Poprosiła mnie Lucia o jakiś niepolityczny kawałek . Dawno
nie pisałam i w zasadzie założyłam sobie , ze przez jakiś czas nie będę . Nie
nadążam już za tym co się dzieje. I zastanawiam coraz częściej czy to jest
wciąż jeszcze polityka czy już tylko regularne mordobicie . W przenośni
oczywiście to mordobicie. Poziom inwektyw i wylewanych na siebie nawzajem pomyj
osiągnął poziom tsunami. Pomysły naszej
ekipy rządzącej , ilość matactw, afer , gaf i wpadek mniejszych lub większych
dawno sięgnęły absurdu. Czego się nie
tknąć to chaos i destrukcja. Ekipa dorwała się do koryta , rozdaje intratne
fuchy różnym znajomym królika , skłóciła nas z całym światem ( wszystko o
naszej pozycji w świecie mówi zdjęcie z podpisywania dokumentów przez MNU i
prezydenta USA – Tramp siedzi , nasz stoi nad biurkiem niczym kurier , który
dostarcza przesyłkę i na skrawku blatu podpisuje listy przewozowe) , honoruje nazioli i pseudokibiców nazywając
ich patriotami , premier publicznie kłamie ( każdy , kto się ruszy z domu choć
na 20km widzi gołym okiem ,że są drogi, mosty , ścieżki rowerowe i inne obiekty
– z nieba nie spadło) , posłowie pyskują i obrzucają wyzwiskami każdego , kto myśli
inaczej , przedsiębiorcom uprzykrzają życie chorymi przepisami, upartyjnili
sądy i prokuraturę i kombinują jak nas wypchnąć z UE , choć zarzekają się jak
żaba deszczu ,że to nie prawda, klerowi pozwalają się panoszyć i sypią im w
nieprawdopodobnych ilościach pieniądze podatników, ba nawet fałszują naszą
historię – tę najnowszą , którą ludzie wciąż pamiętają z własnych doświadczeń
też. Krzyczeli w kampanii w 2015 roku o
kraju w ruinie i konsekwentnie zrealizowali; z fajnego , rozwijającego się,
patrzącego w przyszłość Kraju mamy
zgliszcza i ruiny . Dziwię się tylko jak społeczeństwo może to tolerować i nawet
popierać , ale widać mentalnie daleko nam jeszcze jako społeczeństwu do Europy,
nie umiemy żyć przyszłością i myśleć co i w jakiej kondycji zostanie dla
naszych dzieci , wnuków i prawnuków .Umiemy
tylko żyć dniem dzisiejszym i niszczyć wokół siebie to co sami mozolnie
budowaliśmy - w imię jakiejś fałszywie pojętej dumy i nie ma się co czarować : pychy i megalomanii. O czczeniu klęsk i porażek nawet nie wspomnę . A razem potrafimy
być tylko wtedy kiedy mamy wroga . Powiedziałabym więcej – my lubimy mieć wroga
.Stąd pewnie to wieczne przekonanie , ze cały świat nas atakuje. Nie mówię w tej
chwili o sobie i wielu ludziach , którzy myślą tak jak ja - do mnie retoryka oblężonej twierdzy nie przemawia, żadne frazesy o wstawaniu z kolan i suwerenności też nie. Przy tym wstawaniu z kolan walą się za każdym razem w łeb o kant dupska a na świecie nie ma państwa , które byłoby całkowicie suwerenne - każde ma jakieś swoje powiązania, układy , interesy czy sojusze. Mówię tu o
społeczeństwie jako całości . Tych o zaściankowej mentalności niestety jest
znacząca przewaga. Szkoda. Smutno mi
jako obywatelce , bo patrzę na tę
degrengoladę i widzę jak marnowany jest potencjał i nadzieje ludzi, którzy blisko 30 lat temu uwierzyli w
przyszłość i budowali ją od zera , godząc się na wyrzeczenia i przysłowiowe
zaciskanie pasa, w przekonaniu, że następne pokolenie będzie miało solidne
podstawy i lepsze perspektywy .
Z tego powodu nie mam już ochoty komentować sytuacji . Pewnie
raz po raz jeszcze do tego wrócę , bo zainteresowania nie straciłam i mimo
wszystko mam cichą nadzieję ,że zmieni się na lepsze , choć nie wiem czy
jeszcze za mojego życia.
A z innych tematów ... Przyszła sukienka . Niby ładna sama w sobie , ale mam mieszane uczucia ; bo po pierwsze kolor jest morski , ale jak na moje standardy zdecydowanie za jasny . Wiadomo, że na zdjęciu nigdy nie jest dokładnie tak jak w rzeczywistości , ale tu akurat różnica jest znaczna . Po drugie mimo wyszczuplającego kroju poszerza mnie , szczególnie w biuście , bo mam pokaźny a materiał jest dość gruby więc optycznie mam jeszcze więcej. Chyba odeślę .
Pracy przybywa . Znów mamy kilka nowych tematów i chyba już zacznę na grudzień i styczeń umawiać. No i oczywiście znów mam co ogarniać w większej ilości.
Z domowych spraw nic szczególnego , zwykłe codzienne drobiazgi ; zakupy , przepierki , sprzątanie - nie wysilam się . Jeszcze tylko zrobiłam ostatnie przetwory z gruszek. Na działkę na razie nie zaglądam , bo jak zajrzę to znów nazrywam owoców i znów będę robić zapasy .
"Smutno mi Boże" wszystko w punkt, szkoda tylko tych straconych lat, nadziei i wysiłku, szkoda naszych dzieci i wnuków .Ostatnio przestałam zamawiać cokolwiek z katalogów ,jakoś szczęścia zabrakło i musiałam odsyłać. Odpocznij trochę ❤
OdpowiedzUsuńZ ciuchami mi się udawało , ale ostatnio mocno zmieniła mi sie sylwetka - nie wiem , taki wiek chyba i mam kłopot z dobieraniem , a po sklepach nie mam za bardzo czasu biegać.
UsuńDziękuję. Haniu wszystko to niewesole. Ale od czasu do czasu naswietl mi sytuację. Jesteś moim "głosem rozsądku ". A co do kiecki to jak masz się w niej czuć źle to odesliś.* **
OdpowiedzUsuńAno nie wesołe . Kieckę jutro odsyłam .Nie ta to będzie inna
Usuń