czyli poniedziałek. Kiedyś był film "Nie lubię poniedziałku" ale ja akurat się pod tym nie podpisuję; ot dzień jak każdy inny. Dziś nie inaczej. Codzienna rutyna ; wizyta u mamuśki, oczywiście fochy , bo za dużo tabletek, bo sprzątam śmieci w kuchni, wszystko jej wyrzucam itd. A miałam co sprzątać, bo pozostawiała niedokończone jedzenie , popsuło się to wszystko , poupychała gdzieś po kątach pojemniki po serkach a efekt wiadomo , od razu rzuca się na nos. Ale jak zaczęłam to zbierać to oczywiście foch. A potem to już tylko robota biurowa. Towar na kolejne zlecenia nas zasypuje. Mamy co robić cały październik i pewnie dalej też.
Małżonek się kuruje. Dziwny wirus panuje , taki mniej- więcej trzydniowy. Szybko łapie ale i szybko przechodzi. Ja już całkowicie na nogach, nawet kataru już nie mam a małżonek po odleżeniu prawie całego dnia też już w lepszej kondycji.
Czytam opowiadania Pilipiuka z Jakubem Wędrowyczem w roli głównej i co chwilę wybucham śmiechem. Świetna rozrywka na jesienne wieczory.
Dziwny wirus. Ja dziś czuję drapiące gardło i powrót kataru. Jutro nie wychodzę i znów się kuruję.
OdpowiedzUsuńKoniecznie się kuruj, bo to paskudztwo się roznosi . Skuteczne okazały się preparaty GRIP-Activ , przynajmniej w naszym przypadku. Ziołowe i dedykowane . Zażywa się 1 saszetkę na dobę. Nie chcę reklamować ale czasem się przydają takie preparaty. Buziaki!
UsuńJa zawsze wierna witaminie C. Tym razem forte. Już sobie zaaplikowalam. Buziaki
OdpowiedzUsuńI dobrze, jak sprawdzona to trzeba się tego trzymać, Buziaki!
Usuń