Zaczęło się od mojego auta , bankomatu i działki młodego a dziś ciąg dalszy nastąpił. Tym razem zaginęła paczka . Kupiłam towar u jednego z naszych dostawców. Nic wielkiego za trochę powyżej 300 złotych , ale klient ma ograniczony budżet więc żeby oszczędzić mu dużych kosztów przesyłki wybrałam opcję z paczkomatem In postu . Wieczorem dostałam sms ,że paczka do odbioru. Rano synalek mnie odebrał (moje auto wciąż w remoncie) i podjechaliśmy po drodze pod paczkomat. Uruchomiliśmy odbieranie zgodnie z instrukcją i co ? Ano: skrytka pusta . Paczki nie ma . Dzwonię na ichnią infolinię ( jesteś 7 w kolejce , ble, ble) czekam i w końcu odebrali. Zgłosiłam reklamację i obiecali mi odszukać przesyłkę. Pojechaliśmy do biura , robię swoje , ale po jakiejś godzinie , przychodzi meil z informacją , że pomyślnie odebraliśmy paczkę . Wkurzyłam się . Dzwonię znowu ( tym razem jesteś 21 w kolejce ) nic , czekam . W końcu odebrała panienka , przyjęła po raz drugi reklamację , ale tym razem zarządałam potwierdzenia przyjęcia . Potwierdziła meilem i obiecała , że paczkę odszukają . Jak na razie nie odszukali...
A poza tym nic szczególnego , zwykły dzień pracy . Popołudnie spędziłam na drobnych domowych sprawach. Zrobiłam też najpotrzebniejsze zakupy .W biedronce tym razem , bo bez auta trudno by mi było targać je z miasta. Kupiłam też sobie czytadło pt. "Pracownia dobrych myśli" . W sam raz na piątkowy wieczór, bo dokończenie królika zajmie mi najwyżej pół godziny . Zostało mi tylko przyszycie mu oczu , pyszczka i guzików. A od jutra zaczynam dłubać dekoracje świąteczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz