ale najpierw padł mi komp , a wczoraj i dziś tyle mi się nazbierało , że się pora późna zrobiła więc pisaniu długiemu nie sprzyja . Jutro dla odmiany dzień na opowieści więc kawałek będzie musiał poczekać ; może do niedzieli , może do poniedziałku.
A dziś znów się działo w pracy i jeszcze z matką do okulisty na badanie plamki żółtej musiałam się udać. Potwierdziło się . Zaćmę ma dużą , lekarz badający orzekł, że zaniedbaną . No cóż... lekarz , do którego chodziła zanim zgubiła okulary , zamiast sprawdzić co jest przyczyną przepisywał coraz mocniejsze , no i jest jak jest. Następna wizyta dopiero w listopadzie . Też prywatna , na NFZ nie ma co liczyć w tym roku.
Po pracy pojechaliśmy na małe zakupy do Gniezna , po coś dla dzieciaków na Dzień Dziecka . Dla wnusi kupiliśmy koszulową bluzkę z cienkiego dżinsu, dla chłopaków piżamy . Przy okazji załapałam się na wiktoriański pierścionek od Kruka z marakazytami , drobniutkimi szafirkami i emalią. Spodobał się małżonkowi i mi kupił. Tak po prostu . Mnie tez się podoba . Ma to coś .
Jutro od rana mam wnusię . Mama na kontrolę do lekarzy jedzie jak co miesiąc . A w niedzielę rodzinny rosołek więc muszę górę makaronu wyprodukować . Miłego wieczoru.
Jak ten czas leci! Wnuki coraz większe, Rodzice coraz starsi, a czas we wiecznym biegu!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
No tak, czas pędzi z prędkością światła.
Usuń