babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 15 kwietnia 2018

15.04.2018 A jednak ...

Coś z tym  trzynastym piątkiem jest . A przynajmniej wiele można na trzynastego i piątek razem wzięte zrzucić.  Ze szkoleniem seria wpadek , nie zawinionych przez firmę , bo z ich strony wszystko jak zwykle było przygotowane perfekcyjnie. Zmieniła się obsada hotelu do którego od lat na te szkolenia jeździmy , no i wyszło ; nowe miotły po nowemu zamiatają , nie koniecznie lepiej. Nastrój był taki , że za bardzo nikomu do przyswajania wiedzy nie było , większość siedziała na sali z obowiązku albo z grzeczności. Osobiście mnie to wkurzało , bo tak naprawdę to było nie grzeczne . Mogli by docenić wysiłek włożony w przygotowania i fakt , że szkoleniowcy ciężko pracują . Powiedziałam o tym nawet dziewczynom z handlu i marketingu. Szefowi nie , bo i tak był wściekły na wpadki z hotelem . Trochę jednak sytuacja się poprawiała w miarę upływu dnia i rozmów kuluarowych ( cokolwiek w tym przypadku to znaczy) . Czas wolny i kolacja minęły już w zwykłym nastroju , znaczy zabawowym i nawet szef odzyskał humor.  Myślę , że trochę się przyczyniłam do tego , bo jak przy obiedzie zeszło na politykę , to dyskusję zamieniłam w żart pod hasłem "prezes" , a że sam jest oficjalnie prezesem firmy to ubaw miał nie mały . Dobrze , że ma poczucie humoru . Wiedziałam ,że się nie pogniewa , znamy się od lat i lubimy . A jak już atmosfera nabrała większego luzu ,przy kolacji to piliśmy cały wieczór zdrowie prezesa. Bo my wszyscy jesteśmy prezesami - tak to uzasadnił kolega z Podlasia.  Fajne jest to , że mimo iż widzimy się raz , czasem dwa razy w roku jesteśmy wszyscy , grubo ponad setka ludzi po imieniu , witamy się jak starzy znajomi i dobrze ze sobą czujemy. Miło było znów się spotkać , pomimo pewnych niedogodności. Następnego dnia po wyjeździe z hotelu pojechaliśmy na toruńską starówkę . Przyczepiliśmy się do wycieczki i posłuchaliśmy opowieści przewodnika . Fajnie i głośno opowiadał . Potem poszliśmy na kawę i ciasteczko i zwiedziliśmy gotycki kościół mariacki. Toruń i jego zabytki znam od wielu lat , ale ten akurat kościół jakoś zawsze uszedł mojej uwadze . Z różnych powodów ; a to czasu zabrakło , a to na jakieś nabożeństwo trafialiśmy i nie było jak zwiedzić . Tym razem kościół był otwarty i nic się nie działo więc skorzystaliśmy z okazji. Nawet parę zdjęć zrobiłam i o kościele jeszcze będzie , bo  jego atmosfera i wystrój  po prostu rzuca na kolana. Najpierw jednak muszę obrobić zdjęcia. 
Tak poza tym w sobotę przywieziono nam drewno na dach magazynku a gość , który podjął się zrobić od razu zabrał się do pracy. Zastaliśmy już osadzone belki.  
Kwiatków w ogrodzie coraz więcej . Oprócz niebieskich zakwitają właśnie białe i żółte. I niewiarygodnie szybko rozrastają się roślinki , które zasnęły na zimę . W tygodniu muszę się zabrać na serio za roboty ogródkowe .  

2 komentarze:

  1. Najważniejsze, że humor wrócił i było sympatycznie. A wiosna musi swoje prace szybko nadgonić. U mnie też glicynie ruszyły i tylko patrzeć a zakwitną róże. Na kasztanach świeczki i kalie też w ogrodach kwitną. Pięknie jest. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie , mój ogródek coraz ładniejszy , a jeszcze na działce nie byłam . Chyba zaliczę dopiero w weekend.

      Usuń