babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 6 października 2014

6.10.2014 Nowy tydzień

Znów szaleńczy. Od dziś mamy uczniów z technikum elektronicznego na praktykach . Jeden z elektroniki , drugi zaczyna za tydzień z informatyki.. Może będą do rzeczy , a nie tacy jak ostatnie trzy lata.  Ze szkoły rzemieślniczej nie zgłosił się w tym roku nikt .Wszyscy liczą na VW. W sprawach zawodowych musieliśmy  późnym popołudniem pojechać do Mosiny . Nie , nie , żadnego eleganta  w mieście nie spotkaliśmy - z powodu późnej pory zapewne . Miasteczko urokliwe i sympatyczne. Szkoda,że nie mieliśmy czasu na pokręcenie się po nim , no i po ciemku nie za bardzo coś widać. Byliśmy tu wiele lat temu . Może innym razem ...  
W domu dziś nie zdążyliśmy sobie pomieszkać . Cały dzień w biegu . Po powrocie z Mosiny podgrzałam powidła i włożyłam do słoiczków  ( słownie trzech) . Jutro zagotuję . Smażyły się tradycyjnie , po woli , trzy dni. Wyszły pyszne . A najważniejsze,że bez grama cukru. 
Przyszła zamówiona włóczka . Coś długo do mnie jechała z Poznania . Jak na sklep internetowy o nazwie Fastryga nawet bardzo długo . Zwykle miałam zamówienie już po 2-3 dniach . Jest śliczna. Piękne ,żywe kolory  , mięciutka i miła w dotyku . Będą ładne robótki.. A na razie robię szydełkową sowę . Trafiłam na takie włóczkowe ptaszysko w jakimś czasopiśmie  wnętrzarskim . Na fotce robi za dekorację dziecinnego pokoju. Próbuję skopiować patrząc na zdjęcie. Sama jestem ciekawa co mi wyjdzie. 
W niedzielę podciągnęłam trochę robótki decoupagowe . Pudełko na herbatkę już prawie gotowe . Pomalowałam też skrzynkę po prezencie. Dostaliśmy kiedyś od jednej firmy  taką skrzynkę jak z wojennych filmów do przenoszenia granatów, wypełnioną smakołykami . Smakołyki zjedliśmy a skrzynka leżała od kilku lat pod łóżkiem i zbierała kurz. Postanowiłam dać jej drugie życie i przerobić na ludowo . Przyda się na przybory do czyszczenia butów.  Efekt końcowy obfotkuję  i pokażę , ale za jakiś czas, jak skończę .   

2 komentarze:

  1. Dużo się działo u Ciwbie, gdy mnie nie było! Ale przecież u Was tak zawsze! I jesteś w swoim żywiole!
    Dzięki za przypomnienie zupy dyniowej! :-)))
    Kasztanów zazdroszczę, bo u mnie nie ma żadnego kasztanowca, dasz wiarę!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, faktycznie nie zauważyłam kasztanowców w Twoich stronach .Za rok podeślę trochę , bo właśnie się skończył sezon kasztanowy w tym roku. Fajnie Cię widzieć.

    OdpowiedzUsuń