Już bym chętnie posiedziała w domu i nic nie musiała . Ale póki co muszę , jak dobrze pójdzie to jeszcze nie cały rok. Przynajmniej gdy chodzi o pracę . Co innego inne sprawy. Na razie nic się nie zmieniło, ale po woli. W pracy ruch jak to pod koniec roku więc też nic nowego. Po piątkowej awanturze z firmą kurierską dziś paczkę miałam już przed 9.00 rano - paczka powinna być w piątek , ale zaginęła gdzieś na trasie z Poznania - całe 50 km do pokonania. Gdybym wiedziała, to ktoś z nas po ten towar po prostu by podjechał. Popołudnie w domu , zajęłam się szyciem i czytaniem. Nic szczególnego , drobne naprawy krawieckie.
Tak poza tym dostałam babciowe zadanie; klasy VII organizują kiermasz świąteczny i jak to już bywało , starszy wnusiu poprosił babcię o jakiś ręcznie wykonane drobiazgi. Czego się nie robi dla wnusia. W niedzielę przystąpię do pracy. Jeszcze nie do końca mam pomysł , ale coś na pewno wykombinuję.
A za oknami 100% listopada w listopadzie. Dawno już tak nie było.
Wcale się nie dziwię, że nie lubisz poniedziałków. Marzenie o emeryturze z wiekiem pojawia się częściej. A tu zajęć nie brakuje. Kupiłam ostatnią nową książkę Ćwirleja. Cykl wojenny Antoniego Fiszera. Czeka w kolejce. Czytam sagę warmińską Wioletty Sawickiej. Bardzo ją lubię. Buziaki
OdpowiedzUsuńO , nie wiedziałam, że wyszła kolejna. Mam co prawda sporo do nadrobienia w tych cyklach RĆ , ale po woli. Parę miesięcy zimowych przed nami. Na razie zamówiłam trzecią część tej serii o ziołach i boginiach. Trochę męczy mnie ten przymus robienia czegoś, liczę, że na emeryturze nie będę ciągle czegoś musiała , ale to pewnie marzenie ściętej głowy. Buziaki!
Usuń