babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

niedziela, 1 września 2013

1.09.2013 Niedzielnie

spokojnie, leniwie ... Dobrze,ze Pan Bóg wymyślił niedzielę. W planach tylko odwiedziny u młodszej młodzieży . Dziś mają szóstą rocznicę ślubu. Rocznice ślubu świętujemy wszystkie. Te okrągłe co pięć lat bardziej hucznie , wszystkie inne spokojnie, przy kawce i lampce winka. Za kilka dni również nasza rocznica - trzydziesta druga , ale to dopiero w czwartek. 
Wczoraj cały dzień  robiłam zaprawy, na zmianę z innymi domowymi sprawami. Kolejne dwa zadania letnie wykonane. Pomyłam lampy , w tym tę kryształową z kuchni. Myślałam ,że gorzej to pójdzie , ale nie , szybko poszło. No i ubranka helcine poprzerabiałam . Odwiedziliśmy też teściową w szpitalu.  Od poniedziałku jest na oddziale rehabilitacyjnym.  Ćwiczą jej to biodro i nogę i tak będzie przez cały wrzesień. Jakoś nie mogę przyjąć do świadomości,że ta jej nie sprawność przyszła tak nagle i tak szybko się postąpiła . Jeszcze w Gwiazdkę teściowa była u nas na Wigilii , 30 marca na imprezie z okazji 80-tki, którą jej wyprawiliśmy w restauracji , a już kilka tygodni później prawie przestała chodzić a po następnych kilku znalazła się w szpitalu. Za szybko to poszło. 
    A tak poza tym , to durna baba jestem . Pojechałam na działkę narwać śliwek - tak mnie naszło, bo powidła wyszły pyszne i stwierdziłam ,że dorobię więcej . Dolne gałęzie oberwałam już wcześniej , teraz chciałam sięgnąć do tych wyższych , a ponieważ nie mogłam otworzyć altanki,żeby sobie jakąś drobkę wyciągnąć ( zamek się zaciął czy coś takiego ) to przyniioslam sobie taki niski stoliczek , co to młodzież kiedyś miała w sypialni , a po remoncie wynieśli na działkę . Stoliczek wytrzymał przez chwilę , ale jak go przesunęłam w inne miejsce i weszłam drugi raz , załamał się pod moim ciężarem i walnęłam na glebę.  Jakimś cudem nie trafiłam na kant obojczykiem , ale nie wiele brakowało , minęłam o centymetry. Nadwyrężyłam sobie mały palec w lewej ręce,  obiłam ramię i żebra. Teraz jak się tylko schylam , albo podnoszę ręce to mnie wszystko boli.  Stolik oczywiście rozniosłam. Ale śliwek nazrywałam . Jutro będę smażyć następną porcję . 
Jesiennym chłodkiem dziś powiało 
A na załączonym obrazku moja działalność kuchenno- rootkowa . Spódniczka , którą niedawno zrobiłam dla wnusi  , wczorajsze zaprawy i przyszła nalewka aroniowa w karafce. Przyszła, bo dopiero nastawiłam .. 
Przez tydzień będą się owoce moczyc w spirytusie, potem wsypię dużo cukru i będzie stać tak długo aż  cukier sam się rozpuści , potem wszystko zleję do butelek, dodam trochę przegotowanej wody żeby rozcieńczyć procenty , pozamykam i znów postoi ze trzy tygodnie . Na listopadowe chłody będzie jak znalazł, bo podobno nalewka z aronii ma właściwości rozgrzewające . Okaże się czy faktycznie , bo aroniową nalewkę robię po raz pierwszy.

                                              Śliwkowo i nalewkowo 


Robótkowo 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz