Znów smażę powidła . Młodzież chce , teściowa chce , my też chcemy , no to muszę się przyłożyć i smażyć . Lubię robić przetwory . Zawsze lubiłam . Na sobotę już mam następne plany ; buraczki. Mały Krzysiaczek je lubi więc to już wystarczający powód żeby zrobić . Zapasy takie w tym roku zrobiłam jak by się na jakąś wojnę miało.
Zeszło wreszcie trochę kasy , a robota zaczęła sama się pchać w ręce.. I dobrze , przynajmniej nikt głupich myśli dostawać nie będzie.
Mamy nowego ucznia. Zobaczymy jak się będzie spisywać. Chłopaki nie są do niego przyjaźnie usposobieni . I nawet im się nie dziwię , po różnych doświadczeniach z uczniami .
Przerabiane ubranka na Helcie pasują - nawet mi się to udało . Coraz lepiej mi wychodzą robótki. Po tylu latach nie zajmowania się tym to i tak sukces.
Chłodnawo. Wczoraj i dziś po raz pierwszy od paru miesięcy założyłam bluzkę z długim rękawem i bolerko ze sztucznej skóry. Po woli czas robić przemeblowanie na półkach w szafie. I liście na drzewach coraz bardziej żółte . Jesień blisko a ja lubię jesień .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz