w firmie i nie tylko. Ostatnia prosta w tym roku więc nie wiadomo co łapać do rąk. Niefarty jednak nadal nas prześladują . Małżonka samochód odmówił współpracy. Po prostu wypadła z niego jakaś część , no i skończyło się w warsztacie. Na dodatek ledwie zrobił jeden ząb posypał mu się drugi, puściła plomba . Znów musiał zaliczyć dentystę . Ja na chwilę urwałam się na pocztę i po drodze wstąpiłam do zaprzyjaźnionej pasmanterii. Kupiłam kawałek koronki do przedłużenia obrusu wigilijnego , zajmę się tym w sobotę i wstążki do prezentów , tym razem złote i kawałek czarnej. Mam do prezentów czarny papier w złote choinki.
Tak poza tym , po pracy pojechaliśmy do gospodarstwa rybnego w celu kupna ryb na wigilię i nie tylko. Znajomy nam polecił. I było warto. Wprawdzie gość nie miał sandacza i w tym roku nie będzie, najwyżej trochę filetów , ale jeśli chodzi o inne to wybór ogromny . I tych świeżych i mrożonych i wędzonych z własnej wędzarni. I to prawdziwej , opalanej drewnem. Ryby wędzi w dymie , a nie w chemikaliach. I nawet własne przetwory ma w ofercie. Skoro nie ma i nie będzie sandaczy to kupiliśmy sieję i miętusa . Sieje znamy , o miętusie wiedziałam ,że istnieje . Muszę poszukać przepisów na przygotowanie tej ryby. Wzięliśmy też cztery sielawy i kawałek morszczuka ,wędzone, do zjedzenia na bieżąco. Okazały się pyszne i bardzo świeże. Te ze sklepów tak dobrze, nie smakują. I będziemy tam zaglądać częściej. To tak do świąt miałabym prawie wszystko. Mogę już po sklepach nie latać . Resztę kupię na bieżąco , a potem zostanie tylko produkować przysmaki.
W oknach pojawiają się dekoracje i choinki , wczoraj poudawało trochę , że śniegiem sypie pora zmienić tło na zimowe. jeśli nie ma prawdziwego sniegu to niech chociaż oko cieszy taki na obrazkach.
No tak, jak zwykle pechy wszelakie są dotkliwe stadnie!
OdpowiedzUsuńA tego gospodarza rybnego należy się trzymać na przyszłość :nogyma i ręcyma"! U nas jest gospodarstwo rybackie i wedzarze, ale się tam dostać do nich - marzenie ściętej głowy. Jak nie masz znajomych, nie da rady! Sieja i sielawa - smaczności wielkie, chociaż sandacz także wart podniebienia! ;-))))
Próbuję się do ryb przekonać, bo od dzieciństwa nie lubię , niektóre zjadam nawet ze smakiem. Sieję i sielawę próbowaliśmy w czasie pobytu w Twoich stronach , a sandacza w Asie nigdy sobie nie odmawiamy i to chyba jedyne miejsce gdzie ryby mi smakują
UsuńI jak zwykle jesteś bieżąco spokojna. Poukładana. Mimo czasów jakie mamy. A pech... No cóż taki rok. Dla wszystkich nieciekawy. Trzymajmy się. **
OdpowiedzUsuńCzekam ,żeby się ten rok skończył. Do poukładania to mi daleko w tym roku , ale jakoś ogarniam , dobre i to.
Usuń