałam dwie kolejne grządki. Obcięłam też przekwitłe róże. Wciąż mają pełno świeżych kwiatów. Mężuś zajął się trawnikiem i łączką. Skosił jedno i drugie i wygrabił suche liście i trawę - ostatni raz w tym sezonie. Łączka i trawnik gotowe do zimy. A potem zrobiło się zimno i to tak, że ręce przy robocie grabiały. Odpuściliśmy. Zmajstrowałam jeszcze tylko węzełki z lawendą , której mnóstwo ususzyłam jeszcze latem i powkładałam do szafek i kanapy, żeby odstraszała owady. Niby domek szczelny, w ubiegłym roku nic nam się nie dostało ale tak na wszelki wypadek. Na jutro zapowiadają deszcze więc pewnie zajmę się domową robotą. Też mi się trochę nazbierało. A poza tym sobota jak inne, wizyta u matki jedna rano , druga wieczorem, jakieś ogarnięcie chatki, przepierki. Nic szczególnie ekscytującego.
Ogródek przygotowuje się do przerwy zimowej. Taka kolej. I raczej już ciepło nie będzie. Nadchodzi jesień w słotnej odslonie . Buziaki
OdpowiedzUsuń